Haajve Sorcane
Krzyż na drogę i łopata w plecy - pomyślałem rozglądając się po mostku. Prędko nałożyłem na głowę hełm i sprawdziłem wszystkie jego systemy. Podłączyłem się natychmiast do jednego z gniazd tronu kapitańskiego, aby samemu dostać pełen raport od Duchów Maszyny.
- Kapitanie Py! Czy prócz Techkapłana Galosi jest ktoś jeszcze kompetentny w załodze, zdolny ogarnąć na miejscu ten bałagan? - pytam ostro i stanowczo przeglądając dane - Ma ktoś jakieś pomysły?
- Nie wiem, czy techkapłan jest do tego kompetenetny... był. - wybełkotał kapitan, myślami skupiony na problemie - Pożar nie jest problemem. Problemem jest potencjalna eksplozja drugiej torpedy. Adiutant - zwrócił się do lexmechanika kontrolującego integralność poszycia kadłuba i monitorujące jego stan systemy - Rozhermetyzować natychmiast całą sekcję dziobową.
- Sir, znajduje się tam 396 osób z pięćset pięćdziesięcio dwuosobowej załogi. - poinstruował go obojętnym tonem adiutant.
- Kapitanie. Dajcie im tyle czasu ile wymaga regulamin treningów do założenia skafandrów awaryjnych albo i mniej. Utrata wykwalifikowanej załogi również będzie dla nas bólem. Miejcie kontakt ze mną przez vox. Zajmę się wszystkim na miejscu. - rzekłem.
Poprawiłem swój pas. Znowu trzeba wszystko doglądać samemu. Narzędzia są... broń jest... serworamię jest.
- Ewentualną pomoc wezmę z pośród ocalałych.
Kapitan skinął głową.
- Odciąć wszystkie wyjścia z sekcji. - zwrócił się do jednego z oficerów, których Haajve niezbyt rozróżniał. - Daję wam sześć minut, techkapłanie. Po tym czasie rozhermetyzowuję, z wami w środku czy bez. Nie możemy ryzykować że druga torpeda... - zahawał się na moment - Ulegnie przedwczesnej detonacji w luku.
- Oczywiście. Pancerz wspomagany jest przystosowany do działania w próżni.
- Tak, ale nie będziemy mogli zrobić nic, by cię zabrać jeżeli zostaniesz wyssany z pokładu. - dodał ponuro kapitan Py.
- Uprzedźcie mnie minutę przed. Zabezpieczę się. A jeżeli mnie wyśsie... cóż przeskanujcie najbliższe asteroidy... pewnie którejś się chwycę. - zaśmiałem się i ruszyłem do wyjścia.
Na prywatnym voxie do kapitana dodałem:
- Jeżeli rozbrojenie torpedy będzie przekraczać moje możliwości wtedy niech najważniejsi członkowie załogi i pasażerowie załadują się do wachadłowców i niech lecą do reszty floty. |