Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 04-09-2011, 14:08   #21
Caine
 
Reputacja: 1 Caine nie jest za bardzo znanyCaine nie jest za bardzo znanyCaine nie jest za bardzo znanyCaine nie jest za bardzo znanyCaine nie jest za bardzo znanyCaine nie jest za bardzo znanyCaine nie jest za bardzo znanyCaine nie jest za bardzo znany
Tkwił w pustce, łechtany przyjemnie przez bezmiar otchłani. Uwielbiał to uczucie i najchętniej oddałby mu się bez reszty. Kiedy jednak przestrzeń zaczęła wibrować, wiedział już, że po drugiej stronie nie czeka ich zwyczajowe powitanie. Ledwo pojawił się na ubitej ziemi areny i już unosił bolter szturmowy, miecz energetyczny zapulsował w pancernej rękawicy. Mózg Syna Hydry zaczął przetrawiać setki informacji, analizować dziesiątki sytuacji i możliwości. Jego oczy zmieniały kolor ogarniając błyskawicznie całe otoczenie. Nim pierwszy z pomiotów ryknął wściekle i ruszył do ataku, Alpharius był gotowy do działania. Nawet we wspomaganej zbroi poczuł odrzut gdy kolejne pociski rozrywające opuszczały lufę jego broni. Mierzył w nogi bestii, która bardziej niż cokolwiek innego przypominała jeża. Gdy kule zmiażdżyły jedno z kolan pomiotu i cielsko runęło do przodu, Legionista ruszył mu na spotkanie. Wpadł na mutanta w pełnym pędzie. Dał się słyszeć paskudny trzask łamanych kości gdy kolejne kolce nie wytrzymywały zderzenia z ceramicznym pancerzem. Ostrze wbiło się w cielsko przeciwnika. Kosmiczny przyszpilił go do ziemi, przygniótł kolanem po czym wystrzelił z przyłożenia w miejsce, gdzie powinna znajdować się głowa potwora. Kątem oka cały czas śledził sytuację. Widział Febrisa, który po tym jak rozniósł pierwszego z przeciwników teraz rąbał z wprawą kolejnego. Widział Stratega, który stał spokojnie wsparty na lasce. Chyba nie zamierzał już włączać się do walki. W końcu spojrzał w stronę Miriael. Syrena z niesłychaną gracją tańczyła dookoła pomiotu, który wydawał się być stworzony z cienia. Alpharius jego obawiał się najbardziej. Myślał, że ich broń nie będzie w stanie poważnie zaszkodzić niematerialnemu ciału potwora. Uspokoił się jednak widząc jak demoniczne ostrze Kochanki Mrocznego Księcia zostawia kolejne szerokie bruzdy na cienistym stworze, który nagle stał się bardzo materialny. Bawiła się z przeciwnikiem niemal flirtując z nim, całując samym koniuszkiem miecza. Ciężko było oderwać wzrok od jej ciała, jej twarzy, wirujących włosów... Alpharius potrząsnął mocno głową, ledwo wracając do rzeczywistości. Musiał skupić się na planie i na tym, że Sabathiel była mu potrzebna.
Poderwał się znad truchła pomiotu.
- Miriael! - ryknął, ruszając biegiem w stronę ściany okalającej arenę.


Kobieta zwinęła się w eleganckim piruecie unikając kolejnego ciosu przeciwnika. Znów go drasnęła, przecinając ścięgna tuż pod kolanem bestii. Slaanesh uwielbiał gdy tak się bawiła. Wiedziała, że kochał oglądać swoją wybrankę w tańcu. Usłyszała zawołanie Legionisty, posłała mu szybkie spojrzenie i od razu pojęła czego od niej oczekuje. Oderwała się od pomiotu z cichym westchnieniem. Nie lubiła zostawiać niedokończonych spraw. Pomknęła w stronę Alphariusa, wyskoczyła lekko i odbiła od przygotowanych dłoni. Kosmiczny wyrzucił ją wysoko w górę. Zobaczyła jeszcze lecący obok granat i przymknęła oczy. Głośny huk rozdarł przestrzeń areny a gdy Syrena otworzyła powieki lądując miękko na wyższym poziomie areny zobaczyła oszołomionych granatem rozbłyskowym Władców Nocy. Rzuciła się w przód wyciągając pistolet, prześliznęła zwinnie pomiędzy wojownikami i znalazła tuż przed Kapitanem Nihl'em Sietsche. Lufa przepięknie zdobionego pistoletu znalazła się pomiędzy oczami Kosmicznego.
- A teraz przywitaj się należycie bo pozostanie mi życzyć kolorowych snów. - powiedziała ze słodkim uśmiechem.
W tym samym momencie Alpharius kończył walkę Miriael. Poraniona przez Syrenę bestia wydawała się błagać o szybki koniec. Legionista wpadł na nią, wbił pancerne rękawice w szeroką bruzdę na piersi mutanta po czym uniósł cielsko do góry i rozdarł je na pół, kończąc widowisko. Agonalne wycie wypełniło pomieszczenie.
 
Caine jest offline