Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 14-07-2011, 13:14   #2
kronikarz1981
 
kronikarz1981's Avatar
 
Reputacja: 1 kronikarz1981 nie jest za bardzo znany
Dzień jak każdy inny w ciągu ostatniego roku, misja stabilizacyjna w USA nie szła tak dobrze jak zakładano na początku misji. Ponad milion żołnierzy a wojna domowa w dalszym ciągu trwa.

Poranna pobudka to jest to czego kapitan Noworysz nigdy nie lubił w wojsku, jednak jak mus to mus.Smaczne śniadanie oraz poranna przebieżka dookoła bazy wprowadziły kapitana w dobry humor --Jeszcze tylko miesiąc i wreszcie urlop-- przemknęło przez głowę idącego na poranną odprawę kapitana.

Odprawa o dziwo była bardzo szybka poza kilkoma zdawkowymi rozkazami które dotyczyły przygotowania korpusu do dalszej drogi.Papa Gromek jak zwykli go nazywać żartobliwie żołnierze wbrew oczekiwaniom nie przedstawił żadnych założeń taktycznych na najbliższe kilka tygodni jak to miał zwykle w zwyczaju.
Wywołało to nie małe poruszenie wśród znajdujących się w sztabie oficerów.

--Coś poważnego się szykuje-- padały ściszone komentarze --Stary nigdy tak nie robił-- Kapitan Noworysz siedzący w ostatnim rzędzie sali odpraw z stoickim spokojem przysłuchiwał się dobiegającym z sali komentarzom zgromadzonych oficerów,dla niego również była to dziwna sytuacja ale znając dość dobrze Generała Gromka Andrzej nie sądził by szykowała się jakaś wielka draka. (Jakże się mylił)

Gdy tylko oficerowie skierowali się do wyjścia z odprawy, Generał polecił jeszcze zebrać całość żołnierzy korpusu na głównym placu miał coś ważnego do ogłoszenia. Nikt wtedy jeszcze nie przypuszczał w jakiej sytuacji mieli się już za niedługo znaleźć wszyscy żołnierze polskiego korpusu stabilizacyjnego.

Kilkanaście minut później:
Główny plac apelowy bazy wypełniony był po brzegi, prawie 5 tys żołnierzy różnych formacji wojskowych stało w równych szeregach czekając na przemówienie generała. Chwile później z pobliskiego sztabu w otoczeniu najwyższych stopniem oficerów wyszedł generał Gromek.

--Czołem żołnierze--
--Czołem panie generale-- okrzyk wydobyty z kilku tysięcy gardeł przemknął nad placem niczym grzmot nadchodzącej burzy.

--Przypadł nam zaszczyt .....--


Jednak końca przemówienia nikt nie usłyszał, w jednej chwili zapadły egipskie ciemności. Padający na ziemie żołnierze czuli się jak przepuszczenie przez magiel tylko kilkorgu z nich udało się o własnych siłach siąść na ziemi.

--Co jest kurwa, kto robi sobie z nas jaja-- wyszeptał spierzchniętymi wargami kapitan Noworysz, uczucie które właśnie doświadczał można porównać tylko do jednego znanego mu odczucia. Jeszcze kiedy był młodym kadetem lotniczej szkółki wraz z innymi kadetami zostali zabrani na kilkunasto minutowy lot F-16, (Lot przy przeciążeniu 12g) tylko to uczucie można było porównać do uczucia które w chwili obecnej było odczuwane przez wszystkich żołnierzy korpusu.

--O ja pierdole-- wyrwało się podnoszącemu się z ziemi na kolana mężczyźnie, długą chwilę trwało zanim migające przed oczami mroczki poczeły w końcu układać się w jeden dość jeszcze nie wyraźny obraz.

--Gdzie my jesteśmy-- padło pytanie które jak wiatr przeszło przez szeregi w większości jeszcze leżących żołnierzy. Tych kilku którzy byli na tyle odporni że zdołali usiąść, zdołało zauważyć iż znajdowali się w jakiejś dużej dolinie.

--To na pewno nie USA-- przemknęło przez głowę kapitana, nie zgadzał się teren dookoła a także jak się wydawało kapitanowi pora roku. W USA w tamtej chwili była późna wiosna, a tu sądząc po kolorze liści szybkim krokiem nadchodziła wczesna jesień.
 

Ostatnio edytowane przez kronikarz1981 : 15-07-2011 o 20:28.
kronikarz1981 jest offline