Samuel podszedł do drzwi. Zaczął myśleć. Trzeba będzie się bić. A może nawet i zginąć? Cóż za stratą dla ocalałej ludzkości byłaby jego śmierć. Zginałby, jego cenne mowy, rozprawy gospodarcze, polityczne, moralne i kulinarne przepadłyby na zawsze. Na zawsze! Nie mógł pozwolić by jakieś gnijące i śmierdzące stworzenia zatrzymały jego plany... Miał jeszcze trochę czasu. Drzwi pewnie szybko padną pod naporem stworów. Więc co robić? Ruszył do kuchni. Chwycił duży nóż kuchenny:
Ruszył do korytarza i położył go na szafce trzy metry od drzwi. Wiedział że nieproszeni goście po wyważeniu drzwi będą chcieli przerobić go na kotlety. Ruszył wtedy do kuchni po krzesła. Karabin leżał oparty o szafkę kiedy on przyniósł dwa drewniane krzesła i rzucił je pod drzwi. Owszem nie zablokują wejścia ale możliwe że któryś z tych śmierdzieli przewróci się o nie i zwolni marsz tego motłochu... Co wtedy? Hall ruszył po magazynki do swej pukawki. Oczywiście leżały tam gdzie cała amunicja - w sypialni. Szybkim krokiem ruszył po nie. Jego sypialnia była oczywiście w stanie haniebnym. Wszędzie porozrzucane przemówienia i inne "wspaniałe" dzieła, jego rysunki i konserwy. Ale teraz liczyły się magazynki. Chwycił dwa piękne, i pełniutkie. Znów ruszył do drzwi. Ustawił się przy szafce w korytarzu. Trzy metry od drzwi. Nóż i dodatkowa amunicja była pod ręką. Krzesła pod drzwiami. Śmierć za drzwiami. Wtedy to właśnie Samuelowi przypomniało się zdanie wypowiedziane przez pewnego człowieka: "Wszystko co istnieje zasługuje na zgubę..."
Dźwięki zza drzwi napawały strachem. Wtedy przypomniał sobie, co często pomaga ludziom którzy właśnie mają zginąć lub pakują się pod ostrzał CKM-ów, obsadzonych przez najlepsze odziały wroga, a mających tylko lipny karabinek czy tylko kij bo obiecali że broń dadzą po pokonaniu wroga... Chodzi o śpiew. No i zaczął sobie cicho nucić. Pieśń ta przypominałą mu czasy gdy znalazł u sąsiada książkę o komunizmie i niegodziwości kapitalizmu, przypominało mu się jak nucąc ją chodził po ulicach zniszczonego miasta i jak przy tej melodii znalazł swój karabinek, jak przy tej pieśni namalował sierp i młot na wejściu do mieszkania i tak dalej...
-Wyklęty powstań, ludu ziemi,
Powstańcie, których dręczy głód.
Myśl nowa blaski promiennymi
Dziś wiedzie nas na bój, na trud.
Przeszłości ślad dłoń nasza zmiata,
Przed ciosem niechaj tyran drży!
Ruszymy z posad bryłę świata,
Dziś niczym, jutro wszystkim my!"
Po pierwszej zwrotce zaczął śpiewać refren:
-Bój to jest nasz ostatni,
Krwawy skończy się trud,
Gdy związek nasz bratni,
ogarnie ludzki ród...-I słowa pieśni leciały jak myśli bohatera...