Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 11-08-2011, 14:02   #7
Agape
 
Agape's Avatar
 
Reputacja: 1 Agape ma wspaniałą przyszłośćAgape ma wspaniałą przyszłośćAgape ma wspaniałą przyszłośćAgape ma wspaniałą przyszłośćAgape ma wspaniałą przyszłośćAgape ma wspaniałą przyszłośćAgape ma wspaniałą przyszłośćAgape ma wspaniałą przyszłośćAgape ma wspaniałą przyszłośćAgape ma wspaniałą przyszłośćAgape ma wspaniałą przyszłość
Wciąż nie bardzo mogła uwierzyć w to, co ją spotkało, wszystko było jak sen, miejscami nierealny, miejscami piękny, ale jednak jak sen. Nie raz łapała się na tym, że rozgląda się nerwowo w około w obawie, że wszystko to co ją otacza rozwieje się niczym mgła. Póki to jednak nie następowało delektowała się każdą chwilą. Nie mogła nadziwić się swemu szczęściu, z samego dna została wyniesiona niemal do raju. Zwiedzała Książęce posiadłości i korzystała z dostępnych na każdym kroku luksusów. Zdawała sobie sprawę, że to nie może trwać wiecznie, że musi poznać reguły rządzące jej nowym światem, ale nie było się do czego śpieszyć. Teraz była pora by podziwiać gwiazdy, leżeć na miękkiej trawie pięknych ogrodów i raczyć się krwią z Księciem. Póki jej nie skosztowała nie miała pojęcia, czym jest prawdziwa przyjemność. Za każdym razem, gdy o niej myślała nieświadomie oblizywała kły. Tutaj to było zupełnie co innego niż w Richmond, wciąż pamiętała tamtego pijaka, swoją pierwszą ofiarę.

Wielka szkoda, że nie zobaczy dziś Księcia, był niezwykle fascynującą osobą i dobrze czuła się w jego towarzystwie. Czasem zastanawiała się jak komicznie muszą wyglądać razem, on arystokrata pełną gębą, niemalże jak z jakiegoś czarno-białego filmu i ona współczesna dziewczyna z ulicy z różowymi włosami. Podrzuciła w dłoni pojemnik z farbą. Zachichotała wyobrażając sobie Księcia osobiście jak wchodzi do sklepu i kupuje tę farbę. Oczywiście to był tylko podszept jej wybujałej wyobraźni, dobrze wiedziała że Książę nie kupił farby sam tylko wysłał po nią jednego ze swych wiernych ghuli. „Hmm czy to miał być tylko taki żart, czy chciał mi dać coś do zrozumienia?”- przejrzała się w lustrze i stwierdziła, że faktycznie kolor nieco już wyblakł. Ale na razie miała ochotę popływać, przebrała się więc w strój kąpielowy udała bezzwłocznie spełnić swoją zachciankę. Długo pływała w basenie, a potem leżała na dnie gapiąc się w zniekształcone przez wodę gwiazdy. Czasem fajnie jest nie oddychać. „Niechby tylko Milly to zobaczyła, ale by jej mina zrzedła.”- pomyślała z satysfakcją wyobrażając sobie wspomnianą Milly i to jak jej szczęka opada na widok jej nowego lokum. Było jej niemal szkoda, że znienawidzona przez nią dziewczyna z sąsiedztwa nigdy się o niczym nie dowie. „Ehhh ta Maskarada.”

