Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 05-09-2011, 18:48   #24
-2-
 
Reputacja: 1 -2- jest jak niezastąpione światło przewodnie-2- jest jak niezastąpione światło przewodnie-2- jest jak niezastąpione światło przewodnie-2- jest jak niezastąpione światło przewodnie-2- jest jak niezastąpione światło przewodnie-2- jest jak niezastąpione światło przewodnie-2- jest jak niezastąpione światło przewodnie-2- jest jak niezastąpione światło przewodnie-2- jest jak niezastąpione światło przewodnie-2- jest jak niezastąpione światło przewodnie-2- jest jak niezastąpione światło przewodnie
Furiacor
krążownik klasy Ubój, Oko Grozy, uskok Stołpu

Wybrańcy

Władcy Nocy znieruchomieli wpół drogi do wycelowania w syrenę setką bolterów, obawiając się, że ruch przekona ją do działania. Nieomal rzucili się na nią towarzyszący Nihlowi Astartes, obdarzeni nadludzką szybkością.
byt wolni by zareagować na sytuację czy zapobiec zastrzeleniu kapitana, jak wydawało się, zdawali sobie sprawę. Zastygli w pół skoku.
Zapadłaby cisza, gdyby nie...

Ostatni, piąty pomiot zaszarżował z odgłosem brzęczenia, jakby echa ludzkiego głosu zagłuszanego rojem os. Febris akurat wykończył swoją ofiarę z satysfakcjonującym rozcięciem wydobywając z niej miecz, gdy szarżująca istota przyspieszyła, pokonując dzielący ich dystans szybciej, niż nawet oni przewidywali.
Potężny cios posłał muskularnego ramienia grubości torsu sługi Nurgle'a posłał tego ostatniego na bok, dobre trzy metry, aż pancerz zarył o adamantowe podłoże. To oczywiście było za mało, by wyrządzić mu trwałą krzywdę. Był niemal po środku areny, pomiędzy trzema nadludźmi, szarżując...
- Dość już widziałem. - wyszeptał Sietche... ignorując syrenę.
W niższych partiach rozległa się seria strzałów z bolterów, trwająca może ułamek sekundy. Miriael widziała... słyszała doskonale, że się nie obrócili. Pociski przeorały ciało Pomiotu ze wszystkich stron, wydobywając zeń agonalny ryk, odłamki wybuchowej amunicji zadźwięczały rozbijając się o pancerze Alphariusa i Febrisa czy o metalowe podłoże u stóp nieco bezpieczniej ustawionego Stratega.
- Życzyłabyś, gdyby nie Abbadon. - aksamitnym i donośnym głosem wyszeptał Sietche, - którego słowa docierały do wszystkich zgromadzonych w pomieszczeniu dzięki ich wyostrzonym zmysłom. - Zamknąłby cię żywcem w sarkofagu na swojej barce, na wieczność odcinając od wszelkich doznań. Możesz też spróbować się z dwiema setkami moich podkomendnych licząc, że nie zrobią ci tego samego. - dodał, przeciągając sylaby. Przez chwilę obserwował... ją? W milczeniu, wciąż nieporuszony i o twarzy bez wyrazu, choć nie dało się stwierdzić przez głęboko czarne oczy, na czym właściwie skupia wzrok.
- Doceniam trud syreno, ale nie jesteś największym wojownikiem na pokładzie.

W tym samym momencie zmysły Miriael wychwyciły dobiegający z bezpiecznego wnętrza hełmu cichy szept jednego z przybocznych Nihla.
- Wpuśćcie go...

Rozwarły się skryte w ciemności wielkie odrzwia, będące zarazem pancernymi wrotami - zakończone bardzo ostrym łukiem i wysokie dostatecznie, by wszedł nimi drednot. Eskortowany przez dwóch Drapieżców do środka został olbrzym przewyższający nieco większość Astartes, na pewno Władców Nocy. Zakuty w biały pancerz zdobiony czerwienią i złotem, stylem utrzymany w tradycjach wojowników antycznej Terry... jeżeli nie liczyć symboliki boga krwi.
Zdecydowanie nie potrzebował eskorty. Towarzyszenie mu, w razie gdyby zdecydował się wystąpić przeciwko załodze okrętu byłoby za to bardzo dotkliwą i śmiertelną karą. U pasa dzierżył zdradzający wzorem wiek topór łańcuchowy.
- Zatem... wycofasz się...- ponownie wyszeptał, słyszany przez wszystkich - Czy też może urządzimy tutaj wspaniałą batalię ku czci Krwawego? Na waszym miejscu... nie pozostawiałbym jej wyboru.
 
__________________
Nikt nie traktuje mnie poważnie!
-2- jest offline