Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 31-07-2011, 23:03   #124
eTo
 
eTo's Avatar
 
Reputacja: 1 eTo ma wspaniałą reputacjęeTo ma wspaniałą reputacjęeTo ma wspaniałą reputacjęeTo ma wspaniałą reputacjęeTo ma wspaniałą reputacjęeTo ma wspaniałą reputacjęeTo ma wspaniałą reputacjęeTo ma wspaniałą reputacjęeTo ma wspaniałą reputacjęeTo ma wspaniałą reputacjęeTo ma wspaniałą reputację
Drow skrzywił się nieco kiedy odkrył, że z pobitego parobka nic nie wyciągnie. Wyprostował się tylko i ruszył szybszym krokiem w stronę nieprzytomnego zabójcy. Przeszukał go szybko w poszukiwaniu broni aby ją odebrać w pierwszej kolejności. Okazało się to dobrym posunięciem, gdyż zakładnik właśnie zaczął odzyskiwać przytomność.
- Wstawaj. - powiedział łapiąc człowieka za zbroję na karku i szarpiąc lekko do góry. Widać było że nieszczęśnik nie wie co się dzieje, więc trzeba go było wpierw dobudzić. Do tego idealnie nadawało się kopnięcie wymierzone w żebra.
- Powiedziałem wstawaj - kontynuował zimnym jednak stanowczym tonem z którego można było bez problemu wywnioskować, że mroczny elf nie zamierza znosić jakiegokolwiek sprzeciwu - chyba, że mam cie zarżnąć tu i teraz.
Podniósł człowieka szybszym szarpnięciem i pchnął go do przodu. Jednocześnie złapał za kark a swą zmiennokształtną broń uformował w ostrze oplatające szyję tak, że jakiekolwiek kolejne szarpnięcie się człowieka, czy to ręki drowa spowodowałoby poderżnięcie gardła.
- Nawet nie próbuj myśleć o próbowaniu jakichkolwiek sztuczek bo zdechniesz zanim zdążysz się w ogóle ruszyć. - poinformował idąc do drzwi szybszym krokiem chcąc jak mimo wszystko jak najszybciej wydostać sie z tego domu i zasięgu gazu. Po otwarciu drzwi rozejrzał się lekko czy nie ma w zasięgu wzroku straży miejskiej, po czym wyszedł wyprowadzając ze sobą więźnia. Ruszył w stronę przeciwną do tej z której słyszał wcześniej krzyki. Kto wie kto to był, a Dirith teraz nie chciał ryzykować spotkania ze strażą.
Kilka kamienic dalej zaczął się rozglądać na jakąś opuszczoną i dobrą na przeprowadzenia przesłuchania. Kiedy już w niej był ruszył do jednego z pokoi na piętrze, gdzie kopnął człowieka pod kolana sprowadzając go do klęczek. W międzyczasie ocenił czy nie warto byłoby zabrać mu zbroi zanim sprawa zacznie się robić bardziej brudna, bo w tej dziurawej za długo raczej chodzić nie mógł żeby nie zwracać na siebie zbyt dużej uwagi.
- Zdejmuj zbroję. - powiedział uwalniając uchwyt z szyi człowieka, a broń zmieniając w kataną której ostrze także do niej przystawił. Zaraz potem pociął nogawki spodni "informatora" w kilka pasów raniąc mu przy tym trochę nogi. Kiedy już je miał, związał mu ciasno ręce i nogi, po czym zaczął go dokładniej przeszukiwać, aby mieć pewność, że człowiek nie pa przy sobie jakiejś żyletki którą mógłby przeciąć więzy i się uwolnić.
- No a teraz jest część w której bardziej grzecznie lub mniej zaczynasz odpowiadać na moje pytania. - uderzył człowieka pięścią w twarz. - Jeśli jednak nie będziesz chciał współpracować, to czeka cie sporo nieprzyjemności. I gwarantuję ci, że wszystko co kiedykolwiek słyszałeś o brutalności mojej rasy i umiejętności torturowania innych okaże się ledwie wstępem do tego co ci zrobie.. - zawiesił głos uśmiechając się przy tym tak, aby człowiek bez problemu mógł odczytać, że mroczny elf bardziej niż chętnie przyjąłby brak współpracy.
- A więc jak będzie, będziesz współpracować i jak dobrze pójdzie odejść wolno, czy zamierzasz wszystko wyśmiewać dopiero po serii kilkugodzinnych, jeśli nie kilkudniowych tortur i zdechnąć wolno i boleśnie? - skończył zaczynając powili obchodzić dookoła pechowego człowieka.

