Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 10-08-2011, 04:26   #2
Crys
 
Crys's Avatar
 
Reputacja: 1 Crys jest godny podziwuCrys jest godny podziwuCrys jest godny podziwuCrys jest godny podziwuCrys jest godny podziwuCrys jest godny podziwuCrys jest godny podziwuCrys jest godny podziwuCrys jest godny podziwuCrys jest godny podziwuCrys jest godny podziwu
Ciel Tranquillité

- Nasz Książe zachowuje się ostatnio zadziwiająco spokojnie, zauważyliście? - kiedy usłyszał tytuł „książe”, Ciel automatycznie odwrócił się w stronę rozmawiających ze sobą osobników. Było ich trzech. Mógł się założyć, że co najmniej jeden z nich był Brujahem. Wręcz klasycznym przedstawicielem tego klanu; masywny, ubrany w ciężkie, czarne buciory, pasującą do kompletu skórzaną, lekko podniszczoną kurtkę i zdobiącą przynajmniej jeden nadgarstek biżuterię, którą mógł kupić w sex shopie prosząc o „coś wielkiego, czarnego, skórzanego i nabijanego dużą ilością ćwieków”.
- Spokojnie? Bo co? Bo jego pierdolone cyngle mniej włóczą się po mieście? - odwarknął drugi, patrząc agresywnie na swojego rozmówcę.
Ciel zaciągnął się lekko papierosem. Cyngiel. Tak, cyngiel to dobre określenie. Brzmi lepiej, niż zwyczajny „spust”.
Kiedy trójka, która przyciągnęła jego uwagę, zniknęła w czeluściach baru, poszedł za nimi. Spelunka była wciąż pełna głośnych rozmów, krzyków i żałosnych pijackich bełkotów. To nie był jeden z pubów w Basse-Ville, gdzie około trzeciej uśmiechnięte kelnerki zamykały idealnie utrzymaną salę. To było klasyczne „smród, brud i ubóstwo”.
Trójka nie zauważyła tego, że wszedł za nimi, ani tego, że usiadł za cienkiem przepierzeniem między stolikami tak, aby świetnie słyszeć ich rozmowę. Łapczywie wyłapywał słowa, zapamiętywał nazwiska, pseudonimy i lokalizacje. Zaczął zastanawiać się, jak powinien zareagować. Szybko, gwałtownie, jeszcze dzisiaj, czym może poczekać, poznać..., ale jego rozmyślania i wydobywanie kolejnego papierosa z wymiętej paczki, przerwało piknięcie smsa. Niechętnie wyłuskał telefon z kieszeni, wiedząc, że Roy nie pisałby, nie mając pilnych informacji.
Karta od K. Oznaczone jako ważne. BL za pół h.
Zdziwiony uniósł brwi. Bezpośrednia wiadomość od NIEGO? Dobrze, skoro sobie tego życzył. Wstał od stolika i skierował się do wyjścia, obrzucając jeszcze raz podejrzaną grupę spojrzeniem. To może poczekać.

Pół godziny później przekraczał próg baru swojego... przyjaciela. Roy ruchem głowy wskazał mu górę. Mieszkanie, dobrze. Mieszkanie pasowało. Ciel wspiął się po drewnianych schodach i przekręcił klucz w zamku. Pchnął drzwi i gestem zaprosił Valkenhayna do środka.
Gangrel rozejrzał się pobieżnie po pomieszeniu i odwróciwszy się w stronę Brujaha, podał mu ładną kopertę z czerpanego papieru i małe pudełko.
- Od Księcia? - spytał Ciel, biorąc obydwa przedmioty od Roya.
- Tak. Przesłał ghulem - odpowiedział, wzruszając ramionami.
Brujah najpierw otworzył kopertę. Schludne pismo, było aż zanadto estetyczne:

Monsieur Tranquillite, mniemam iż zastaję Pana w dobrym zdrowiu, niezanadto zaabsorbowanego swoją nocną rutyną, którą niestety, będzie Pan zmuszony przerwać. W ramach drobnej rekompensaty za niedogodności przesyłam drobny prezent. Jednocześnie proszę o stawienie się jutrzejszej nocy, o północy, w Elizjum.
Z wyrazami szacunku,
KRJ


Ciel otworzył następnie małe pudełko. Po uniesieniu wieczka zobaczył srebrną, grawerowną zapalniczkę.



- Ciekawe, czy była droga - zainteresował się Roy, spoglądając mu przez ramię, biorąc przy okazji do ręki kartkę - Zamierzasz się wybrać? - spytał i nie czekając na odpowiedź, wyszedł z mieszkania Ciela.




