Wątek: [Sesja] Pustka
Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 22-08-2011, 16:49   #2
Vald
 
Vald's Avatar
 
Reputacja: 1 Vald jest na bardzo dobrej drodzeVald jest na bardzo dobrej drodzeVald jest na bardzo dobrej drodzeVald jest na bardzo dobrej drodzeVald jest na bardzo dobrej drodzeVald jest na bardzo dobrej drodzeVald jest na bardzo dobrej drodzeVald jest na bardzo dobrej drodzeVald jest na bardzo dobrej drodzeVald jest na bardzo dobrej drodzeVald jest na bardzo dobrej drodze
Samuel podszedł do drzwi. Zaczął myśleć. Trzeba będzie się bić. A może nawet i zginąć? Cóż za stratą dla ocalałej ludzkości byłaby jego śmierć. Zginałby, jego cenne mowy, rozprawy gospodarcze, polityczne, moralne i kulinarne przepadłyby na zawsze. Na zawsze! Nie mógł pozwolić by jakieś gnijące i śmierdzące stworzenia zatrzymały jego plany... Miał jeszcze trochę czasu. Drzwi pewnie szybko padną pod naporem stworów. Więc co robić? Ruszył do kuchni. Chwycił duży nóż kuchenny:





Ruszył do korytarza i położył go na szafce trzy metry od drzwi. Wiedział że nieproszeni goście po wyważeniu drzwi będą chcieli przerobić go na kotlety. Ruszył wtedy do kuchni po krzesła. Karabin leżał oparty o szafkę kiedy on przyniósł dwa drewniane krzesła i rzucił je pod drzwi. Owszem nie zablokują wejścia ale możliwe że któryś z tych śmierdzieli przewróci się o nie i zwolni marsz tego motłochu... Co wtedy? Hall ruszył po magazynki do swej pukawki. Oczywiście leżały tam gdzie cała amunicja - w sypialni. Szybkim krokiem ruszył po nie. Jego sypialnia była oczywiście w stanie haniebnym. Wszędzie porozrzucane przemówienia i inne "wspaniałe" dzieła, jego rysunki i konserwy. Ale teraz liczyły się magazynki. Chwycił dwa piękne, i pełniutkie. Znów ruszył do drzwi. Ustawił się przy szafce w korytarzu. Trzy metry od drzwi. Nóż i dodatkowa amunicja była pod ręką. Krzesła pod drzwiami. Śmierć za drzwiami. Wtedy to właśnie Samuelowi przypomniało się zdanie wypowiedziane przez pewnego człowieka: "Wszystko co istnieje zasługuje na zgubę..."


Dźwięki zza drzwi napawały strachem. Wtedy przypomniał sobie, co często pomaga ludziom którzy właśnie mają zginąć lub pakują się pod ostrzał CKM-ów, obsadzonych przez najlepsze odziały wroga, a mających tylko lipny karabinek czy tylko kij bo obiecali że broń dadzą po pokonaniu wroga... Chodzi o śpiew. No i zaczął sobie cicho nucić. Pieśń ta przypominałą mu czasy gdy znalazł u sąsiada książkę o komunizmie i niegodziwości kapitalizmu, przypominało mu się jak nucąc ją chodził po ulicach zniszczonego miasta i jak przy tej melodii znalazł swój karabinek, jak przy tej pieśni namalował sierp i młot na wejściu do mieszkania i tak dalej...



-Wyklęty powstań, ludu ziemi,
Powstańcie, których dręczy głód.
Myśl nowa blaski promiennymi
Dziś wiedzie nas na bój, na trud.
Przeszłości ślad dłoń nasza zmiata,
Przed ciosem niechaj tyran drży!
Ruszymy z posad bryłę świata,
Dziś niczym, jutro wszystkim my!"


Po pierwszej zwrotce zaczął śpiewać refren:
-Bój to jest nasz ostatni,
Krwawy skończy się trud,
Gdy związek nasz bratni,
ogarnie ludzki ród...-I słowa pieśni leciały jak myśli bohatera...
 
Vald jest offline