Wątek: Dawna Wiara
Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 01-07-2011, 15:14   #11
abishai
 
abishai's Avatar
 
Reputacja: 1 abishai ma wspaniałą reputacjęabishai ma wspaniałą reputacjęabishai ma wspaniałą reputacjęabishai ma wspaniałą reputacjęabishai ma wspaniałą reputacjęabishai ma wspaniałą reputacjęabishai ma wspaniałą reputacjęabishai ma wspaniałą reputacjęabishai ma wspaniałą reputacjęabishai ma wspaniałą reputacjęabishai ma wspaniałą reputację
Po krótkiej naradzie cioteczka od razu przejęła dowodzenie, co akurat Kryspinowi wielce odpowiadało.
Zakaz picia już mniej. Wyprawa więc się Kryspinowi wielce nużącą zdała. Ledwo co wyrwali się spod zapasek niewieścich, a już zarządzono dyscyplinę, jakby już byli na terenie przez pogan rządzonych. Co prawda bór był gęsty, ale...


... bez przesady. Tyle wszak wojów jedzie, a zachowują się jak banda kurczaków.

Opowieści o potworze Kryspin puszczał jednym uchem... do czasu.
Widok pogańskich znaczków sprawił, że Kryspin przeżegnał się nerwowo i dla pewności splunął przez ramię dla odegnania złego. Co prawda, miał wrażenie, że spluwając odgania się uroki. Ale nic nie szkodzi, splunąć na wszelki wypadek.
Co prawda był ochrzczony i to już ze trzy razy. Ale nawyki w nim pogańskie drzemały. Tu... z dala od chrześcijańskich katedr, od dźwięcznych dzwonów, czuł się już mniej nieswojo.
Łatwo być chrześcijaninem w kamiennym mieście, trudniej w starym lesie, gdzie złe licha drzemią, a chramy pogańskich bóstw nadal funkcjonują.
Kto wie? Może ów niedźwiedzi potwór to sam leszy, który mści się za brak szacunku?
A może jakie wredne licho, co to się na pobożnych chrześcijan uwzięło?
Teraz Kryspin zaczął żałować, że sam poskąpił grosiwa na amulet.
Nie dziwił się więc nerwowości pozostałych ludzi. Sam miał niezłego stracha.

Już więc miał zaproponować objazd tego miejsca, jak najszerszym łukiem, gdy rozległ się płacz dziecka.
I Ludmiła samowolnie podjęła decyzję, a jej bratankowi ręce opadły. Co takiego dzieje się z babami, że nawet najtwardsze i najokrutniejsze z nich miękną słysząc kwilenie dziecka?
Na Boga i bogów, wszak cała wyprawa była wyprawą wojenną! Nie mieli czasu ni możliwości niańczyć podrzutka. A nuż to jakiś boginak, przez boginkę porzucony?
Ale cóż pozostało Kryspinowi poza sarkaniem na babskie humory?
No i chwyceniem bukłaka.-... jest woda święcona, którą świątobliwy Bożydar przywiózł aże z Ziemi Świętej, gdzie Chryst się porodził. Wystarczy siłę diabelską tą wodą pokropić, a sczeźnie i do piekła wróci niechybnie.
Kryspin powąchał bukłak stwierdzając cud prawdziwy. Woda święcona w piwo się zmieniła. Zupełnie jak ten ulubiony cud Kryspina, z zamianą wody w wino. Z drugiej jednakże strony ów święty, niespecjalnie się postarał. Piwo było skwaśniałe i pewnikiem kiepskiej jakości.
- Miejcie ufność w Bogu i w siłach własnych, a bezpieczni przejedziemy. Ruszajcie, zgonimy was.-na te słowa Kryspin zareagował jedynie kwaśnym uśmiech, równie kwaśnym jak „Bożydarowa woda”. Z bogami pogańskimi, jaki z Chrystem był bowiem w kiepskich układach. Wolał więc na własnych siłach polegać i na żwawości Paździocha.
Poczekał aż cioteczka się oddali, ochlapał nieco zawartością bukłaka pokryte znakami drzewo i rzekł do Wacława.- Ruszajże dalej z Bogiem, a ostawcie mi dwóch odważnych wojów. Samotrzeć poczekamy na cioteczkę. Dyć to nie po rycersku, dziewoję całkiem bez opieki zostawiać.
 
__________________
I don't really care what you're going to do. I'm GM not your nanny.

Ostatnio edytowane przez abishai : 05-07-2011 o 15:54.
abishai jest offline