Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 14-07-2011, 16:40   #5
K.I.T.A
 
K.I.T.A's Avatar
 
Reputacja: 1 K.I.T.A wkrótce będzie znanyK.I.T.A wkrótce będzie znanyK.I.T.A wkrótce będzie znanyK.I.T.A wkrótce będzie znanyK.I.T.A wkrótce będzie znanyK.I.T.A wkrótce będzie znanyK.I.T.A wkrótce będzie znanyK.I.T.A wkrótce będzie znanyK.I.T.A wkrótce będzie znanyK.I.T.A wkrótce będzie znanyK.I.T.A wkrótce będzie znany
Emiel ostrożnie postawił stopę. Nie chciał, aby jakaś zabłąkana gałązka zatrzeszczała pod jego ciężarem. Teraz druga. Powoli przenosił ciężar ciała. Już widział, pomiędzy krzakami i gałęziami, dzika, na którego polował. Wtedy zabrzmiał róg. Niski dźwiek przepłoszył zwierzynę. Emiel zaklnął w duchu. Wiedział na kogo należy zrzucić winę. I miał rację - w pobliżu polowali jego dwaj przyjaciele - Karman i Teodor. Emiel postanowił się przyłączyć, bądź co bądź polowanie na dzika do bezpiecznych nie należy. Złe trafienie często jedynie rozwścieczało bestię, a ta szarżowała na myśliwego. Wtedy pozostawała jedynie ucieczka. Powstała nawet o tym piosenka. “Kto spotyka w lesie dzika..”. Emiel bardzo ją lubił.
Odnaleźli trop dzika i dogonili go. Postanowili strzelać równocześnie. Trzy strzały jednocześnie opuściły ich ręce. Niestety, zły los sprawił, że tylko jedna sięgła celu. Strzała Emiela trafiła w brzuch, jednak najwyraźniej ominęła najważniejsze oragany. Wściekły zwierz ruszył w stronę strzelców, a ci rzucili się do ucieczki. Zły los nadal ich prześladował - Karman upadł w biegu, a dzik rozcharatał mu całą nogę. Emiel ponownie napiął łuk i strzelił. I znowu. Gdy dzik padł wyglądał jak jeż. Karmen krwawił, chociaż bardzo chcieli nie potrafili mu pomóc. W okolicy nie rosło żadne ziele, które mogłoby mu zatamować upływ krwi. Mogli jednak spełnić jego ostatnią wolę, to jest: oskórować zwierzę, zabrać jak najwięcej mięsa i za to nakrmić jego żonę i dzieci. Emiel zabrał się do tego, przy okazji zabierając strzały. Teodor w tym czasie uspokajał rannego. Ten jednak szybko się wykrawił. Oczy straciły dawny blask, ciało znieruchomiało.
- Odszedł.. - załkał Teodor
- Miejmy nadzieję, że w lepsze miejsce. - dodał cicho Emiel
Teodor wziął zmarłego na plecy, a Emiel zapakował mięso. Ruszyli w stronę wioski. Z tego co Emiel miał na plecach możnaby wykarmić nie jedną rodzinę. Decyzja należał jednak do żony Karmena. Musieli przecież uszanować wolę zmarłego.
- Ech, ciężki zaraza jest – jęczał Teodor. – Co powiemy jego żonce? Może ty to zrobisz Emiel, co? Ja to niewygadany jestem i w ogóle…
- Dobra, postaram się to powiedzieć delikatnie.
Zapukali do domu rodziny Karmena, otworzyła jego żona.
- Dzień dobry, dobra pani. Być może mnie pani zna, jestem Emiel Godfroy, mieszkam niedaleko. Byłem dzisiaj na polowaniu z pani mężem... - zawachał się - Pani mąż znajduje się teraz w objęciach Walsa.. Dzik.. rozcharatał mu nogę.. Nie moglismy mu pomóc.. Przykro mi.
 
K.I.T.A jest offline