Ogólnie Abnetta uwielbiam. Akurat o heroiźmie u niego myślę vide Ravenor Omnibus - gdzie choćby Eisenhorn chlastał Drednota Mieczem Barbarisaterem oraz ogólnie motyw z demonem wydał mi się ciut przegięty. Legionu jeszcze nie czytałem, Gaunt oprócz 2 pierwszych tomów mnie nie zachwycił.n Swoją droga niektórzy narzekają że w Horus Rising sceny tupu nagła teleportacja Horusa na wieże, która swoją krwawicą zdobywał Loken ze swoim squadem i ustrzelenie jednym strzałem pseudimperatora było przegięciem.
Dlatego też pisałem że czasem ciągnie w heroic, ale to w sumie nic dziwnego Marini z natury mają tendencję do poświęceni, heroizmu itp. Bardziej boli to u Gaunta i Inkwizytorów, którzy mimo psyzdolności w pewnych syt nie powinni dawać sobie IMO tak świetnie radę.
Dembskiego-Bowdena właśnie pożeram - Soul Hunter był genialny, Helsreach też dobry i wcale Black Templarzy nie byli bardzo heroiczni i nieskazitelni.
Cukierkowy heroizm to jest faktycznie u McNeilla w Warriors of the Ultramar - Ventris sam jeden praktycznie mordujący Norn Queen, albo już w szczególności w Dead Sky Black Sun , gdzie Uriel i bodaj 5 innych marinów atakują twierdzę Iron Warriors bodaj. Poprawił się trochę w Killing Ground gdzie nagle się okazało że Ventris nie radzi sobie już tak pięknie z całkiem niewielkimi grupami rebeliantów
Nie będę wspominał o novelizacji Assault on Black Reach gdzie sierak Ultrasów morduje killa kana bodaj chainswordem i w ogóle wyżyna hordę orków, tudzież Battle for the Abyss Countera - choć tu znów gość pisze nie równo i np Galaxy in Flames było świetne.
Swoją drogą Abnetta polecam też Brothers of The Snake. Początkowo trochę się dłuży książka ale składa się na genialną opowieść życia jednego marina z świetnym zakończeniem.
Wracając jednak do tematu
Generalnie powyższe opowiadanko nie dokończone jest zajawką na sesję którą chce przetestować w realu. Zobaczę jak się rozwinie na żywo i prawdopodobnie po betatestach na żywym organizmie w końcu umieszczę ją na LI