***Następnej nocy***

Strumienie zabarwionej na różowo wody znikały w odpływie, gdy spłukiwała z włosów resztki farby. Kolor chwycił świetnie. Złapała za puszysty ręcznik i odcisnęła mokre włosy a potem chwyciła suszarkę. Nie trwało to długo. Wyszła z łazienki zastanawiając się, co by tu na siebie włożyć. Krótka plisowana spódniczka w szkocką kratkę, czarne rajstopy w siatkowy wzór, biały T-shirt z nadrukiem czaszki z irokezem i do tego białe adidasy. Wszystko kupione już tu w Ottawie za pieniądze z karty kredytowej, którą dostała od Księcia. O tak podobała się sobie, ciekawe czy jej styl spodobałby się Vanessie, miała nadzieję że nie. Nie wiedziała czemu, ale nie lubiła tej kobiety przywodzącej jej na myśl swoją pulchnością i białością skóry kulkę sera mozarella. Coś jednak mówiło jej, że spotka ją w Elizjum. Nie mogła się doczekać, kiedy zobaczy Księcia i dowie się po co ją zaprosił. Musiał mieć przecież jakiś powód i raczej nie chodziło o wspólną kolację. Wyszła wcześnie i tak nie miała zbyt wiele do roboty, a do „baru dla wampirów”, jak na własny użytek nazywała Elizjum, był spory kawałek. Spacer wśród niczego nie świadomych zwykłych ludzi był całkiem przyjemny. „Gdybyście tylko wiedzieli…” myślała sobie mijając kolejne osoby. I wtedy to usłyszała…

- Miaaaauu!- jakieś niewyraźne, jakby stłumione. Brzmiało bardzo żałośnie, mimo to nie zamierzała się zatrzymywać.
-MIIIAAAAuuu!- rozległo się ponownie, głośno i wyraźnie. Skręciła w boczną uliczkę i ruszyła w głąb. Rozpaczliwe wołanie powtarzało się raz po raz, ale nigdzie nie mogła dostrzec tego, który je wydawał. Rozejrzała się jeszcze raz dokładnie po zaułku. Nic oprócz kubłów na śmieci i jakichś porozwalanych kartonów.
-Kici kici gdzie jesteś? No pokaż się.- próbowała zachęcić zwierzątko, ale bezskuteczne. Wreszcie zrozumiała co się stało. Podeszła do jednego z kubłów i podniosła ciężkie wieko. Był tam, wciśnięty w kąt pomiędzy obierkami ziemniaków, szarobury skudlony kłębek.
-Chodź no do mnie za raz cię wyciągnę.-uśmiechnęła się do niego i wysunęła rękę żeby go złapać. Oczy kotka rozszerzyły się gwałtownie, grzbiet wygiął, sierść zjeżyła. Trochę to Enmę zdziwiło, zawsze miała dobry kontakt ze zwierzętami a zwłaszcza bezpańskimi kotami. – Nie bój się malutki, muszę cię na chwilkę złapać.- powiedziała i sięgnęła głębiej.
-Ałł!- krzyknęła kiedy kot warknął i ugryzł ją, wyciągnęła go gwałtownie i szybko upuściła. Momentalnie znikł jej z oczu pędząc jakby goniło go stado rottweilerów. „Nie rozumiem”- myślała Enma wyjmując z różowej torebki z nadrukiem Hello Kitty chusteczkę i wycierając zranioną dłoń. Potem polizała rankę. „To pewnie dlatego że nie żyję.”- nagle poczuła się jakaś taka samotna. Pomyślała o Felixie jej pluszowym kociaku, który czekał na nią w sypialni schowany pod łóżkiem. Ciągle wyrzucała sobie, że niepotrzebnie go zabrała i wstydziła się go komukolwiek pokazać, zwłaszcza Księciu. Teraz jednak zdecydowała, że zasłużył na lepsze traktowanie.
-Nie ma za co.- rzuciła jeszcze gniewnie w stronę zaułka i wróciła na ulicę. „Mam tylko nadzieję, że nie śmierdzę śmietnikiem.” Pomyślała zdegustowana i ruszyła w stronę Elizjum. Dotarła na miejsce jakieś pięć minut przed północą. Minęła poczekalnie i od razu skierowała się do pomieszczeń Księcia.
 

Ostatnio edytowane przez Agape : 11-08-2011 o 18:53.
Agape jest offline