Asasyn spojrzał na ciebie niepewnie, widać było że bił się z myślami . Jakby czekał na odsiecz a jednocześnie wiedział, że ta nie nadejdzie. Jakby poprzysiągł milczeć, a jednocześnie bardzo nie chciał doświadczać drowich tortur.

- Kto przyjmuje do pracy takich amatorów jak ty?

- Dostałem zlecenie... - zaczął niepewnie, ale mówił dalej - Nigdy nie zdradzano nam kto jest pracodawcą... mieli wielu posłańców, zostawiali czasem tylko wiadomości... ale myślę, że to ktoś wpływowy i bogaty... pewnie ktoś z dworu, z zamku...

- Czego szukałeś w tamtym domu?


Mężczyzna milczał chwilę, zbyt długą chwilę. Wyczuł, że poziom twojej irytacji nieco się podniósł, więc w końcu wykrztusił:
- Ciebie...

- Czego chciałeś się dowiedzieć od tamtego poturbowanego człowieka?

- Jego szef... ponoć zdradził i miał za to zapłacić. Mieliśmy go zabić w ramach odwetu i pojmać jego ludzi... podobno byłeś jego prawą ręką... drow... kazano nam pojmać drowa którego tam zastaniemy, to wszystko!...

- Jak kontaktujesz się z swoim pracodawcą?


Mężczyzna pokręcił przecząco głową.
- Przez gildię... jeśli się dowiedzą zabiją mnie...

- Gdzie znajduje się urzęduje ten cały pracodawca?
- nie wiem kim jest zleceniodawca, na pewno ma wielu pośredników!... Kazano nam przyprowadzić pojmanych i drowa do portu... mogę cie tam zaprowadzić!...

- Gdzie znajdują sie kryjówki pozostałych dwóch amatorów z którymi wykonywałeś to zlecenie? -
skończył będąc bezpośrednio za człowiekiem i kopiąc go w plecy aby upadł na ziemię.

- Nie wiem, nawet ich nie znam! - jęknął. - Ten jeden to jakiś nowy... Gildia oglasza, że jest robota, kto się zgłosi ten idzie!... powiedzieli tylko że w dwójkę nie damy rady więc dali nam tego nowego...!

- Na twoim miejscu bardziej martwiłbym się jak długo będę torturowany na tym przesłuchaniu niż o to co zrobi gildia jak sie dowie, że wysypałeś.. - Dirith uśmiechnął się sadystycznie. - Bo z tego co słyszę, to trochę to jednak potrwa.. - skończył zaśmiewając się lekko i przygotowując knebel, którym zatkał ofierze usta i zawiązał kolejnym pasem pociętych spodni.
- Widzę, że jednak nie jesteś takim kompletnym amatorem.. bo przynajmniej wiesz jak powinno wyglądać wzorowe przesłuchanie, na którym ofiara wciska wpierw jakąś bajkę, potem z początku upiera się że to prawda, aż w końcu zmienia zdanie, mówi co innego przy czym znowu się upiera, i tak aż do momentu w którym w końcu mówi prawdę.. kilka dni później.. - stwierdził zimno nachylając się nad człowiekiem. - A wiesz skąd wiem, że kłamiesz? - spytał biorąc do ręki mały palec jednej ze związanych dłoni.
- Po pierwsze mówisz że szukałeś mnie, a miałeś zabić kogo innego.. więc jak to jest w końcu?
- Po drugie, nie pracujesz dla gildii, bo nie wierzę żeby gildia miała tak kiepskie informacje, jeżeli jakaś gildia w ogóle w tej wyludnionej dziurze jeszcze jest.. bo nie jestem niczyją prawą ręką i tego całego człowieka znam od wczoraj.. więc nie uważasz, że to trochę krótko aby zostać czyjąś prawą ręką? -
skończył łamiąc człowiekowi mały palec w miejscu pierwszego ze stawów po czym skręcił odłamany paliczek lekko w bok.

-YMMM!!!><

- A więc.. powiesz mi w końcu dla kogo pracujesz, ile miałeś dostać za znalezienie mnie, jak dokładnie ten "mój szef" zdradził i jak kontaktujesz się ze swoim szefem? - zakończył dając człowiekowi chwilę na odpowiedź.. jednak czy to przez knebel czy to przez upartość informatora nie usłyszał nic, więc ten sam mały palec został złamany w miejscu kolejnego ze stawów.

