Siegrief stanął z korbaczem w dłoni. Ukrywać się nie miał zamiaru. Spojrzał z lekkim podziwem na kobietę lecz rzekł:
- Masz rację. A dokładniej miałaś rację, teraz za późno na ucieczkę - szepnął.
- Jesteśmy drużyną, lecz lepiej by chociaż dwójka przeżyła niźli mają być tu trzy trupy - uśmiechnął się wrogo - Gdy wpadną tutaj, a to kwestia czasu zajmę się nimi a wy ... uciekajcie póki sił macie w nogach. Wolą Sigmara jest czy dane będzie mi przeżyć - "czy dołączyć do mej żony" dodał w myślach
Sigmarita czekał cierpliwie. Czekał aż wejdą. Wejście było wąskie więc miał szansę. Nie otoczą go póki ich nie wpuści, a nawet gdyby miał się wycofać dom nie był zbyt wielki. Gdyby jednak poszli sobie, znak Sigmara to był.
__________________ Dzięki za 7 lat wspólnej zabawy:-) |