Alice nie trzeba było dwa razy powtarzać. I chociaż widok dziwacznego psa przyprawiał o zimny, nieprzyjemny dreszcz, kobieta nie miała zamiaru czekać biernie na dalszy rozwój wypadków. Nie było najmniejszego sensu, żeby sama pchała się w paszczę potwora, skoro inni, w tym uzbrojony w pistolet policjant, mieli większą szansę obezwładnić bestię.
Szybko zrobiła więc 'w tył zwrot'. Rzuciła się pędem w stronę telefonu, dziękując samej sobie, że nie wydurniała się dziś i nie założyła butów na obcasie.
Po drodze nie zwracała większej uwagi na to, co dzieje się w innych wagonach czy na peronie. Miała tylko nadzieję, że nie usłyszy za sobą niepokojących głosów. Chwilowo jednak wydawało się, że sytuacja się nie zmieniła i jej plecy są bezpieczne.
Dopadła telefonu. Rzuciła jeszcze szybkie spojrzenie w górę, na schody. Szukała wzrokiem jakiejś tabliczki, który korytarz wychodzi na która ulicę, nazwy stacji, tym podobnych. W końcu złapała słuchawkę żółtego telefonu, podniosła ją do ucha i zawołała: "Halo?". Jeśli to by nic nie dało, wcisnęła 112 i czekała na dalszy rozwój wypadków.
__________________ "To, jak traktujesz koty, decyduje o twoim miejscu w niebie." - Robert A. Heinlein |