Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 16-07-2011, 06:50   #3
Kael
 
Kael's Avatar
 
Reputacja: 1 Kael jest na bardzo dobrej drodzeKael jest na bardzo dobrej drodzeKael jest na bardzo dobrej drodzeKael jest na bardzo dobrej drodzeKael jest na bardzo dobrej drodzeKael jest na bardzo dobrej drodzeKael jest na bardzo dobrej drodzeKael jest na bardzo dobrej drodzeKael jest na bardzo dobrej drodzeKael jest na bardzo dobrej drodzeKael jest na bardzo dobrej drodze
Tak długi okres wegetacji na zapyziałej amerykańskiej ziemi przesiąkniętej do cna idiotyzmem narodu zamieszkującego ją przez ostatnie kilka setek lat powoli dawał się pułkownikowi we znaki. Brakowało mu niepowtarzalnego klimatu starej dobrej Polski. Brakowało mu niemal wszystkiego, tu nawet komary były jakieś chujowe i kąsać jak należy nie potrafiły. W zasadzie jedynym akcentem przypominającym rodzime strony było wszechobecne "kurwa" słyszane na każdym niemal kroku... doprawdy, łezkę szło uronić.
Miast tych wszystkich cudów ojczystej myśli które czekały w kraju, Batory musiał męczyć się z narodem opasłych tępaków i nie dopuścić, aby Ci wybili się do nogi. Cóż, przyzwoitość kurwa ich mać, gdyby to od niego zależało, najchętniej wycofałby wszystkie wojska a sam pojechał na urlop poszwendać się po Tatrach po uprzednim uzbrojeniu grubasów w broń najcięższego kalibru- gdyby sami się wytłukli zrobiliby światu sporą przysługę.
Niestety służba rządzi się innymi prawami, skoro ojczyzna chce grubasów żywcem to widocznie upatruje w tym jakichś korzyści. Choć nie bardzo wiedział jakich, Hektor jak przystało na żołnierza robił co mu rozkazano.

Pułkownik był wyjątkowo postawnym facetem, masywne ramiona, lekki brzuch, tak zwany "brak szyi", słowem- kawał chłopa. Aż dziw, że człowiek o takich gabarytach był czołgistą, niektórzy z jego podwładnych zwykli mawiać, że czołgi którymi Hektor wyjeżdża na misje są budowane bezpośrednio na nim... żartownisie cholera jasna. Odziany w nienaganny mundur z nieodłącznym Desert Eaglem przy boku budził prawdziwy respekt zarówno w podwładnych jak i przeciwnikach.

Dzień nie rozpoczął się dla pułkownika wymarzenie; wieczorem struł się czymś na stołówce za co miał ochotę wypatroszyć kucharza, w nocy nie przespał ani minuty, do tego jeszcze jakiś skurwiel ukryty w krzakach na obrzeżach bazy przez niemal godzinę wrzeszczał bzdury typu "God bless America" i jak to zwykle w takich przypadkach bywa, żaden z wartowników ani myślał zareagować. Pułkownikowskim zdaniem tych głąbów powinno się na rzymski wzór zdziesiątkować, może wtedy nauczyliby się rozumu.
Po krótkim wojowaniu ze słabostkami własnego organizmu przyszła pora na doprowadzenie się do porządku i stawienie na apelu.

Mimo wyjątkowo zepsutego humoru i znużenia, pułkownik z kiepsko udawaną uwagę wysłuchiwał wszystkiego co wygłaszał osobnik dzierżący mikrofon. Dzisiejszego dnia niespecjalnie interesowały go plany wojenne czy cenne rady przełożonego... Hektor miał to wszystko w dupie.

-Kurwa- tymi oto optymistycznymi słowy, pułkownik podsumował swoją krótką rozłąkę ze świadomością. Dobrze, że rano cała zawartość jego żołądka ujrzała światło dzienne bo najpewniej zarzygałby się teraz cały.

Przetarł oczy rozglądając się dookoła wzrokiem mówiącym coś w stylu "może mi ktoś objaśnić co sie tu dzieje?".
 
Kael jest offline