Shane i Alice ruszyli w kierunku telefonu alarmowego, po drodze zaglądając do innych wagonów metra. Oprócz wszystkich, którzy już wyszli w środku znajdowały się jeszcze dwie osoby – nieprzytomna kobieta i stary mężczyzna. Młodzi ludzie spojrzeli na siebie i wtedy ciszę przerwał mrożący krew w żyłach krzyk.
Wtedy wszystko zaczęło się dziać bardzo szybko. Monotonia ciszy panującej jeszcze przed chwilą na peronie nagle prysnęła. Z tunelu wybiegła przerażona, poraniona kobieta, a tuż za nią z wyciem wielka bestia. Coś podobnego do psa zatrzymało się na moment, a już za chwilę atakowało z furią kobietę, która przewróciła się podczas biegu. Shane stał wryty, czuł się zdezorientowany jakby przed chwilą otrzymał silny cios. Nawet stuknął się ręką w twarz jak robią to zawodnicy między linami, żeby pobudzić się do walki. Zobaczył, że facet, który szedł w stronę maszynisty już biegnie na ratunek. Taylor zebrał szybko myśli i wręcz krzyknął do Alice:
- Biegnij do telefonu!
Sam zaczął biec w kierunku tunelu, z niebywałą zwinnością przeskoczył ławkę stojącą na jego drodze i już przebiegał koło tablic informacyjnych. - Na co czekasz, strzelaj! - krzyknął do gliniarza – Ten pies ją rozszarpie! |