Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 14-07-2011, 01:26   #4
Jaracz
 
Jaracz's Avatar
 
Reputacja: 1 Jaracz ma wspaniałą reputacjęJaracz ma wspaniałą reputacjęJaracz ma wspaniałą reputacjęJaracz ma wspaniałą reputacjęJaracz ma wspaniałą reputacjęJaracz ma wspaniałą reputacjęJaracz ma wspaniałą reputacjęJaracz ma wspaniałą reputacjęJaracz ma wspaniałą reputacjęJaracz ma wspaniałą reputacjęJaracz ma wspaniałą reputację
Hymiel stanął przed kamienicą zamieszkałą przez szczęśliwe, choć nie tak młode już małżeństwo. Gwałt powinien dodać jego siostrze kilka lat. Nie sposób jednak na to zaradzić... no może poza wizytą w kościele i rozmową z duchownym. Niektórym to pomaga. Mocno wierzył że Keshia należy do tej części ciżby ludzkiej zamieszkującej (niech biją dzwony) wielki Kelrad.

- Ech... kurwa - zaklął bezsilnie pod nosem - Muzdar ty parszywcze...

Słowa rzucane na wiatr. Jeszcze nie wiedział co mu zrobi, chociaż gdy usłyszał imię sprawcy, przed Jurastionem przysiągł rychłą śmierć złoczyńcy. Teraz gdy wieczorny powiew bryzy znad Oceanu Wielkiej Wody trochę otrzeźwił jego myśli, zakładał powolne tortury i trzydniowe (jak nie dłuższe) męczarnie przed śmiercią.

Tak naprawdę sytuacja była daleka jeszcze od rozwiązania. Muzdara trzeba było znaleźć i zakuć w kajdany. Bił się z myślami czy nie oddać go potem do najbliższej strażnicy zgarniając pewnie bajeczną sumę za jego głowę, ale szybko stwierdził, że to dylemat który rozwiąże się z czasem. Zostawała jeszcze sprawa pracodawców (byłych, jak i przyszłych) których śmierć mordercy mogła wielce poruszyć, do tego stopnia, aby nasłać na Hymiela innych zbójów. Jednak na razie postanowił się skupić na problemach doczesnych - odnalezieniu Muzdara.

Ruszył spokojnym spacerem stąpając po startych już z wierzchu kocich łbach. Latarnicy już zdążyli zapalić połowę latarni, więc przemierzał tą ciemniejszą stronę ulicy. Swoje kroki skierował na Cztery Koła, chociaż w pierwszym odruchu chciał iść do "Szczęśliwego Kupca" lub "Rybiej Ości". Bynajmniej w celu pijatyki (choć po tak wstrząsających wieściach bogowie świadkami, przydałaby się), a raczej pozyskania informacji (coby na pewno się wiązało z butelką gorzkiej). Wolał jednak od razu sprawdzić u źródła, czyli tam gdzie młody morderca się wychował z rówieśnikami. Już dawno, jeszcze w trakcie egzotycznych podróży porzucił stereotypy, aby szukać nieuchwytnych złoczyńców po spelunach i slumsach. Taki człowiek jak Muzdar miał monety - czy to z kradzieży, czy ze zleceń, ale miał. Dlatego prędzej go szukać po karczmach kupieckich, a może nawet (biorąc pod uwagę skuteczność i popularność zabójcy) przy stoliku w "Złotym Kurze". Tą ostatnią myśl jednak porzucił szybko. Możni mogli z chęcią korzystać z noża bandyty, ale pozwolić mu siadać do jedzenia ze sobą, to już zbyt duży ciężar dla sumienia.

Ulica Długa, która miała go zaprowadzić do tej części dzielnicy, w której spędził swoją młodość, była w istocie długa. Dlatego też miał dużo czasu na rozmyślania. Zastanawiał się z kim skumany był w szczeniackich latach Muzdar. Chudy, Mol, Zetka... nie. Odrzucił ich wszystkich. To byli znajomi pierwszego rzutu. Tacy co albo nie sypną kuma, albo się go boją. Musiał szukać znajomych Chudego, Mola i Zetki. Oni, chociaż informacja z pewnością była mniej świeża niż mięso tego oszusta Remara z Kreckiej, mogli puścić parę z gęby.

Pech chciał, że towarzystwo z Czterech Kół lokowało się wieczorami zarówno w "Szczęśliwym Kupcu", jak i w "Rybiej Ości". Byli nawet tacy co biegali do "Kaflowego" albo "Baszty". Preferencje przy tym zmieniały się co kilka wieczorów. Nie było tu lojalności i jedności karczemnej, oj nie. Dlatego musiał zastukać w drzwi mieszkania Alberta, aby żona zdradziła gdzie się podziewa mąż o tej porze.
 
Jaracz jest offline