Magnus stał na uboczu trzymając mocno swój kilof, był gotowy do wymarszu, czekał tylko aż reszta grupy zbierze się i wyruszy do walki przeciw Skalnym Ludziom.
Czuł wdzięczność do osadników, wdzięczność za to, że go ugościli. Za to, że po raz pierwszy od kilku dobrych lat był otoczony przyjaznymi mu osobnikami. Był gotowy do walki, jak mu się wydało, w słusznej sprawie.
Kolejny raz podeszła do niego kobieta płacząca za swoim dzieckiem, po raz kolejny obiecał jej, że ją odnajdą, że na pewno nic się jej nie stało. Dopytał też jak dziewczynka miała na imię, jak wyglądała.
Niewiele więcej mówiąc jeszcze raz rozglądnął się po obozowisku, nie chciał już więcej czekać, chciał wyruszyć. Chciał by na te przerażone, smutne twarze, które widział, wrócił uśmiech. |