- HMMM!!!

- Cisza nic ci nie pomoże, bo stawów w palcach masz jeszcze pięćdziesiąt osiem, do tego dwadzieścia paznokci które można potem wyrwać, nie mówiąc o innych stawach co trochę czasu zajmie zanim w ogóle będę musiał zacząć cie kroić i zaczniesz tracić krew co w końcu mogłoby doprowadzić do powolnego wykrwawienia.. Więc może tak zaoszczędzisz sobie nieco bólu i przejdziesz do śpiewania kolejnej informacji, co? -
drow znowu zaczął słuchać odpowiedzi.. i znowu nic. Tak więc mały palec został złamany ponownie, tym razem u nasady.
- Ja na twoim miejscu na prawdę zacząłbym już jednak sypać chyba, że na prawdę chcesz się nauczyć na własnej skórze jak powinno się wyciągać od kogoś informacje.. - stwierdził i nie słysząc żeby człowiek coś mówił mroczny elf złapał za kolejny palec.. i w ostatniej chwili przed złamaniem znieruchomiał.
- Ah.. bym zapomniał. Bez tego knebla pewnie byłoby ci nieco łatwiej.. - stwierdził beztrosko po czym rozwiązał knebel.
- No to teraz gadaj i przy okazji możesz powiedzieć dosłownie wszystko o tej całej gildii, gdzie mają siedzibę, imiona i nazwiska wszystkich kogo znasz, czym się zajmują, razem z imionami wszystkich wpływowych ludzi z zamku razem z tym czym się tam zajmują. I oczywiście nie zapomnij o imionach tych pożal się Lolth kolegów z którymi miałeś mnie złapać i jeden z nich skończył bez głowy.. - zakończył uśmiechając się i dając tym razem człowiekowi moment na faktyczną odpowiedź.

Mężczyzna syknął przez zęby.
- To prawda!... - sapnął. - Turmoil... Spieprzył jakąś robotę... nie wiem o co chodziło!!! Ponoć wystawił swojego pracodawcę i mieliśmy go zabić, pojmać jego ochroniarza, Leita... on też był asasynem! Drugim zadaniem było pojmanie ciebie. Zleceniodawca chciał cię mieć żywcem, za wszelką cenę.. Powiedział że jesteś prawą ręką Turmoila zza oceanu i przybyłeś do miasta i ze kroi się jakaś większa afera i mamy cię pojmać... Informator powiedział tylko, że będzie to drow, najpewniej zabójca.. Nie chcieliśmy się w to pakować! - powiedział nagle. - Nigdy nie widziałem drowa na oczy, choć słyszałem... Nalegał, powiedział nawet, że szlag z całą resztą, ale mamy pojmać drowa!...
Odsapnął chwilę i po głębszym wdechu dodał:
- Zadanie zlecił nam posłaniec, ale z tego co sami odkryliśmy, zleceniodawcą był Pierwszy Zaklinacz. Szycha z zamku, najwyższy mag. uznaliśmy ze gra warta świeczki... Wykonywałem już dla szych z zamku jakieś roboty, pewnie tak mnie znaleźli... Zabrałem ze sobą Eizo a ten zaciągnął swojego brata, tego nowego, Blejda.
Syknął i westchnął głośno, zagryzł wargi.
- Siedziałem w knajpie, przyszedł posłaniec, znałem go, wiec wziąłem robotę, chłopaków...! - warknął wściekle. - Gildia nie miała z tym nic wspólnego... gildia się rozpada, nie wiem nawet czy istnieje, miałem rzucić ten fach! - zaklął. - Napatoczyła się robota, było nas trzech, dobra kasa, Turmoil mnie znał więc był łatwym celem, pomyślałem że pojmanie jednego drowa to nic trudnego... Informator powiedział że jesteś sam, załatwili by to sami ale Pierwszy Zaklinacz nie chciał sobie rączek brudzić!... Resztę już znasz... Miałem to cholerne przeczucie że coś jest nie tak kiedy zobaczyłem tego białego wilka... - zaklął i splunął.

