Strateg podążał za Zaphastionem i zapamiętywał odpowiedzi jakich czarnoksiężnik udzielił. Całym system do podboju, tyle pól bitew, tyle możliwości... Taktyk potrząsnął głową rozwiewając rozmarzenie kiedy usłyszał, że będą podróżować z Władcami Nocy. Astarates specjalizujący się w terroryzowaniu swych przeciwników. Wydawało mu się, że kiedyś z nimi walczył, jeszcze za czasów kiedy służył Imperium, paskudna bitwa.
Kiedy teleportacja dobiegła końca Tzeentchianin sprawdził czy wszystkie jego kończyny są na miejscu. Z niejakim zadowoleniem zauważył ze zarówno on jak i Lystra wyglądają tak jak zanim ich powłoki zostały rozdarte na cząsteczki. Poruszył szyją wywołując przyjemne chrupnięcie i rozejrzał się po pomieszczeniu, w którym się znaleźli. Głośno westchnął kiedy zobaczył swoich przeciwników.
-No nie... czuję się urażony.- pokręcił delikatnie głową -Odrzuty i słabeuszy na nas wysyłają.- uniósł rękę i wycelował otwartą dłonią w najbliższe z poczwar. Powietrze wypełniło się zapachem ozonu, kiedy psioniczny piorun wystrzelił z jego dłoni trafiając bestię w brzuch. Efekt nie był tak spektakularny jak w przypadku Febrisa, ale Pomiot na pewno to poczuł. Poczwara wydała z siebie bolesne stęknięcie, ale ruszyła dalej. Strateg Chaosu zachichotał delikatnie i podniósł dłoń nieco wyżej. Trzy pioruny wystrzeliły ponownie wypełniając powietrze zapachem ozonu i trafiły Pomiot prosto w głowę. Tym razem nie było, żadnego dźwięku, siła uderzenia niemalże rozsadziła głowę Pomiotowi. Taktyk oparł się spokojnie na lasce i spojrzał jak idzie jego towarzyszom. W między czasie jego kruk poleciał do truchła i zaczął posilać się. |