Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 17-08-2011, 11:43   #45
liliel
 
liliel's Avatar
 
Reputacja: 1 liliel ma wspaniałą reputacjęliliel ma wspaniałą reputacjęliliel ma wspaniałą reputacjęliliel ma wspaniałą reputacjęliliel ma wspaniałą reputacjęliliel ma wspaniałą reputacjęliliel ma wspaniałą reputacjęliliel ma wspaniałą reputacjęliliel ma wspaniałą reputacjęliliel ma wspaniałą reputacjęliliel ma wspaniałą reputację
Spook działała instynktownie, bez zastanowienia. Cięcie, unik, parowanie, finta. Jej ruchy były płynne i konsekwentne. Pozorowany atak prawą ręką i lewa atakująca równocześnie nisko, w okolicę brzucha. Poprawiła z góry i odskoczyła do kolejnego przeciwnika.
Hieny byli może prymitywni ale byli też szybcy i odporni na ból. Taktyka u nich kulała ale nadrabiali determinacją.

To zabawne jak szybko wszystko się dzieje kiedy zaczyna lać się krew. Ruda wyprowadziła ostatni cios i z rozprutego gardła przeciwnika trysnęła jaskrawoczerwona posoka zraszając jej twarz i kombinezon.

Skrupulatnie wytarła noże o szmatę, w którą ubrana była martwa Hiena dogorywająca u jej stóp. Gapiła się beznamiętnie jak obdartus charczy krwią i konwulsyjnie trzepie nogami o betonową posadzkę. Bez pośpiechu schowała broń w pochwach przy pasie i zerknęła z ukosa na jęczącego Tam-Tama. Jego rana wyglądała paskudnie, przeżarty rdzą pręt wystawał z jego zakrwawionego brzucha.
Ruda przemykała pomiędzy trupami aby zebrać co cenniejsze fanty. Nie było w czym wybierać. Gazrurki, kilka prowizorycznych samoróbek. Wygrzebała dwa noże, które wyglądały względnie solidnie i schowała po jednym w każdym bucie.

Po chwili podeszła do roztrzęsionego murzyna i krytycznym okiem spojrzała na jego obrażenia.
- Tam-Tam daleko nie zajdzie z prętem w bebechach. Tam-Tam musi zawrócić i znaleźć medyka.

Patrzyła w jego przeżarte bólem oczy ale nie doczekała się odpowiedzi. Murzyn jęknął jedynie i porzucił starania aby podnieść się do pionu.
Spook przyklęknęła przy nim odchylając materiał kurtki aby przyjrzeć się dokładniej ranie.
- Tam-tam ma med-paka? - lekko potrząsnęła murzynem bo ten zdawał się odpływać. W jej głosie przebijała frustracja. - Ma med-paka do kurwy nędzy? Tam-Tam się teraz skupi bo od tego zależy jego życie.

Murzyn pokręcił głową. Krew brudziła mu zęby. Spook przejrzała jego stuff. Krótki miecz to równowartość jakiś trzydziestu szlugów, elektryczna pałka to kolejne pięćdziesiąt. Jeśli oddać to pod zastaw wystarczy z nawiązką na pomoc medyczną.
Spook pokiwała głową.
- Pogadam z szefem. Poczekaj tu na mnie.
Ruda podeszła do otworu i spuściła się w dół po elastycznej lince w ślad za Indianinem.
W kilku zdaniach streściła Brzytwie stan ich grupy. Oraz uświadomiła go, że Tam-Tam nie przeżyje jeśli ktoś nie odprowadzi go do medyka.

- Ryzyko zawodowe, mała – szepnął Razor. - A teraz bądź cicho. To zakazane regiony.
- Spook zawraca - powiedziała kobieta równie beznamiętnym głosem co zleceniodawca. Wytrzymała jego zimny wzrok po czym obróciła się na pięcie w stronę liny.
- Spook jest potrzebna – warkną w odpowiedzi. - Nie jak reszta. Wiec zostajesz i robisz co do ciebie należy
- Spook zostanie – ruda odwróciła się aby patrzeć mu w oczy. - Jeśli Razor pośle kogoś innego z Tam-Tamem.
- Nie mam ludzi.
- Oprócz Spook Razor ma jeszcze trzech. Niech Razor wybierze najmniej potrzebnego.
- A kto przeniesie fanty? - ton jego głosu stawał się coraz bardziej nieprzyjemny.
Przez ciągnącą się w nieskończoność chwilę ruda milczała. Widać było, że intensywnie analizuje sytuacje bo w procesie myślowym zaczęła pomagać sobie językiem, który sunął leniwie najpierw po górnej, później dolnej wardze. W końcu skinęła na znak, że rozumie jak wygląda sprawa.
- Spook jest przykro, ale Spook ma zasady. Spook nie zostawi brata z gangu na pewną śmierć.
Odwróciła się gotowa wspiąć się z powrotem na górę.
 

Ostatnio edytowane przez liliel : 17-08-2011 o 11:50.
liliel jest offline