- No to teraz już wiesz jak przebiega spotkanie z wkurzonym drowem po tym jak ktoś nieudolnie próbował go złapać.. - rzekł z przekąsem. [i]-Może i w końcu zacząłeś śpiewać bardziej wiarygodne bajki, ale to jednak nadal za mało, bo nie odpowiedziałeś na dwa pytania.. -[i] Dirith przerwał zimnym tonem łapiąc za połamany palec i obracając go stanowczo wzdłuż własnej osi o 360 stopni.
- Pierwsze dotyczyło nazwisk tych szych z zamku, w końcu ten Pierwszy zaklinacz jakieś imię chyba ma? - Dał człowiekowi chwilę na przetworzenie informacji, po czym zgiął palec aby łatwiej go utrzymać. Swoją zmiennokształtną broń uformował w dwuzębny widelec, między którego zęby mógł wejść paznokieć.
- Czekaj!... Tak... Nazywa się Aiden!... Jego posłaniec to Teofil... w zamku zajmuje się spisywaniem stanu spiżarni!...
- Drugie dotyczyło gildii, to że się rozsypuje to nie znaczy, że na to pytanie można nie odpowiedzieć. -
pouczył wkładając paznokieć między zęby nowo powstałego narzędzia i wbił go pod paznokieć do połowy jego długości.

Mężczyzna krzyknął głośno.
- Falon jest tam największą szychą... Jego prawa ręka to Almon... Falon jest zaklinaczem, Almon to zabójca!... Jest jeszcze HeavenShadow... jest klerykiem dla gildii...
- I tak na przyszłość, drowy bardzo nie lubią jak ignoruje sie ich pytania.. -
rzetelnie poinformował formując od wierzchu paznokcia szerszą krawędź tak, aby po gwałtownej zmianie położenia narzędzia z poziomej do pionowej złamać paznokieć w połowie i tym samym oderwać go częściowo od palca, co zresztą uczynił.
- Tak więc teraz dobrze radzę ci zacząć poprawnie odpowiadać na pytania i żadnego nie pomijać, bo inaczej.. - przerwał obracając narzędzie tortur wzdłuż własnej osi wyrywając, czy też po części wykręcając do końca paznokieć. - Zobaczymy ile jeszcze wytrzymasz. - zakończył uśmiechając się sadystycznie po czym odłożył wyrwany paznokieć obok głowy człowieka, tak żeby mógł mu się dobrze przyjrzeć.

- Zanim zaatakowałeś... w tym budynku, widziałem go przed okno, stał na ulicy!...

Po tej odpowiedzi mroczny elf wytężył słuch jeszcze bardziej, żeby sprawdzić czy podczas rozmowy nik się przypadkiem nie zakradł do domu. Nie usłyszał nic, tak więc można było jeszcze czegoś spróbować się dowiedzieć.

- A teraz jeszcze jedno pytanie skoro w końcu zacząłeś mówić prawde.. Gdzie ma pracownie Silversting?

