Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 02-08-2011, 18:58   #2
Ulli
Konto usunięte
 
Ulli's Avatar
 
Reputacja: 1 Ulli ma wspaniałą reputacjęUlli ma wspaniałą reputacjęUlli ma wspaniałą reputacjęUlli ma wspaniałą reputacjęUlli ma wspaniałą reputacjęUlli ma wspaniałą reputacjęUlli ma wspaniałą reputacjęUlli ma wspaniałą reputacjęUlli ma wspaniałą reputacjęUlli ma wspaniałą reputacjęUlli ma wspaniałą reputację
Był około trzydziestoletnim, wysokim mężczyzną. Mimo młodego wieku jego starannie przystrzyżoną brodę i włosy znaczyły pasma siwizny. Nie były one skutkiem trosk o rodzinę i dobro miejscowej społeczności, ale raczej hulaszczego stylu życia z którego był znany w okolicy. To w końcu z tego powodu stary Helfast wyrzucił syna z domu. Tym bardziej zdziwiło wszystkich gdy po tragicznym pożarze okazało się, że to on jest jego jedynym spadkobiercą. Ludzie szemrali, ale Alukard nie był typem człowieka, który by się takimi szczegółami przejmował dopóki miał pieniądze. Co prawda kultyści za których sprawą zdobył bogactwo siedzieli mu przez jakiś czas na karku, ale pewne tragiczne wydarzenia pozwoliły mu się od nich uwolnić. Ludzi dzielił na tych z którymi musiał się liczyć i tych z którymi nie musiał się liczyć. Podejrzanie zdobyte bogactwo, przeszłość pijaka i narkomana, a także czarnoksięstwo którym się parał nie przysparzało mu przyjaciół. Obecnie jednak wszystko się zmieniło.

Zagłada doliny zaskoczyła go tak samo jak innych. Jedyne co zdążył, to chwycić swój zestaw wędrowca – plecak z najpotrzebniejszymi rzeczami i brązowy płaszcz z kapturem. Gdy wybiegł z domu opadła go ciemność. Przez chwilę myślał, że jego Pan Asmodeusz upomniał się o gnuśnego sługę, który przedkładał wygody ponad przyczynianie mu chwały, ale mrok rozproszył się równie szybko jak nastał. Jego oczom ukazała się polana i inni zgromadzeni wokół kryształu. Jeszcze czuł na języku posmak wina którym delektował się w domowych pieleszach. Teraz po jego domu i tym co było jego majątkiem nie pozostał ślad. W zamian zastał wypaloną ziemię i ów dziwny kryształ...
Patrzył na klejnot trzymany przez Tabora.
Ciekawe kto ocalał a kogo pochłonęła mgła? Może to my jesteśmy pożarci. Ci w środku nie wyglądają na takich którym dzieje się krzywda.
Jednak nie miał zamiaru tego sprawdzać wchodząc w rozpraszające się obłoki.
W tej rzeczywistości przynajmniej żyję. Nie ma żadnej gwarancji, że tam odnajdę swój dom i napoczętą butelkę wina.
Westchnął i powiódł spojrzeniem po zgromadzonych. Jego rybiego koloru oczy nie wyrażały emocji. Wolał się z nimi nie zdradzać, tym bardziej, że niektórzy mogą znać jego przeszłość i nie pałać przyjaźnią.

-Neverwinter?- zaczął, gdy chłopak skończył- tak to brzmi dobrze. Na pewno lepiej niż zostańmy tutaj. Szkoda tylko, że moje fundusze są skromniejsze niż bym sobie życzył, ale może dobrzy ludzie pomogą- uśmiechnął się niepewnie.

Wiedział co prawda o kultystach Asmodeusza w Neverwinter, ale wątpił w ich chęci pomocy. Współczucie i miękkie serce nie było w cenie wśród wyznawców jego boga.
 

Ostatnio edytowane przez Ulli : 02-08-2011 o 22:16.
Ulli jest offline