Po dłuższej chwili do głównej sali wszedł Khemorin, ale już umyty i przebrany. Teraz wyraźnie było widać gęste nitki siwizny przetykające jego wciąż bujną brodę i czuprynę. Brązowe oczy miały zacięty wyraz, choć wydawał się być spokojny i rozluźniony, gdy podchodził do stolika z zebraną drużyną. Choć ciężko było odnieść takie wrażenie. Grupa wyraźnie była podzielona i było to widać na pierwszy rzut oka. Wyraźnie zdenerwowana, ładna kobieta siedziała przy stoliku pozornie nie zwracając uwagi na nikogo innego, młody mężczyzna siedział na krześle obok obserwując uważnie i wcale nie z sympatią Ważniaka, który stał oparty o blat stołu. Emily zaś oparła się plecami o ławę i rozglądała po karczmie. Widząc taki obrazek, krasnoludowi znów przemknęło przez głowę, że nie ma sensu się pakować w pewne kłopoty z taką zbieraniną obcych sobie ludzi. Sądził, że przyślą mu kogoś, kto choć trochę będzie chciał współpracować, ale chyba nie tym razem. Tak czy siak musiał się dowiedzieć o ich decyzji, a przynajmniej posłuchać, co każde z nich ma do powiedzenia. - Dobry wieczór. - Przywitał się, gdy już podszedł do samego stolika. Mimo, że nie wszyscy obecni na to zasługiwali w jego mniemaniu, to pewne formy należało zachować. - Widzę po waszych minach, że pałacie chęcią współpracy i wspólnej podróży. - Skomentował zastaną sytuację, spoglądając na wszystkich, poza Sylviusem, którego całkowicie zignorował. - Ale nie po to tu przyszedłem. Pierwsze nasze spotkanie nie wypadło zbyt dobrze, więc spróbujmy jeszcze raz. - Ci, którzy spodziewali się, że przeprosi za swoje niezbyt grzeczne zachowanie, rozczarowali się, bo krasnolud nawet się nie zająknął. - Jestem Khemorin - kontynuował - i rada poprosiła - podkreślił to słowo - mnie, żebym towarzyszył w waszej wyprawie w charakterze przewodnika i doradcy. Ale to jest wasze zadanie i nie mam zamiaru was w nim wyręczać. Teraz chciałbym usłyszeć od każdego z was kilka słów o sobie, żebyśmy choć trochę się poznali. Panie mają pierwszeństwo, więc może zaczniesz? - Skinął głową w kierunku naburmuszonej Lothel. |