Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 24-08-2011, 17:48   #7
Hawkeye
 
Hawkeye's Avatar
 
Reputacja: 1 Hawkeye ma wspaniałą reputacjęHawkeye ma wspaniałą reputacjęHawkeye ma wspaniałą reputacjęHawkeye ma wspaniałą reputacjęHawkeye ma wspaniałą reputacjęHawkeye ma wspaniałą reputacjęHawkeye ma wspaniałą reputacjęHawkeye ma wspaniałą reputacjęHawkeye ma wspaniałą reputacjęHawkeye ma wspaniałą reputacjęHawkeye ma wspaniałą reputację
Młody Jedi spoglądał to na swoją towarzyszkę, to na nogę. Takiego znaleziska z pewnością się nie spodziewał. Jego wzrok dłuższą chwilę spoczął na uczennicy Warda. Jego oczy zdawały się pytać czy wszystko w porządku. Ta misja nie miała tak wyglądać, a oni nie mieli znajdować się w jakimś miejscu zdani tylko na siebie. Wydawało się, że chęć wykazania się chłopaka zostanie w końcu zaspokojona. Alderaańczyk musiał jednak przyznać, że wolałby aby stało się to w innych warunkach. Mimo wszystko był jednak wojownikiem, wierzył, że przeciwności losu kształtują charakter człowieka i z pewnością nie zamierzał się poddawać.

-To chyba nasze kolejne ostrzeżenie - powiedział do dziewczyny -Musimy założyć, że znajdujemy się na terenie wroga - nie dodał kim ten wróg mógłby być ... wolał przynajmniej na razie o tym nie myśleć, jednakże istniała szansa, że były to jakieś niedobitki Sithów ... lepiej było jednak nie dzielić się tym spostrzeżeniem z Mayą nie chciał dodawać jej kolejnych zmartwień. Przynajmniej nie znaleźli jeszcze ciała Mii, istniała duża szansa, że dziewczyna nadal żyje.

Qel-Droma rozejrzał się wokół przyglądając się linii drzew, jakby szukając wśród nich ukrytych niebezpieczeństw. Niczego takiego jednak nie zauważył.

-Mimo wszystko musimy tutaj zostać, nie ma sensu kontynuować tej naszej podróży ... przynajmniej w tym momencie. Odpoczniemy i wyruszymy rano - sam czuł zmęczenie. A on przecież codziennie urządzał sobie biegi, ćwiczył fizycznie. Maya nie była taka zahartowana ... potrzebowali tej przerwy.

-Postaram się rozbić obóz ... lepiej nie oddalaj się zbyt daleko - chłopak wrócił w stronę, z której przyszli. Sam również nie oddalał się zbyt daleko, wiedział jednak, że mimo wszystko potrzebują rozpalić ognisko. Powoli zaczął znosić w stronę obozu chrust i większe kawałki suchego drzewa. Wybierał je ostrożnie z rozwagą. Mimo wszystko potrzebowali go sporo ... na szczęście w ścinaniu suchych gałęzi miecz świetlny był bardzo przydatny. Co prawda nie służył do tego, ale cóż ... nie było czasu, żeby przejmować się takimi rzeczami.

Gdy uznał, że mają wystarczającą ilość drewna podszedł do jednego z większych drzew i przy pomocy miecza wyciął z niego spory, twardy kawałek, który miał imitować łopatę. W wybranym przez siebie miejscu zaczął kopać dół. Nie miał on być ani nazbyt szeroki, ani wysoki. Ot miał ukryć blask bijący od ognia, który w nocy widziany byłby ze sporej odległości, a dodatkowo służyć jako komin, który w razie miał nadzieję niewielkiego dymu, spowoduje, że nie poszybuje on w górę, dając znać wszystkim dookoła, że ktoś zatrzymał się tutaj na piknik.

Gdy skończył to robić, zajął się rozpaleniem ognia. Znał sposoby zrobienia tego, bez nowoczesnych narzędzi, a poza tym miał jako sojuszniczkę Moc. Ciężko byłoby to nazwać pokazem dużych umiejętności, ale kontrolowanie małego źródła ciepła, nie należało do jakiś trudnych zadań. Żeby tylko złapać ciepło ... wtedy wszystko się rozpali ... miał przynajmniej taką nadzieję ...
 
__________________
We have done the impossible, and that makes us mighty
Hawkeye jest offline