Wątek: [Sesja] Pustka
Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 29-08-2011, 16:26   #4
Piesiu
 
Piesiu's Avatar
 
Reputacja: 1 Piesiu nie jest za bardzo znany
Krzyk go zbudził. Znowu. Jak tak dalej pójdzie to kiedyś zbudzą go ich parszywe pazury. Krzyk nie dobiegał jak zwykle z pod drzwi tylko od jednego z sąsiadów. Pewnie od tego który trzymał w piwnicy śmieci. Nic nowego. Jak zwykle trzeba wziąć sprzęt i się tym zająć.

Siekiera była oparta o ścianę przy krześle i czekała jak zwykle naostrzona na nieproszonych gości. Krótkim nożem nie lubił nikogo dźgać bo potrzebował go do krojenia żarcia. Po kilku chwilach przewracania numerów playboya znalazł wreszcie broń leżącą kolo kompasu. Czasami śniło mu się że Sara wchodzi do pokoju i rugając go za bałagan zaczyna sprzątać... Gdyby nie ta pieprzona apokalipsa mogło by tak być.

Obmył twarz i znowu rozpoczął poszukiwania. Tym razem ubrań które na pewno gdzieś leżały między tymi wszystkimi śmieciami. Jego koszula miała tylko dwie kieszenie, ale leżące za skrzynką z piwem bojówki posiadały ich już osiem. Pochwę na nóż przypiął do paska przytrzymującego je przed spadnięciem w czasie walki. Śmierć w taki sposób byłaby chyba najbardziej upokarzająca. Do manierki nalał wody bo wszelkie trunki były wypite. Ostatnie sprawdzenie ekwipunku odbyło się przed drzwiami gdzie czekała na niego również ciekawa niespodzianka - nietknięta paczuszka Mallboro która musiała mu wypaść gdy wracał ze sklepu. Po prawej stronie między paskiem a spodniami czekała małą siostra dużej siekiery, po lewej zaś długi nóż spoczywający w pochwie. Kupił go kiedyś na ebayu do zabijania ryb. Paczkę papierosów włożył między zawinięty rękaw koszuli uśmiechając się do kolejnych wspomnień- tym razem gdy Sara śmiała się z niego podczas gry w Starcrafta. Dużą siekierę oparł o ramię i upewniając się przez wizjer że nikogo nie ma po drugiej stronie drzwi powoli je otworzył i wyszedł na powietrze.

Nastrajanie się do walki trwało. Minął barykadę koło drzwi stworzoną z ciężkich pustaków i kolejny pierścień obrony stworzony z zaostrzonych pali spoczywających w ziemi pod kątem 60 stopni od ziemi. Powoli otworzył żelazną bramę. Ogrodzenie samo w sobie stanowiło jakąś przeszkodę.



Zaostrzył tylko górne części każdego ozdobnego dźgadła. Miał tylko nadzieję że regularne malowanie coś da. Potem w ciszy ruszył chodnikiem na przechadzkę do sąsiadów. Trochę za głośno hałasowali...
 
Piesiu jest offline