Cała piątka stała na niewielkiej polanie. Zdziwienie i strach trzymały ich małe serduszka w żelaznym uścisku. Jeszcze przed sekundą bawili się na podwórku w chowanego, a teraz stali samotni pośrodku ogromnego i budzącego grozę lasu.
Wysokie, smukłe sosny przesłaniały niebo swoimi rozłożystymi koronami. Przez gałęzie przebijały się ostatnie promienie zachodzącego właśnie w oddali słońca. Długie cienie rzucane przez drzewa budziły lęk i przywodziły na myśl nocne koszmary.
Gdy się dłużej na nie patrzyło, zaczynały one lekko falować i przybierały potworne kształty. Włochate łapy zakończone ostrymi pazurami, olbrzymie zębiska lub widły beboków
Na szczęście
wesołe, ptasie trele przepędzały złe myśli i maluchy nie bały się aż tak bardzo..
Dzieci stały na środku polany rozglądając się uważnie. Nie martwiły się tym, gdzie są, ani co się stało. Z wielkimi oczami i otwartymi buziami podziwiały zupełnie nowy świat, jakie je otaczał.
Wtem... z krzaków i zza drzew wybiegło kilkadziesiąt niewielkich włochatych istot. Wyglądały jak futrzaste kulki na długich patykowatych nogach. Miały szpiczaste, żółte dzioby i małe jak guziki, czarne oczy.
Otoczyły dzieci i biegały w koło nich głośno pokrzykując, swoimi piskliwymi głosikami:
- Dziiii... dziii... dziii... dziiiiiiiwoooolągiiiiii!!!
- Dziiii... dziii... dziii... dziiiiiiiwoooolągiiiiii!!!
- Dziiii... dziii... dziii... dziiiiiiiwoooolągiiiiii!!!
Rwetes był niesamowity. Włochate stworki biegały pod nogami dzieci i lekko szturchały je dziobami, nie przestając krzyczeć:
- Dziiii... dziii... dziii... dziiiiiiiwoooolągiiiiii!!!
- Dziiii... dziii... dziii... dziiiiiiiwoooolągiiiiii!!!
- Dziiii... dziii... dziii... dziiiiiiiwoooolągiiiiii!!!
Nagle z drzewa sfrunął czarny, jak smoła kruk. Zakołował nad głowami maluchów kilkakrotnie. Dzieci stały jak zahipnotyzowane. Z zadartymi głowami wpatrywały się w szybującego ptaka.
Niespodziewanie zniżył on lot i usiadł na ramieniu, Justynki. Przerażona dziewczynka zamarła w miejscu. Tomek szybko zauważyła, że ptak ma do pleców przyczepiony jakiś zwój.
- Wiiijjjja..... wiiijjjja.... wiiiijjja.... wiiiijjjjadoooomoooość! - zaszczebiotała jedna z włochatych kulek.
- Wiiijjjja..... wiiijjjja.... wiiiijjja.... wiiiijjjjadoooomoooość! - powtórzyło radośnie całe stado.