Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 05-08-2011, 22:47   #32
mataichi
 
mataichi's Avatar
 
Reputacja: 1 mataichi ma w sobie cośmataichi ma w sobie cośmataichi ma w sobie cośmataichi ma w sobie cośmataichi ma w sobie cośmataichi ma w sobie cośmataichi ma w sobie cośmataichi ma w sobie cośmataichi ma w sobie cośmataichi ma w sobie cośmataichi ma w sobie coś
Ponury skierował go na poziom dwudziesty trzeci. Była to głęboka część Zakazanych Regionów. Siedlisko Hien, Pokraków i szaleńców. Nikt o zdrowych zmysłach tam się nie zapuszczał. No, może Rippersi mieli na tyle powalone we łbach, ze czasami odwiedzali tamte rejony. Nic dziwnego, że byli tak popieprzeni.

Ten gość wiedział za dużo, zdecydowanie za dużo. Filozof miał zwyczaj wyciągać z takich osób jak najwięcej a następnie posyłać ich na tamten świat. Oczywiście ktoś robił to za niego. Nie potrzebna mu była konkurencja. Z Ponurym było inaczej. Polityk widział i słyszał o wielu dziwnych przypadkach ludzi, którzy zyskali dziwne zdolności po przejściu przez anomalie. Próbował się oszukiwać i wmawiał sobie, że właśnie nie miał do czynienia z jedną z takich osób.

-Kto mówi? Jaka ona? - Filozof czuł, że będzie żałował tego pytania. Rozmowy z psycholami były równie ciekawe co męczące.

Nim Ponury odpowiedział, milczał bardzo długą chwilę. Gość zaczął mieć obawy, czy ten go słyszy.

- Ona mówi, że nie musisz tego wiedzieć, polityku. Nie musisz tego wiedzieć. Czy jesteś zadowolony z udzielonej odpowiedzi?

- Nie, nie jestem. Przekaż to… jej. – Gregory zniecierpliwiony złapał się za głowę. Nie wiedział co myśleć. Powoli zaczął opuszczać stację: „zdrowy rozsądek”. Po niej był długi czarny tunel, do którego nie chciał wjeżdżać. Przyjrzał się gospodarzowi. Tak bardzo chciał zauważyć jakiś ukryty komunikator. Nic z tego.

- Sądziłem, że zamiast zagadek dostanę jasną odpowiedź. Mówiąc rozpacz masz na myśli demona?

-Ma na myśli to, co rodzi się w głowie.

- Tak?
– prychnął pogardliwie. - Dziwne, że połowa więźniów ot tego nie padła w takim razie. Powiedz mi czy inne gangi też o tym wiedzą?

- Wiedzą ci, co wiedzą. Znak. Szukaj znaku.

Czasami człowiek ma tak, że nachodzi go niewyjaśniona i nieraz nielogiczna ochota na zrobienie czegoś złego. W przypadku Filozofa było to pieprznięcie metalową laską prosto w czerep Ponurego. To byłby taki piękny widok. Historia nadawałaby się na pierwsze strony gazet. Wzbudzałaby emocję. Nawet jakiś zdolny fotograf mógłby uchwycić w majestatycznym locie kawałki zmiażdżonej czaszki pomieszane z krwią i puree z mózgu. Przeraziły go własne myśli. Przełknął ślinę i zacisnął mocniej pięść na kawałku zimnego metalu.

- Dobra, powiedzmy, że pobawię się w tą grę z tobą. Jakiego znaku? Jeśli ta miła pani raczy odpowiedzieć.

- Znak jadowitego skropiona. To ich znak.

- Ich? Mówimy tutaj cały czas o ludziach prawda?

- Tak. nadal o ludziach. Tak

- Eh... jestem zadowolony z uzyskanej informacji. Zawsze to lepsze niż nic. Przekaż swojej informatorce czy kimkolwiek ona jest, podziękowania.

- A i jeszcze jedno. Nie podyktowałeś ceny na początku. Chyba nie robisz tego za darmo?

- Jeśli jesteś zadowolony to dasz mi swojej krwi. Jedno ugryzienie.


Facet nie był może ostatnim lumpem, ale fanem czystości i higieny też nie. Filozof wolał nie złapać żadnego zakażenia. Poza tym sama myśl o ugryzieniu przez innego faceta go brzydziła.

- A co jeśli odmówię? - uśmiechnął się grzecznie Filozof.

- Wtedy będziesz miał ... nieprzyjemności. – ostrzegł Ponury. W tym momencie powinien zebrać łomot aż do utraty nieprzytomności, a może i życia. Nie byłoby wtedy żadnych nieprzyjemności… prawdopodobnie. To "prawdopodobnie" kołatało się po głowie polityka, przez dobre kilka sekund.

- A da się bez ugryzienia? Przeciąć czymś dłoń?

- Da się.

- Niech będzie.

Zabieg był krótki i niezbyt bolesny. Jakimś ostrym kawałkiem metalu informator przejechał po wewnętrznej dłoni Gregorego i zebrał cieknącą krew do płytkiego pojemnika. Gość szybko się ulotnił. Nie chciał wiedzieć po co tamtemu jego posoka. Czasami wiedza bywała też przekleństwem, a w takim miejscu jak Gehenna mogła być przepustką do szaleństwa.

- Kurwa co ci się stało? – Kruszyna zdziwił się widząc świeżą ranę towarzysza.

- Nie pytaj. Wracamy do Crashera. Mam dla niego bardzo cenne informację…

Nie poparte żadnym dowodem. Ten fakt wolał przemilczeć.
 
mataichi jest offline