Enma Auger


Enma z lubością zanurzyła twarz w bukiecie świeżutkich róż, które idealnie pasowały do koloru jej włosów. Nie, Richard nie był zły. Nie mogła powiedzieć, że zaregował na jej widok z radością, kiedy usłyszał czyją jest Córką, jednak nie wyrzucił jej, tylko zgodnie z założeniami jej Ojca, przyjął. I to nie tylko do wampirzego społeczeństwa Ottawy, ale do swojego własnego schronienia. Mimo to, nie widywała go zbyt często. Ani tej jego "uduchowionej" Torreadorki. Torradorzycy raczej. Enma parsknęła. Wylądowała znacznie lepiej, niż mogła się tego spodziewać. Przewrotny Los chyba postanowił spłatać jej figla i wymienić karty. Rozdanie za jej, nie tak odległych, człowieczych czasów nie było przyjemne. Tak samo zapowiadało się to, które otrzymała po Pocałunku, jednak teraz... Teraz chyba trafił jej się Joker.
Różowowłosa dziewczyna, pchnęła drzwi na korytarz i wyszła ze swojej sypialni, skrytej w podziemiach ogromnej posiadłości, której właścicielem niewątpliwie był Książe. Jej tymczasowy opiekun. Wbiegła po marmurowych schodach na parter, wyglądając przez okno na ogród. Rozświetlony niezliczoną ilością lamp basen, luksusowo urządzony taras, gdzie od czasu do czasu można było zauważyć dyskretnie przechodzących ochroniarzy, w lekkim oddaleniu widoczny czerwony dach domku dla gości, kiedyś nie potrafiła sobie nawet wyobrazić takich wnętrz i idealnie utrzymanych trawników, teraz w takich mieszkała i codziennie wieczorem, tuż po przebudzeniu się, mogła poczuć miękkość trawy i delikatnie oziębiające jej bose stopy krople rosy.

Rozsunęła szklane drzwi salonu i wyszła na zewnątrz. Siadła na ostatnim stopniu kolejnych marmurowych schodów, dotykając stopami trawy. Po chwili półleżała już, opierając się na łokciach i zadzierając głowę, aby ułatwić sobie wpatrywanie się w rozgwieżdżone niebo. Nie brakowałKo jej słońca. Dlaczego miałoby? Noc chroniła, dawała nowe życie, fascynowała i bawiła. Może. Może kiedyś zatęskni za błękitnym niebem. Kiedyś, jednak na pewno nie teraz.

Enma zerwała się szybko i zwinnie i wbiegła z powrotem do willi. Nie mogła się doczekać kolejnego posiłku z Księciem. Nie była głodna, ale takie wyszukane, kulturalne spożywanie krwi, i to najczęściej z dość chętnego śmiertelnika, bawiło ją. Co z tego, że potem o wszystkim zapominali? Przebijanie kłami cienkiej skóry i mięśni i smak krwi w ustach... na samą myśl westchnęła głęboko, przesuwając językiem po zębach. Nauka nie-życia okazała się być przyjemna i fascynująca, o ile miało się dobrego nauczyciela.
Rozmyślania młodej wampirzycy przerwał ruch po prawej stronie przestronnego salonu. Do pomieszczenia wszedł elegancko ubrany ghul. Tak, ghule, te już kojarzyła i wiedziała jak się je tworzy. Ludzie pojeni wampirzą krwią, zamieniani w wampirzych wasali, nieraz nie mniej mroczni niż ich seniorowie.
- Eustaquio, coś się stało? - spytała zachęcająco, zbliżającego się do niej mężczyzny.
- Panienko, jego książęca mość, przesyła prezent.
- Prezent? - zainteresowała się, niemal wyrywając swojemu rozmówcy mały pakunek i kopertę, szybko i gwatłownie otwierając obydwa przedmioty.

Mon petit bébé, prezent jak widzisz dobrany specjalnie dla Ciebie. Możesz przetestować przed jutrem. Ponieważ nie zobaczymy się już dzisiejszej nocy, proszę Cię o stawienie się jutro w Elizjum o północy. Mam nadzieję, że mnie nie zawiedziesz.
Richard


Szczerze roześmiała się na widok zgrabnego opakowania, które wyjęła z pudełka.

 
__________________
Ich will - ich will eure Phantasie
Ich will - ich will eure Energie

Ostatnio edytowane przez Crys : 10-08-2011 o 04:31.
Crys jest offline