Jak się okazało nie byli jeszcze u celu, po prostu dalej nie mogli jechać. Na domiar złego nie wiedzieli w jakim kierunku iść. Rozdzielili się - Kamil miał iść ze Stasiakiem, kapralem, którego tak naprawdę w ogóle nie znał. Ruszyli w stronę Kubłucka. Ścieżka była wąska i dosyć trudna, zwłaszcza dla kogoś kto musi taszczyć na plecach swoje wyposażenie i nigdy nie należał do zbyt wytrwałych fizycznie. Jednak Kamil się nie uskarżał, bo tak naprawdę nie miał o co - mógł dbać o kondycję. Stasiak nie okazał się taki zły i często zwalniał kroku, by Kamil mógł się z nim zrównać, nie narzekał, nie ponagalał. Kamil chętnie poznał by go bliżej, ale na razie nie było na to czasu. W niedługim czasie zaczął sobie przypominać, że kiedyś chodził tą ścieżką na polowanie. To było w lepszych czasach, Hitler nie panoszył się po Europie, nikt nie bał się wybuchu wojny. Kamil chwilę rozczulał się nad wspomnieniami z dzieciństwa, ale zaraz uświadomił sobie gdzie i po co idzie. Poprawił plecak i przyśpieszył ciekawy co zobaczy na miejscu. |