Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 28-08-2011, 02:46   #11
-2-
 
Reputacja: 1 -2- jest jak niezastąpione światło przewodnie-2- jest jak niezastąpione światło przewodnie-2- jest jak niezastąpione światło przewodnie-2- jest jak niezastąpione światło przewodnie-2- jest jak niezastąpione światło przewodnie-2- jest jak niezastąpione światło przewodnie-2- jest jak niezastąpione światło przewodnie-2- jest jak niezastąpione światło przewodnie-2- jest jak niezastąpione światło przewodnie-2- jest jak niezastąpione światło przewodnie-2- jest jak niezastąpione światło przewodnie
Mściwy Duch/Furiacor
Oko Grozy, ukryta fałda czasu/Oko Grozy, uskok Stołpu

Wybrańcy

- Nie, tak, tak, nie i tak sądzę. - głos czarnoksiężnika Czarnego Legionu był niewiele więcej niż ostrym szeptem. Już wcześniej z nim rozmawiając dostrzegli, że głównym zaburzeniem nabytym przez dziesięć tysięcy lat - poza gargantuicznym ego i przewyższającą je ambicją - była nieustanna żądza wikłania się w drobne gry słowne, choćby na chwilę oddalające jego myśli od służby Abbadonowi. Szedł powoli, bezdźwięcznie, podobnie jak oni wszyscy. Nadludzkie zmysły Sabathiel były w niewielkim stopniu upośledzone, ale pozostali nie mieli wątpliwości, że okręt żywi się zmysłami tych na pokładzie.

Na końcu zostaje tylko gniew, czego przykładem zdawali się być członkowie Czarnego Legionu.
- Jeżeli jesteście przesądni, powinniście wiedzieć, że tym korytarzem podążał sam Światły zarżnąć... - wstrzymał się na chwilę, po czym zaczął odpowiadać na wcześniej zadane pytania, nie odwracając się do ich czwórki.

- Wasza czwórka ma nadzorować i upewnić się co do wykonania zadania, nie informując waszych watażków o niczym do czasu dostarczenia Niszczycielowi czegokolwiek od was zażądał. Będziecie się przemieszczać na pokładzie Furiacora, krążownika Władców Nocy. Kapitan Nihl Sietsche będzie do Waszej dyspozycji jak długo nie będziecie go prowokować... - przerwał, podkreślając ostatnie zdanie. - Na miejscu czekać będzie urządzająca blokadę zasłona dymna w postaci czterech zdradzieckich kapitanów, każdy dowodzący Imperialnym krążownikiem, oraz niewielkie wsparcie piratów. To nie jest wiele, ale jeżeli nie dacie się zlokalizować, powinni powstrzymać dowolną natychmiastową responsę... drugiej fali wroga nie będzie. - wyszli z długiego korytarza do pomieszczenia o sklepieniu niknącym w górze w obłoku, który nie był złożony z fizycznej materii. Przed nimi znajdowały się konsolety ze spaczniomaszynerią lokalizacyjną, transmisyjną i same panele teleportacyjne w formie pozłacanych kręgów o średnicy dostatecznie dużej, by ulokował się w jednym cały oddział. Zaraphiston wskazał jedną z nich. zaś dowódca wybrańców podszedł poinstruować sługę - zwykłego człowieka w szarym mundurze marynarki, wydającego się całkiem zwykłym oficerem floty gdyby nie czworo oczu i emblematy Mrocznych Bogów oraz Legionu. Wnet serwitorzy, niewolnicy i mutanci - Upadli i Potępieni - ukończyli rozpoczętą wcześniej konfigurację teleportera.

- Napotkacie niezliczone rzesze regimentów Sił Obrony Planetarnej. W układzie znajduje się też cała kompania Mrocznych Aniołów, w stolicy, odcięci od zaopatrzenia orbitalnego i przygwożdżeni bombardowaniem. Imperium wysłało na pewno siły szybkiego reagowania, ale nie będą zbyt liczne. Wróg ma jednak pełną kontrolę i przewagę pod każdym względem... Nie obchodzi mnie, czy będziecie cisi. - wskazał Legionistę Alpha - Jeżeli uznacie to za metodę, działajcie w ten sposób. Nie obrażę się, jeżeli podbijecie ten system, a nawet podzielicie je na własne rekreacyjne królestwa. Macie wykonać polecenia lorda Abbadona. Nic więcej, nic mniej. Nie liczcie na cichych sojuszników z naszej strony, może macie własnych. Cały segment jest opanowany przez naszych agentów... - kontynuował wyzywające spojrzenie zza krwistoczerwonych, emanujących mdłą poświatą wizjerów, po czym zerknął na Febrisa, nakazując gestem się im ustawić.

- Nie liczcie na sojuszników. Za to pionków i okazji powinniście mieć pod dostatkiem. Niech wam bogowie sprzyjają... - skinął głową czterookiemu oficerowi, który przejechał dłonią po łysej głowie, zmawiając jakieś pełne szaleńczego bełkotu dziękczynienie.

Poczuli usychanie. Obaj Nadludzie wielokrotnie mieli do czynienia z teleporterami, zwłaszcza Alpharius. W pewnym momencie wszystko ucichło. Momentalnie tracili czucie w każdej cząstce ciała pozostając z samym pulsującym doznaniem w okolicy skroni i zupełnej ciemności.

Pojawili się jak zniknęli - równocześnie, dzięki swoim darom, mutacji, implantom i łasce bogów delikatnie odczuwając skutki przeniesienia. Było to jak doznanie nagłego hamowania na niewielkim odcinku, jakby z wielkiego pędu w pustce nagle zmuszeni byli stanąć na nogach, zwalniając z niewyobrażalnej prędkości do znieruchomienia na przestrzeni milimetrów. Odczuwali zdrętwienie, jakby demoniczna i ludzka krew po raz pierwszy krążyła po ich żyłach.

Teleporter po drugiej stronie do złudzenia przypominał arenę.

Podpowiedziały im to nadludzkie zmysły. Pomieszczenie było analogiczne - budowane w tym samym millenium na dwóch okrętach liniowych, choć na Mściwym Duchu było znacznie większe. Arena będąca teleporterem jednak miała ponad piętnaście metrów promienia. Wyznaczona została czterometrowym spadkiem z trybuny, znaczonym u góry szpicami służącymi najwyraźniej Władcom za pale.
Nie było oczywistej drogi na trybunę, zajmowaną przez Astartes zakutych w zmrok. Było ich kilkunastu i dobrze się kryli na wyższych poziomach.

Strateg miał pewien problem z widzeniem, podobnie jak Febris. Obaj nadrabiali jednak swoim nadnaturalnym wzrokiem. Ten drugi zresztą pamiętał Arenę, na której Władcy czasem urządzali potyczki gladiatorskie między swoimi zastraszonymi niewolnikami, raz na tysiące przypadków indoktrynując szczególnie uzdolnionego i, jeżeli wierzyć temu, co słyszał, pozwalając mu wstąpić w ich szeregi.

Na Arenie znajdowało pięć Pomiotów Chaosu, dookoła nich. Nie czekając na sygnał ruszyły, gdy tylko pomiędzy nimi znalazła się ofiara, którą mogły osiągnąć!

Władcy obserwowali ich w ciemności i w milczeniu.
 
__________________
Nikt nie traktuje mnie poważnie!
-2- jest offline