Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 03-07-2011, 16:21   #1
Michajasz
 
Michajasz's Avatar
 
Reputacja: 1 Michajasz nie jest za bardzo znany
[(ciekawy) Autorski storytelling] Rekrutacja do sesji "Miasto Kelrad"

- Stolica jest niczym droga kurtyzana – zaczął mistrz Tasartir. – Kelrad, najpotężniejsze miasto cesarstwa Rispodelhii, oferuje wiele, a wymaga jeszcze więcej. Jak to do kurtyzany, przychodzi wielu i wielu chce z niej wyciągnąć jak najwięcej przyjemności dla siebie. Większości się to nie udaje, lecz i tak muszą wyrównać rachunek zaciągnięty u damy. Inni zdobywają wiele, ale oni krótko żyją… Rzecz jasna można przejść obok niej obojętnie. Mam na myśli tu tych, którzy przyzwyczaili się do jej widoku. O nich jednak się nie mówi. To magma, szary i lity fundament tego miasta. Wiedz jednak, że i oni dumni są z tego, iż mieszkają w największym mieście Znanego Świata. Żebracy, tanie kurwy, silnoręcy, nawet obłąkańcy wierzą w swoją wyższość nad innymi obywatelami cesarstwa. Im wyżej w hierarchii społeczeństwa tym duma jest większa. Bo Kelrad to potęga, a składnikami tej potęgi są jego mieszkańcy. A tych jest mnogość i różni ją zdawałoby się, że aż bardzo. Zacznę od tych najmniejszych.

Mag poprawił długie, mleczne włosy i poprawił się w hebanowym fotelu.

- Biedota gromadzi się w okolicach murów miejskich i składa się głównie z ludności tubylczej jak i ludności napływowej. Przybyli ongiś do miasta w poszukiwaniu lepszego bytu. Najczęściej odnajdowali tam rozczarowanie wynikające z okrutnej biedy, którą zaoferowały im slumsy. Od nich zaczyna ktoś kto sprowadził się do Kelrad nie posiadając przy tym większego majątku. Okolice te są brudne, a zło wala się po ulicach jakoby było jedyną władzą tam. To poniekąd prawda ponieważ straż miejska odwiedza tamte rejony, a jeśli już odwiedza to zostawia za sobą raczej parę zgwałconych bab, pobitych lub wystraszonych mieszkańców oraz puste flasze po winie i gorzałce. Są jednak tacy, którym życie tam odpowiada. Nie raz usłyszysz o zgromadzeniach łotrów różnorakich działających niczym kompania kupiecka. Pobierają należności, zbierają haracze, wymuszają dobra i pieniądze, biją, mordują, podpalają i niszczą. Paradoksalnie dzięki tym zgrupowaniom w tych rejonach miasta istnieje namiastka porządku. Nie prawa. Porządku wywołanego strachem przed silniejszymi. Nie myśl jednak, że te szare eminencje paradują dumnie po ulicach. To nonsens. O nich się nie mówi i nie pyta. To ponure i złe miejsca. Choć Kelrad wybudowane jest z kamieni i cegieł to w slumsach uraczysz się widokiem zbitych z desek chat. Ludzie, o gębach niemiłych, nie są raczej skorzy do pomocy i rady jeśliś nie ich sąsiad bądź kum. Ale i tych się wydaje jeśli w grę wchodzą fenigi lub szelągi. Nikt tam nikomu nie ufa ponieważ na taki luksus nikogo nie stać.

Potem przerwał i łypnął na prostą mapę stolicy.

- W północnych częściach miasta rajcy miejscy wyznaczyli dzielnice elfów i krasnoludów. Te obie starożytne rasy nie mają prawa osiedlić się nigdzie indziej w mieście. Pozostają im więc ciasne zaułki, w których prowadzą swoje sklepy, manufaktury, a także świadczą usługi. Oba te miejsca owiane są złą sławą i nikt nie zapuszcza się tam bez przyczyny. Ponadto sąsiadują ze sobą i… Nie wierzysz? Ach! Oczywiście, rasy te zwaśnione i podzielone toczą ze sobą wojnę na wschodnich stokach i lasach borach cichych. Jakiż głupiec zdecydowałby się na obsadzenie dzielnic obok siebie? Wiedz, że każdy dumny Kelradczyk nienawidzi Starszych Ludów. Nie, nie toleruje. Nienawidzi. Wiesz ile odbywa się egzekucji krasnoludów i elfów miesięcznie? Cztery. Miesięcznie ich ginie około pięciu z każdej ze stron. Dalej ci powiem rozporządzeniu wydanym przez senat mówiącym o swoistej autonomii tych dzielnic. Prawo ludzi tam nie obowiązuje, chyba że człowieka coś złego tam spotka. Wówczas kostka brukowa maluje się czerwienią. I bynajmniej aktów tych dokonuje straż miejska.

Tym razem mistrz Tasartir wlał do szklanki Ognistej z Casetheim. Magowie z reguły bywali majętni, lecz ten raczył się trunkami godnymi pijaczków podgrodowych. Wypił jednym duszkiem krzywiąc się nieco.

