- To nie na moje serce – burknął Berty. Byli nie jako uwięzieni. Stwory o mały włos nie otworzyły drzwi. Siegfried zaiste był szaleńcem. Do śmierci mu raźno? - pomyślał z niepokojem żołnierz, lecz nic nie powiedział. Mężczyzna z korbaczem w dłoni o czymś mu przypomniały. Z niewielkiego tobołka Dietrich wyciągnął tarczę, dostrzegł też zwieńczenie rozmontowanej halabardy, ale mając w pamięci słowa Elyn zrezygnował z broni.
Przyjrzał się tarczy z podziwem, oby i tym razem nie zawiodła właściciela.
Zrzuciwszy płaszcz, zapiął pospiesznie rzemienie na ramieniu i przez krótką chwilę nasłuchiwał.
- Czym się żywią? Może tu kurwa po prostu nie zlezą jak nie mają za czym? - rzekł Berty. Gdy skończył umocowywać tarczę napiął mięśnie. Zwrócił się do inkwizytora: - No, jeśli dzisiaj zginiesz, to nie dlatego, że stałem jak ten kołek. Chociaż mam nadzieję, że te gargulce po prostu sobie polezą.
__________________ moja postać =/= ja // Tak, jestem kobietą. |