Uderzenie zatrzęsło drzwiami, a palce Siegfrieda zacisnęły się mocniej na korbaczu. Kolejne.. drzwi ledwo wytrzymały, Siegfried przełknął gorączkowo ślinę. Serce waliło mu jak oszalałe. Był gotów umrzeć. Znał swoją powinność. Był człowiekiem honoru i choć oddał dowodzenie Elyn, to nadal czuł się odpowiedzialny za tą grupę.
Walenie ustało. Siegfried spojrzał na swoich towarzyszy poszukując na ich twarzach, jakiś śladów..ulgi czy też radości. Jemu do tego daleko było.
Pukanie do drzwi. Siegfried zacisnął znów dłonie na orężu i rzekł: - Kto puka, w imię Sigmara przedstaw się? - ryknął
Siegfried spodziewał się wszystkiego. Ratunku, zdrady, podstępu lub pomocy którą Sigmar w swej łaskawości zesłał.
__________________ Dzięki za 7 lat wspólnej zabawy:-) |