X
Dirith;
Dziwne coś wpadło przez okno. Iblithci rzadko ciskają w drowy dziwnym czymś bez powodu. Wrogowie opuścili najwyraźniej budynek i zaatakowali z zewnątrz. Powód pewnie banalny – w środku budynku nie było już bezpiecznie.
Wyskoczyłeś przez okno. Uderzenie o szybę, trzask tłuczonego szkła. Ostrze krawędzie potłuczonej szyby nie poraniły cię jednak, w końcu miałeś na sobie co nieco armora, a i zabójcy maja wprawę w opuszczaniu pomieszczeń na różne dziwne sposoby. Wylądowałeś na zewnątrz pośród odłamków szyby, czujny, zwarty i gotowy. Nie było nikogo. Ani wilka, ani wrogów.
Błyskawiczna przemiana w tygrysa, nowe zmysły, nowe zapachy, nowe dźwięki...
Głośny syk wydobywał się z pomieszczenia, które opuściłeś. Mdlący zapach wylatujący dziurami po wybitych oknach był niemal nie do zniesienia.
Zapach człowieka.
Podniosłeś głowę – na dachu budynku naprzeciwko zobaczyłeś jednego z asa synów. Gapił się na ciebie w pełnym przerażeniu i zdezorientowaniu.
Tygrys. Nikt nie mówił, do chory, że tu chodzi o tygrysa...! Tygrys!!!
Wróg najwyraźniej próbował zaatakować cię, ale w momencie gdy zacząłeś przemianę zmienił zdanie. Teraz, czując na sobie spojrzenie twoich ślepiów, przykładnie rzucił się do ucieczki po dachu i po sekundzie zniknął ci z oczu.
Usłyszałeś krzyki jakichś mężczyzn w głębi ulicy;
- Stój!... Łap go!... Szybciej...! [sap sap sap] Dogoń go!... [dyszenie] Zajdź go z boku!...
Kiti;
Brzdęk tłuczonego szkła. Oho...
A chwilę później ten, jakże dobrze znany [i orzeźwiający?
] zapach tygrysa. Oho.
Zrobiło się cicho. Zdecydowałaś się skręcić w boczną uliczkę i zgubić na moment straż, aby lepiej przyjrzeć się sytuacji jaka nastała. Wskoczyłaś do otwartej, opuszczonej piwniczki któregoś z domów.
- Gdzie...?! [sap sap sap]
- Wskoczył tam!
- Nie pozwól mu uciec!
- Eh... – strażnik zajrzał do piwniczki. – Schował się drań!
- Czekaj czekaj, mamy go w pułapce! Pilnuj wyjście, nie pozwól mu uciec, a ja tam zejdę...
Ty jednak byłaś już na parterze domu. Nie każdy wilk potrafi otworzyć klamkę drzwi i wymknąć się cichaczem tylnym wyjściem.
Dirith;
Krzyki mężczyzn oddaliły się i ucichły. Co dalej...?
X