Emiel ostrożnie postawił stopę. Nie chciał, aby jakaś zabłąkana gałązka zatrzeszczała pod jego ciężarem. Teraz druga. Powoli przenosił ciężar ciała. Już widział, pomiędzy krzakami i gałęziami, dzika, na którego polował. Wtedy zabrzmiał róg. Niski dźwiek przepłoszył zwierzynę. Emiel zaklnął w duchu. Wiedział na kogo należy zrzucić winę. I miał rację - w pobliżu polowali jego dwaj przyjaciele - Karman i Teodor. Emiel postanowił się przyłączyć, bądź co bądź polowanie na dzika do bezpiecznych nie należy. Złe trafienie często jedynie rozwścieczało bestię, a ta szarżowała na myśliwego. Wtedy pozostawała jedynie ucieczka. Powstała nawet o tym piosenka. “Kto spotyka w lesie dzika..”. Emiel bardzo ją lubił.
Odnaleźli trop dzika i dogonili go. Postanowili strzelać równocześnie. Trzy strzały jednocześnie opuściły ich ręce. Niestety, zły los sprawił, że tylko jedna sięgła celu. Strzała Emiela trafiła w brzuch, jednak najwyraźniej ominęła najważniejsze oragany. Wściekły zwierz ruszył w stronę strzelców, a ci rzucili się do ucieczki. Zły los nadal ich prześladował - Karman upadł w biegu, a dzik rozcharatał mu całą nogę. Emiel ponownie napiął łuk i strzelił. I znowu. Gdy dzik padł wyglądał jak jeż. Karmen krwawił, chociaż bardzo chcieli nie potrafili mu pomóc. W okolicy nie rosło żadne ziele, które mogłoby mu zatamować upływ krwi. Mogli jednak spełnić jego ostatnią wolę, to jest: oskórować zwierzę, zabrać jak najwięcej mięsa i za to nakrmić jego żonę i dzieci. Emiel zabrał się do tego, przy okazji zabierając strzały. Teodor w tym czasie uspokajał rannego. Ten jednak szybko się wykrawił. Oczy straciły dawny blask, ciało znieruchomiało.
- Odszedł.. - załkał Teodor
- Miejmy nadzieję, że w lepsze miejsce. - dodał cicho Emiel
Teodor wziął zmarłego na plecy, a Emiel zapakował mięso. Ruszyli w stronę wioski. Z tego co Emiel miał na plecach możnaby wykarmić nie jedną rodzinę. Decyzja należał jednak do żony Karmena. Musieli przecież uszanować wolę zmarłego.
- Ech, ciężki zaraza jest – jęczał Teodor. – Co powiemy jego żonce? Może ty to zrobisz Emiel, co? Ja to niewygadany jestem i w ogóle…
- Dobra, postaram się to powiedzieć delikatnie.
Zapukali do domu rodziny Karmena, otworzyła jego żona.
- Dzień dobry, dobra pani. Być może mnie pani zna, jestem Emiel Godfroy, mieszkam niedaleko. Byłem dzisiaj na polowaniu z pani mężem... - zawachał się - Pani mąż znajduje się teraz w objęciach Walsa.. Dzik.. rozcharatał mu nogę.. Nie moglismy mu pomóc.. Przykro mi. |