Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 04-08-2011, 14:26   #8
Qumi
 
Qumi's Avatar
 
Reputacja: 1 Qumi jest po prostu świetnyQumi jest po prostu świetnyQumi jest po prostu świetnyQumi jest po prostu świetnyQumi jest po prostu świetnyQumi jest po prostu świetnyQumi jest po prostu świetnyQumi jest po prostu świetnyQumi jest po prostu świetnyQumi jest po prostu świetnyQumi jest po prostu świetny
Po przedyskutowaniu wszystkich za i przeciw, a przynajmniej większości, grupa zdecydowała się udać do krypty, aby znaleźć jakąś wskazówkę co do sytuacji w której się znaleźli.

-Nie lepiej byłoby udać się od razu do Neverwinter? A co jeśli w krypcie czeka na nas coś co… nas zabije, co jeśli zgubimy klejnot? - odparł zaniepokojony Tabor. Sam jeden jednak nie mógł przekonać resztę grupy, był zbyt wstrząśnięty, aby wydusić z siebie więcej. Poszedł więc za nimi, nerwowo rozglądając się na boki. Jakby czekał na coś, coś co może ich w każdej chwili zaatakować.

Zboczywszy ze ścieżki, grupa powoli zanurzała się coraz głębiej w las. Poranne promienie słońca mieniły się wśród koron drzew, cichy szelest wiatru między liściany był ich jedynym towarzyszem. Tylko sporadyczne odgłosu śpiewu ptaków co jakichś czas urozmaicały spacer przez las.



Po 10 minutach marszu natknęli się na jelenia. Spał pod jednym z drzew. Staraliście się ostrożnie przejść obok, jednak mimo gałązki na którą nadepnął Theorod, a która wyjątkowo głośno złamała się, jeleń nadal spał. Cerric podszedł bliżej, jeleń ani drgnął. Nadal oddychał, ale był w głębokiej śpiączce. Oddech miał spokojny, ale co jakiś czas wierzgał, jakby miał zły sen.

Idąc dalej w las coraz więcej pożółkłych liście leżało na ziemi, a korony drzew zdawały się być coraz mniej gęste. W końcu doszliście do krypty.



Leżała na niewielkiej polanie, na niewielkim wzniesieniu, dookoła rosły wysokie i smukłe cyprysy. Nie jeden artysta z wielką chęcią namalowałby tak piękny krajobraz… był tylko jeden problem – krypta. Zaniedbana, zniszczona przez czaroplagę i czas, nie był tak piękna jak kiedyś mogła być. Wrota wejściowe były uchylone, kamienne drzwi ledwo trzymały się na zawiasach, płaskorzeźby były już tylko ledwo widoczne, w sumie nie można było określić co przedstawiały.

Zza drzwi ulatniał się lekki, słodki swąd zgnilizny, wewnątrz krypty musiał być jeszcze mocniejszy. Zaraz za wrotami stały schody w dół, stopnie pokryte były jakimś żółtym grzybem lub porostem. Był wilgotny i lepki, ale całkowicie nieszkodliwy. Theorod posłał jedno ze swoich świateł w dół, z tego co zauważyliście niżej był zakręt i o wiele mniej grzyba.

-To pewnie jakiś rodzaj magii, powstrzymuje rozwój grzybów i pleśni, aż dziwne że coś takiego przetrwało czaroplagę… a brakuje jakichkolwiek zaklęć chroniących kryptę przed intruzami… może ktoś już się ich pozbył… – odparł czarodziej.

- Powinniśmy chyba wracać na szlak… - odparł z nadzieją Tabor.

Chłopak westchnął widząc determinację grupy, wziął kamień który leżał obok i zrzucił go po schodach, ten spadał po każdym stopniu, Tabor musiał gdzieś się tego nauczyć, aż na sam dół. Przez chwilę na jego twarzy pojawił się grymas niepewności, jakby sam nie wiedział co i jak zrobił.

-Pułapki, chciałem sprawdzić… wygląda na to, że na schodach nie ma żadnych.- odparł po chwili zastanowienia, sam nie będąc pewnym swoich słów.

Schodząc niżej zapach zgnilizny stawał się coraz bardziej wyrazisty, ale już po chwili wasze nosy zaczęły się do niego przyzwyczajać. Kiedy doszliście na dół schodów pierwszą rzeczą, która rzuciła się wam w oczy to piękna mozaika na podłodze… czaszki w rogu, zdechłe i spleśniałe szczury oraz kot.

Stawiając pierwszy krok na mozaice widzicie przed sobą kamienny, zakurzony korytarz. Na ścianach pojawiają się co prawda pajęczyny, ale nie ma już żadnego śladu grzyba. Jedynie światła Theoroda oświetlają wam drogę, nie widać tutaj żadnych pochodni, ani lamp. Widać za to w oddali, że korytarz krzyżuje się z innym korytarzem po lewej stronie, a kawałek dalej skręca w prawo.

 
Qumi jest offline