- Zaraza, ale paskudne… - Warknął. - Dalej są kamienice mieszczan, tamtejszych kupców osiadłych i nie, zakłady lichwiarskie, sklepy o asortymencie wszelakim, gildie, cechy, biura przewoźników, dostawców, pośredników. Nie wolno zapomnieć o Wielkim Targu. Powiadają, że jest to największa sfera handlowa w znanym świecie. Ech i te karczmy, gospody i tawerny oferujące standardy różnorakie. W tej części jest też więcej straży, ale i tej nie uświadczysz za często ze względu na tłok. O tak, nigdzie indziej w cesarstwie, w żadnym innym wielkim mieście, nawet tu w Norithorze – Klejnocie Południa, nie uraczysz tak cholernego tłoku. Krzyk, smród i wołanie łapać złodzieja! to akompaniament rutynowego życia mieszczaństwa kelradzkiego. Po drugiej stronie rzeki Lank, na cyplu, wyrosły kolejne magazyny i spichlerze, a w około nich domostwa. I tamte strony należą do niebezpiecznych tak jak w przypadku slumsów wielkich, o których mówiłem na początku.

Mistrz stuknął knykciem w wyspę namalowaną na mapie.

- Miasto w mieście, a niektórzy mawiają, że państwo w państwie. Otoczona murem wyspa była ongiś barbarzyńską osadą, którą rody cywilizowanych ludzi odbiły z rąk nieokrzesanych dzikusów. W tamtych mrocznych czasach zburzono ich drewniane domy, świątynie i wytwórnie, a w miejscu ich wybudowano budynki z kamienia rozrastające się stale. Wyspa jest piękna. Byłem tam kilkakrotnie udzielając wykładając zastosowania astronomii. Widziałem wówczas monumentalną świątynię Alha, która majestatem przewyższa pałac cesarza. Zwiedzałem parki dostępne jeno dla arystokracji i magnaterii… Ach, nie wspomniałem? Jeśli na wyspę zapragniesz wejść bez konkretnych glejtów bądź zezwoleń to strażnicy miejscy nie wpuszczą cię nawet na mosty. Mieszka tam elita. Elita ludzi i skurwysyństwa. Dziwisz się? Gry polityczne i intrygi już dawno zmazały w mieszkańcach uczucia. Miłość, przyjaźń, zaufanie bądź solidarność są tam tylko pozorami. Pozorami, które się wielbi i szanuje, ale niekoniecznie je praktykuje szczerze. I żyje tam tak każdy kto chce coś znaczyć. A każdy chce coś znaczyć na wyspie. Bo jeśli jest kimś tam, to i w całym cesarstwie. Nie jest tam tak tłoczno jak w innych dzielnicach choć zdarza się oglądać pochody senatorów idących w kierunku restauracji bądź, godnego ich majątku, domu rozpusty. Kręci się też tam sporo żaków zdobywających wiedzę i umiejętności na uniwersytecie bądź w akademii wojskowej. Zdobywają nierzadko reprymendy od profesorów za swawolne poczynanie lub guzy i sińce od studentów innej maści. Jakich pytasz? Ano tych z Niebiańskiej Katedry. Nie wiesz co to jest prawda? A i lepiej. Tam się kształcą fanatycy, których pospólstwo zwykło zwać inkwizytorami.

Machnął ręką i westchnął ciężko podpierając się na podłokietnikach fotela.

- Chciałbym tam mieszkać. Nie jest to możliwe przez mój fach. W Kelrad, jak i w całym cesarstwie, za praktykowanie magii grozi stos. Teraz idź. Zabrałeś mi zbyt wiele czasu, a noc konsekwentnie kroczy na przód. A ja pracuje w nocy. No! Sio!

***

Witam wszystkich serdecznie (lub nie) na rekrutacji do sesji utrzymanej w konwencji storytelling.
Akcja przygód rozgrywać się będzie w przygotowanym przeze mnie mieście Kelrad. Miasto to jest stolicą zespołu królestw i księstw (tworzących cesarstwo Rispodelhii), a owe osadzone w świecie dark-fantasy również przygotowanym przez moją kreatywną, lecz nieznośną czasem, osobę. Z uwagi na to, iż wiedzy o świecie nie można czerpać z podręczników bądź wszechwiedzącego internetu anonsuję odważne, że wszelakie pytania można kierować do mnie z pomocą wiadomości prywatnej.

Grać można absolutnie każdym: przyszły gracz może swobodnie wybierać pomiędzy najbogatszymi w mieście, z średnimi dochodami, a także najbiedniejszymi. Jedynym ograniczeniem jestem ja oraz wyobraźnia.
Zainteresowanych proszę o wysłanie linku do postaci za pomocą wiadomości prywatnej. W opisie proszę uwzględnić to, co zwykle się uwzględnia przy opisach postaci.

Sesja nie będzie limitowana czasem i ograniczona scenariuszem.

Maksymalna ilość graczy to cztery, oryginalne i ciekawe sztuki.

Link do mapy miasta:

Mapa Kelrad
 
__________________
Kiedy ci smutno i nudno troszeczkę
Wsadź se granat między nogi
I wyciągnij zawleczkę.
Michajasz jest offline