Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 01-07-2011, 23:45   #37
MatrixTheGreat
 
MatrixTheGreat's Avatar
 
Reputacja: 1 MatrixTheGreat ma wspaniałą reputacjęMatrixTheGreat ma wspaniałą reputacjęMatrixTheGreat ma wspaniałą reputacjęMatrixTheGreat ma wspaniałą reputacjęMatrixTheGreat ma wspaniałą reputacjęMatrixTheGreat ma wspaniałą reputacjęMatrixTheGreat ma wspaniałą reputacjęMatrixTheGreat ma wspaniałą reputacjęMatrixTheGreat ma wspaniałą reputacjęMatrixTheGreat ma wspaniałą reputacjęMatrixTheGreat ma wspaniałą reputację
Matt patrzył jeszcze przez chwilę za odchodzącym Richardem. “Kiedy ta pieprzona wojna się wreszcie skończy?”
- Raul, weź jeszcze odciągnij Campbell’a od tamtych panienek, bo widzę, że już mu te znalezione wino do głowy uderza.



Teraz mu przyszło do głowy, że mógł poczęstować jeszcze Winters’a, ale już mu gdzieś zniknął.
- Dobra, czołg jest tam, poprosimy kierowcę, by podjechał tutaj, wejdziemy na pancerz, zwrócę ich uwagę i oddam ci głos, co ty na to? Stafford, chodź też.
Matt ruszył w kierunku czołgu. Zbliżył się i wsadził głowę do włazu kierowcy.
- Piękny dzień, nie? Jesteście jakoś specjalnie zajęci? Mamy jakoś uspokoić i zorganizować ten tłum, żeby nam na drodze nie stali. Pomożecie?
-Jasne, to gdzie dokładnie mamy pojechać?-
odpowiedział dowódca
- Gdzieś tam obok, najlepiej nikogo nie rozjeżdżając przy okazji. Chodzi o to, żebyśmy byli lepiej widoczni, gdy wejdziemy na pancerz.
-Robi się.
- Po chwili czołg był już we wskazanym miejscu.
Matt i Stafford wdrapali się na górę, następnie pomogli zrobić to samo Adamowi. Matt wyciągnął z kabury swojego colt’a i wystrzelił parę razy w powietrze. Ludzie uspokoili się nieco, a Matt ukłonił się i rzekł do nieco cichszego już tłumu:
- Merci - jakieś tam pojedyncze słowa w tym języku kojarzył. W końcu jego narzeczona jest z Francji - Adam, twoja kolej.

Dość niecodzienny widok, nawet na wojnie, przyciągnął uwagę mieszkańców, przez co Damond mógł poprosić o usunięcie się z drogi. Dzięki temu ludzie jako tako się zorganizowali, teraz wystarczyło zrobić uformować linię, tak na wszelki wypadek. Matt miał do dyspozycji oprócz swojego oddziału także ludzi Richarda. Czterech z nich i tak już strzegło mostu, ale ci co zostali wystarczyli.

- Raul, Joseph ustawcie tam naszych w linię. A tak przy okazji to jak ci poszło z Kevinem? - zapytał jeszcze do żartów.
- Gary i William musieli mi pomóc bo sam bym go nie wyrwał z ramion tych dziewuszek - parsknął śmiechem Shepardson - Jak już nam się udało to całą twarz miał czerwoną ze szminki.
- Dlaczego mnie to nie dziwi… - dodał z uśmiechem Stafford.
 
MatrixTheGreat jest offline