Po tym jak człowiek odpowiedział na to pytanie, nie pozostało już nic innego jak zakończyć to przesłuchanie. Tak na prawdę Dirith niestety nie miał tych kilku dni na poprawne przeprowadzenie tej rozmowy tym bardziej, że ten cały Aiden pewnie nadal go szuka i do tego już nieco o nim wie bo znając życie pozostała przy życiu dwójka amatorów zdała mu dokładny raport ze swojej porażki. Trochę żałował, że nie miał nawet czasu na to żeby zweryfikować zdobyte informacje i w przypadku gdyby okazały się kłamstwami ukarać przykładnie swojego informatora. Ale nie ma tego złego, gdyż jeśli nie on, to pewnie któryś z pozostałych zabójców mógłby w końcu wyśpiewać prawdę po tym jak Dirith by któregoś wytropił.
Mroczny elf wstał zatem a swoją broń zmienił w jednoręczny topór.
- No, ty byłoby wszystko co chciałem wiedzieć.. - stwierdził z uśmiechem przymierzając ostrze do karku człowieka. - Chyba nie sądziłeś, że mimo wszystko puszcze cie żywcem? - spytał tuż przed zadaniem ciosu który oddzielił głowę jeńca od reszty ciała. Następnie wziął kolejny zamach aby pozbyć się krwi z ostrza, które zaraz potem przyjęło ponownie formę cieczy i posłusznie wchłonęło sie w dłoń aby owinąć się wokół kości przedramienia. Ten proces nieco smyrał pod skórą oraz wokół kości, jednak to jest na prawdę niewielka cena możliwość władania tak potężną bronią.
Kiedy sprawa z przesłuchaniem była już zakończona Dirith zdjął zbroję i założył właśnie zdobytą. Na szczęście pasowała całkiem nieźle, więc szybko przełożył wszystkie swoje rzeczy ze starej do nowej. Z łuską smoka było nieco problemów, ale udało się ją w końcu upchnąć do którejś z kieszeniu. Przyjrzał się jeszcze wszystkim przedmiotom jakie posiadała jego ofiara i zabrał to co mogło mieć jakąś wartość oraz broń.
Następnie wyszedł z pokoju i udał się na dół aby wyjść z tego domu. Wychodząc zobaczył białego wilka zaglądającego do środka przez okno.
- Echh... Nie masz lepszych rzeczy do roboty niż śledzenie mnie? - powiedział wzdychając i po raz kolejny przyglądając się mu badawczo. Z tonu można było odczytać iż było to pytanie skierowane bardziej do siebie. - I czego w ogóle ode mnie chcesz? - spytał podobnym tonem patrząc na wilka jeszcze krótką chwilę, gdyż wywoływał w nim dziwne wrażenie..
Nie rozmyślał jednak nad tym dłużej, tylko rozejrzał się i skierował swoje kroki w stronę zamku skupiając się na możliwościach jakie teraz miał.
A były one w sumie trzy a nawet cztery. Próba kontaktu z gildią, co mogło nie być najlepszym pomysłem gdyż mogli mieć już na niego zlecenie. Udanie się do tego całego Aidena z zapytaniem "czego ode mnie chcesz, że tak bardzo chcesz mnie pojmać?". Można także było udać się do tego całego władcy tej wysepki i próba załapania się do jakiejś roboty, przy okazji zbliżając się do pierwszego zaklinacza. Może i trzecia opcja nie była też najmądrzejsza, jednak mogła dać chyba najlepsze rezultaty, gdyż jeśli wszystko poszłoby zgodnie z planem to Dirith byłby pod swego rodzaju patronatem władcy o ile uda mu się przekonać o swojej przydatności. To z kolei mogło nieco przyhamować plany Pierwszego Zaklinacza, gdyż nie sądził aby ten starał się pojmać jednego z pracowników własnego pracodawcy bez lepszego powodu.. a przynajmniej nie od razu i musiałby to zrobić odpowiednio dyskretnie co także dałoby Dirithowi nieco czasu na działanie. Jest jeszcze tylko jedno "ale". Wpierw do tego całego zamku trzeba się dostać, co pewnie po nocnej rozróbie nie będzie pewnie takie najłatwiejsze. Tym bardziej w dzień, gdyż w nocy napastując władcę próbującego spać nic by pewnie nie wskórał. Dodatkowo jeszcze pozostaje kwestia wytłumaczenia się z tej rozróby..
Jest jeszcze opcja przeczekania kilku dni aby cała sprawa przycichła, ale mając na karku wysłanych ludzi aby go pojmano za łatwo także by nie było. Po drodze zastanowił się też czy nie poszukać reszty i zobaczyć nie nie robią przypadkiem czegoś ciekawego i przy okazji nieco utrudnić zadanie jego pojmania przez przebywanie w grupie. Doszedł jednak do wniosku, że widząc poziom jaki reprezentują tutejsi zabójcy to raczej nie ma się czego obawiać.
Aczkolwiek idąc w stronę zamku nadal był czujny i uważał na patrole straży. Nie chciał być przez nie zatrzymany i złapany, co mogłoby go tylko dostarczyć zaklinaczowi na tacy. Zwracał także uwagę na dachy i boczne uliczki, gdyż nie zamierzał także zostać zaskoczony przez kolejnych zabójcó opłaconych aby go złapać, lub tych samych zamierzających jednak zadanie dokończyć.
Kiedy miał już w zasięgu wzroku brame wejściową do zamku, zatrzymał się i przyjrzał się jej uważnie oceniając jak dobrze jest pilnowana. Zwrócił także uwagę na mury, oraz czy nie udałoby mu się po nich wspiąć np pod postacią tygrysołaka. Jednak to też było ryzykowne, gdyż jeśli na murach byliby strażnicy mogłoby to się źle skończyć.
Tak czy inaczej niedługo zacznie się zabawa. Co prawda bardziej w skradanego, jednak nie było zbyt dużego wyboru a do wieczora znowuż nie zamierzał czekać.
 
__________________
"Drow to stan umysłu." - Almena? Kejsi2?

"- You can't let them run around inside of dead people!
- Why not? It's like recycling." - Dr. Who
eTo jest offline