Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 19-07-2011, 23:06   #6
Zekhinta
 
Zekhinta's Avatar
 
Reputacja: 1 Zekhinta ma w sobie cośZekhinta ma w sobie cośZekhinta ma w sobie cośZekhinta ma w sobie cośZekhinta ma w sobie cośZekhinta ma w sobie cośZekhinta ma w sobie cośZekhinta ma w sobie cośZekhinta ma w sobie cośZekhinta ma w sobie cośZekhinta ma w sobie coś
Wyciągnęła z włosów spinkę, którą jeszcze kilka godzin temu spięła je w zgrabny kok. Teraz, rozpuszczone, falujące lekko nie pasowały do starannego makijażu i drogich ubrań kobiety stojącej na peronie. Uszyty na miarę, damski garnitur, śnieżnobiała koszula, apaszka, buty na płaskim obcasie i te opadające na twarz włosy.

Alice czekała na metro pełna goryczy. Kolejna rozmowa o pracę zakończyła się znanym ‘Zadzwonimy do pani’. Miała tego dość. Takie sytuacje przygnębiały ją. Czuła się wtedy nieważna i głupia. I chociaż na studiach była naprawdę dobra, chociaż przez kilka lat pisała w uczelnianej gazecie, chociaż wykładowcy chwalili jej styl pisania to jednak żadna z poważnych gazet nie chciała jej przyjąć. Nie mówiąc o etacie, nie chcieli nawet drukować jej tekstów. Nawet jej blog nie cieszył się dużą popularnością. Kobieta zaczęła zastanawiać się, czy aby na pewno ma ‘to coś’ potrzebne do pracy publicysty? Chciała by być dziennikarką ale wszystko wskazywało na to, że marzenie to się nie spełni.

Wyrywając się z ponurych myśli Alice podniosła wzrok i ujrzała stojącego na peronie mężczyznę. Miał krótko ostrzyżone włosy i był niesamowicie uroczy. Szybko zebrała włosy na karku i spięła je spinką, licząc na to, że nieznajomy nie zobaczył jej w tej okropnej niedyspozycji.

Nadjechał pociąg. Gdy wsiadała do wagonu cały czas patrzyła w stronę mężczyzny, który na szczęście też wsiadł, przepuszczając wcześniej w drzwiach jakąś starszą panią. Alice jak zwykle musiała zainteresować się przystojnym mężczyzną. Jak ręką odjął zapomniała o porażce w szukaniu pracy. Z lekkim uśmiechem na ustach stanęła przy drzwiach i gdy tylko zamknęły się za nią oparła się o nie.

Pociąg ruszył i Kobieta w końcu oderwała wzrok od nieznajomego mężczyzny. Rozejrzała się po wagonie i dostrzegła... nie, to nie możliwe! Shane! Jakby na zawołanie jej były chłopak spojrzał w jej stronę i też ją zauważył. Uśmiechnęła się w jego kierunku i nawet zrobiła krok do przodu, ale wtedy zaczęły się dziać te wszystkie dziwne rzeczy. To, że pociąg mógł ominąć stację rozumiała. Przecież czasem są jakieś prace techniczne i zamykają daną stację dla pasażerów, okey. Ale nigdy pociąg nie jedzie tak szybko. I ten krzyk... a może tylko go sobie wyobraziła?

Pociąg zatrzymał się gwałtownie, Alice straciła równowagę, zachwiała się do tyłu i uderzyła z impetem w drzwi. Przynajmniej nie padłam na twarz – pomyślała wyraźnie ucieszona. Zebrała się w sobie, i rozcierając łokieć rozejrzała się po wagonie. Zapanowało małe zamieszanie, ale nie dziwiło to w zaistniałej sytuacji.

Zanim zdążyła cokolwiek zrobić, niektórzy z pasażerów porozchodzili się po wagonie albo wyszli na peron. Shane tymczasem podszedł do niej i zaczęli rozmawiać. Alice ucieszyła się, że go widzi. Bardzo było jej żal, gdy został skazany i trafił do więzienia.

Jakiś mężczyzna powiedział, żeby wyszli z wagonu i Shane też to zaproponował.

- Może masz rację - skwitowała jego słowa i od razu to uczyniła. Jeśli z jakiegoś powodu metro jeździ jak jeździ lepiej wyjść na tej stacji i przesiąść się w autobus, względnie taksówkę. Dopiero po wyjściu na peron Alice zdała sobie sprawę z tego, że nie zna miejsca, w którym się znajduje. Było puste, dziwne... Ale lepszy ten peron niż szaleńcza jazda metrem!- Cieszę się - skomentowała słowa o 'wyjściu'. - Kontrakt? Ładnie, gratulacje! U mnie? Wiesz, jak to wygląda - tak długo jak nie prześpię się z czyimś synem raczej nie mam szansy na znalezienie pracy w żadnym poczytnym czasopiśmie. - Mruknęła uśmiechając się krzywo.

- W każdym razie życzę powodzenia, ja też właśnie szukam dorywczej pracy z marnym skutkiem. – Odpowiedział na jej słowa.

W tej chwili dwóch facetów ogłosiło, że idą sprawdzić co z maszynistą.

- Jedziesz do domu? Skąd wracasz? - powiedział patrząc za tamtymi. Cała ta sytuacja była trochę dziwna.

- Tak, do domu. Byłam na rozmowie o pracę, ale wydaje mi się, że wszyscy pracodawcy to tak naprawdę jedna wielka, złośliwa, sztuczna inteligencja która ma zaprogramowaną komendę: "Oddzwonimy do pani". Jestem strasznie ciekawa, co się stało - zmieniła temat. - Może to jakaś bocznica, rzeczywiście coś się stało z pociągiem albo z maszynistą i musiał zjechać na stację techniczną? Swoją drogą... może rzeczywiście poszukajmy telefonu alarmowego? – Mówiąc to rozejrzała się uważnie po stacji szukając charakterystycznego, żółtego telefonu.
 
__________________
"To, jak traktujesz koty, decyduje o twoim miejscu w niebie." - Robert A. Heinlein
Zekhinta jest offline