Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 16-08-2011, 21:36   #10
malkawiasz
 
malkawiasz's Avatar
 
Reputacja: 1 malkawiasz ma w sobie cośmalkawiasz ma w sobie cośmalkawiasz ma w sobie cośmalkawiasz ma w sobie cośmalkawiasz ma w sobie cośmalkawiasz ma w sobie cośmalkawiasz ma w sobie cośmalkawiasz ma w sobie cośmalkawiasz ma w sobie cośmalkawiasz ma w sobie cośmalkawiasz ma w sobie coś
Na widok zawartości paczki oczy Ondry roziskrzyły się, a na ustach pojawił się uśmiech. Uśmiech na widok, którego każdy normalny człowiek szybko przechodził na drugą stronę ulicy. Wampir machinalnie zamknął drzwi nawet nie trudząc się by sprawdzić zamki. Zszedł na dół, do sypialni, zasiadł w fotelu, a księgę położył przed sobą na biurku. Przez dłuższą chwilę oglądał ją tylko, nawet nie próbując skazić swym dotykiem. Zamknął oczy, zbliżył do niej twarz by z namaszczeniem wciągnąć zapach skóry, pigmentów i minionych dekad. Odra cmoknął z zadowoleniem. Autor tej księgi zmarł w roku, gdy on się narodził. W końcu w jego ręce wpadło coś wartego uwagi. Wiedział, że nie znajdzie tu żadnych zaklęć i rytuałów mimo to drżał z podniecenia, że zaraz otworzy tą księgę. Celebrował tą chwilę i odwlekał moment otwarcia księgi jak najdłużej. Muskał delikatnie skórę swymi wypielęgnowanymi dłońmi. Opuszkami wodził po tłoczonych literach tytułu. Sycił wszystkie swe zmysły i pewnie zabrakło by nocy, gdyby któryś z jego duchów nie warknął.

- Długo się będziesz tak masturbował – warknął zniecierpliwiony Edward Niektórzy chcieli by w końcu poczytać.

- Phh – fuknął zniesmaczony Malkawian, ale posłusznie otworzył księgę. Chwilę zabawił na stronie tytułowej, podziwiając exlibrys, ale zaraz kartkował dalej i już po chwili zatonął w lektorze. Dziwna to była lektura. Co chwila komentował coś na głos, raz sobie przytakiwał innym razem się nie zgadzał. Kilka razy toczył ze sobą zawzięty spór. Co przy ciekawszych fragmentach pilnie coś notował w wyjętym z szuflady notesie.

Gdyby w pokoju były okna, mógłby nad ranem zobaczyć aż pół słonecznej tarczy nad horyzontem gdy w końcu upadł bez czucia na łóżko. Ni to w pół śnie ni to letargu po głowie kołatały mu się różne myśli. Wszystkie inspirowane niedawną lekturą. Analizował niektóre teorię, porównywał ze swoją wiedzą. Weryfikował i starał się zapamiętać. Tak minął dzień i gdy jeszcze ostatnie promienie słońca gościły na niebie Odra siła woli zmusił się do pobudki. Nie nawykłe do takich ekscesów ciało buntowało się na początku lecz gorący prysznic zrobił swoje. Odra ubrał się i na powrót wrócił do pracy. Czytał i notował, notował i komentował. Nic innego nie zaprzątało mu myśli. Zapomniał, że miał zjawić się w Elizjum. Zapomniał, sprawdzić czy Marketa wróciła z imprezy i czy znowu nie przyprowadziła kogoś do domu. Wszystkie problemy wyblakły w cieniu tej lektury.

Gdzieś koło północy usłyszał pukanie do drzwi. Jego czułe zmysły wychwyciły ten dźwięk od razu, a umysł sklasyfikował go jako nieistotny. Po 10 minutach jednak hałas na górze urósł do rangi irytującego, mimo wszystko nie na tyle by przerwać czytanie. Po chwili jednak pukanie zamilkło, a do uszów wampira doszedł dźwięk otwieranych drzwi i tupotu kroków na górze.

- Pewnie włamywacz – obojętnie zakonotował by potem go wytropić i osuszyć. Ku jego zdziwieniu skrzypnęły drzwi i wkrótce na schodach pojawiła się jakaś postać.

- Cóż za impertynencja– syknął i obnażywszy kły ruszył na intruza.

- Monsieur Novak przysłał mnie książę – krzyknął mężczyzna, a wampir zamarł w pół kroku. Faktycznie rozpoznał dostawce wczorajszej paczki, który widząc, że był o krok od śmierci szybko tłumaczył się dalej.

- Książe przysłał po Pana limuzynę. Pamięta Pan? Spotkanie o północy? - dodał pośpiesznie widząc, że wampir dalej ma obnażone kły i wygląda jakby szykował się do skoku. Coś mu się nagle przypomniało, jakaś instrukcja udzielona przez swego Pana bo przez jego twarz przemknął grymas nadziei i ostatnie słowa wykrzyczał już prawie.

- Drugi tom! Książe kazał przypomnieć, że ma dla Pana drugi tom.

Malkawian od razu się opanował. Magiczne słowa uruchomiły jakąś zapadkę w jego umyśle i w jednej chwili wampir był gotów do wyjścia. Opuszczając pokój tęsknie zerknął na książkę lecz już po chwili, jadąc na miejsce spotkania myślał już o czym innym.

Tylko dzięki profesjonalizmowi kierowcy księcia udało mu się wejść do Elizjum równo z ostatnim uderzeniem zegara. Mimo, że Malkawian nie przywiązywał zbytniej uwagi do czasu, na jego ustach zagościł przepraszający uśmiech. Wszak niegrzecznie jest się spóźniać, chyba że na swój pogrzeb.
 
malkawiasz jest offline