Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 03-08-2011, 00:38   #126
MatrixTheGreat
 
MatrixTheGreat's Avatar
 
Reputacja: 1 MatrixTheGreat ma wspaniałą reputacjęMatrixTheGreat ma wspaniałą reputacjęMatrixTheGreat ma wspaniałą reputacjęMatrixTheGreat ma wspaniałą reputacjęMatrixTheGreat ma wspaniałą reputacjęMatrixTheGreat ma wspaniałą reputacjęMatrixTheGreat ma wspaniałą reputacjęMatrixTheGreat ma wspaniałą reputacjęMatrixTheGreat ma wspaniałą reputacjęMatrixTheGreat ma wspaniałą reputacjęMatrixTheGreat ma wspaniałą reputację
- Wow! - krzyknął na widok wywerny zaskoczony Almartelur, który mało się nie przewrócił gdy pokazała się w pełni swej okazałości. Wokół zapanował chaos. Ludzie biegali, zataczali i przewracali się o siebie. Jedni próbowali walczyć z potworem, inni rzucali się do panicznej ucieczki. Sama kolorowa kompania, nawet ścigana przez prawo, najmniej obchodziła teraz wszystkich strażników i najemników. Elf spojrzał po drużynie. Tak na oko, można powiedzieć, że razem są zdolni pokonać wywernę. Gdyby to uczynili, może zostaną okrzyknięci bohaterami i wszyscy zapomnieliby o tej małej wpadce z wczorajszego wieczoru?

Potwór stanął na ziemi, a ork, Ursuson i Reiter skutecznie się nim zajęli. Następnie ent uderzył go z taką siłą, że przewrócił się na ziemię. Rozwścieczony zatrzepotał skrzydłami (jednak do motyla nie można było jej porównać) i uniósł się. Krążąc nisko nad głowami porwał jakiegoś uciekającego pracownika. Almartelur wypatrzył sobie głaz i wskoczył na niego. Sam nie wiedział czy po to by łatwiej mu było wycelować, czy żeby dodać całej tej scenie epickości. Napiął łuk i przymrużył oczy. „Nie możesz teraz spudłować…”
- Zostaw go - mruknął pod nosem i wypuścił strzałę, która trafiła skrzydlatego potwora w pierś. Nie uszkodziła go chyba zanadto, bo kreatura nic sobie z tego nie robiła. Wyciągnął kolejną strzałę z kołczanu i ponownie napiął łuk - Powiedziałem: Puść!

Tym razem gadzina dostała w szyję. Robotnik został wypuszczony ze szponów, spadł na ziemię i najprawdopodobniej nieźle się potłukł, ale teraz było to mało ważne. Coś błysnęło i potwór dostał czarem od drużynowego maga, a raczej Magini. Wywerna uderzyła z niemałą siłą o ziemię. Jej cielsko z pewnością ważyło trochę więcej niż koliber. Almartelur rozejrzał się za jakimś mieczem, by wykończyć potwora w razie gdyby ten miał zamiar jeszcze się podnieść, lecz usłyszał za sobą:

- Na pomoc!!!... - ktoś wrzeszczał od strony klifów, to musieli być ci, którzy nie zdążyli się wspiąć. Elf obejrzał się i ujrzał, że jedna z drabin wisi już tylko na jednej linie. Łucznik nie miał nic przeciwko okradaniu ludzi (oczywiście tylko wtedy, gdy on to robił), ale nie mógłby spokojnie patrzeć na śmierć niewinnych ludzi. Schował łuk na plecy i rzucił okiem na swoje rękawice. Miał nadzieję, że wytrzymają tarcie w razie gdyby lina mu się wyślizgnęła.
Biegiem ruszył w stronę klifu i rzucił się „szczupakiem” do drabiny. Chwycił ją pewnie i zaczął wciągać na górę.
- Nie bujajcie się tam za bardzo! - krzyknął do ludzi, którzy jeszcze się na niej trzymali, po czym odwrócił głowę do reszty zgromadzenia - Byłby ktoś tak niemiły i mi pomógł?
 
MatrixTheGreat jest offline