Ale, że... już?
Czytam sobie raz czy drugi, chcę się przyczepić, że jakże to, że wątki niedokończone, że przecież rytuał że... no i cholera jakbym nie kombinował, gdy spojrzeć na całość opowieści, zakończenie wychodzi tu i teraz i nie chce być inaczej.
Najskuteczniejszy kłamca to ten, który mówi prawdę - naprawdę świetnie rozegrane
A teraz wielka lista podziękowań w kolejności pojawiania się na scenie:
Bebop - o takich ludziach Kuba Wojewódzki zwykł mawiać "zazdroszczę gnojkowi talentu"
Co tu dużo pisać, Baldrick to niekwestionowany fundament tej sesji. Świetna postać, a poziom dopracowania postów nieraz wprawiał mnie w zawstydzenie. Chwała ci!
Suriel - dzięki za wspólny początek. Byłaś doskonałą partnerką i gdyby nie cała ta chryja z demonami i końcem świata, myślę że spokojnie rozwiązalibyśmy tą sprawę w trzy kolejki
Samuraju - Alvaro był niesamowity. W tym swoim pogubieniu i ogólnej "alvarowatości" po prostu prawdziwy i ludzki
Czasem ma się go ochotę przytulić, czasem kopnąć w dupę, choć gdzieś pod tym wszystkim czuć, że gość ma serce na właściwym miejscu. Nie sposób obok pokręconego nieumarłego przejść obojętnie.
Liliel - Gdzieś ty była, jak cię nie było? Ja w ogóle nie rozumiem, jak ta sesja mogła się toczyć bez Twojej postaci
Zaryzykuję stwierdzenie, że Claire Goodman, to najbardziej barwna postać tej opowieści. Jestem ci nawet w stanie wybaczyć tą gumę przyklejoną pod stolikiem
(że uwielbiam twój styl pisania to już wiesz, więc tak tylko dla pełnej skrupulatności przypominam :P)
Dominik - świetnie, że jednak znalazłeś trochę czasu, żeby się wkręcić na tą sesję. Będę długo pamiętał te parę kolejek współpracy
Wchodzisz w postać duszą i ciałem, co może niektórych przerażać, ale czyni wspólną grę niezapomnianym przeżyciem
Brody - Minęliśmy się. Dwukrotnie. Szkoda. Walter MacDovell był jedną z inspiracji pomysłu na dr Cohena i czuję się trochę spadkobiercą tej postaci. Dzięki ci Brody, gdziekolwiek jesteś
Imuviel, Lhianaan - nie było okazji do interakcji, a szkoda, mogło wyniknąć z tego coś ciekawego - mam nadzieję, że będzie okazja kiedyś to nadrobić
no i na koniec:
Armiel - Wielkie dzięki. Taki stopień "wejścia w skórę" postaci nie zdarzył mi się od czasów nastoletnich i wielkich kampanii ratowania Śródziemia (może nie brzmi, ale to naprawdę JEST komplement
). O ile pierwsza część była rewelacyjnym okultystycznym kryminałem, to gra w Marionetki miejscami zdawała się wykraczać poza to co znam pod nazwą RPG i ocierała się wręcz o doświadczenie mistyczne. Bo w ilu sesjach można sobie podyskutować z Szatanem na tematy egzystencjalne?
Dziękuję jeszcze raz wam wszytskim i każdemu z osobna. To było niezapomniane przeżycie
(tradycyjnie przeholowałem z emotikonami... nie będę poprawiał, w miarę wiernie oddają mój ogólny nastrój
)