Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 15-09-2011, 18:01   #5
Zekhinta
 
Zekhinta's Avatar
 
Reputacja: 1 Zekhinta ma w sobie cośZekhinta ma w sobie cośZekhinta ma w sobie cośZekhinta ma w sobie cośZekhinta ma w sobie cośZekhinta ma w sobie cośZekhinta ma w sobie cośZekhinta ma w sobie cośZekhinta ma w sobie cośZekhinta ma w sobie cośZekhinta ma w sobie coś
Asceline była jedną z tych, którzy nie narzekali w czasie podróży. Nie błagała o wolność, łaskę, nie domagała się wody czy pożywienia, nie narzekała na gorąco i paskudne warunki. Siedziała tylko w swojej klatce, kucając na palcach stóp, opierając ciężar ciała na dłoniach niczym jakieś zwierzę czy dziki człowiek nie znający wcześniej kontaktu z innymi. Obserwowała wszystko czujnie. Czasem, gdy tak zastygała w bezruchu wyglądała prawie jak statua, gdyby nie liczyć poruszających się oczu.

Nie znaczy to, że nie nic nie odczuwała. Wręcz przeciwnie. Może gorąco nie było dla niej aż tak uciążliwe, jednak nie była przyzwyczajona do takiego traktowania czy żywienia. Niewolnicą była od zawsze. Ale... dostawała dobre, porządne posiłki. Wiedziała, jak smakują słodycze, nawet te wyszukane. Niejednokrotnie spała w atłasowej pościeli... co z tego, że tylko wtedy gdy pan brał ją do swojego łoża? ale nawet później, gdy się nią znudził i tak miała wygodne życie. Na łeb nie kapało, było co włożyć do paszczy, nikt po grzbiecie nie smagał biczem... żyć nie umierać.

Nawet trochę żałowała swojego pana. Nie dlatego, że umarł. Żałowała tego, że po jego śmierci nie było już dla niej miejsca w pięknym pałacu. Jedni bali się 'tego dziwoląga', inni nie byli pewni, czy kiedyś Asceline nie rzuci się im do gardeł... a nowy pan po prostu się jej brzydził. Ale wiedział, że może przynieść mu zysk. Więc ją po prostu sprzedał.

Żegnaj fajne życie! Już nie będzie wyrka, strawy i cotygodniowych walk na arenie, gdy mogła patroszyć kolejnych przeciwników. Co ją czekało? Musiała przyznać, że trochę się tego bała...

Noc, w czasie której dokonana została rzeź na jej obecnych panach była przełomem. Asceline siedziała w swojej klatce obserwując wszystko z uśmiechem na ustach. Tak, zapowiada się nieźle! Nawet, jeśli ci nowi to kolejni handlarze... nie ma nic przeciwko takim, który przemocą załatwiają sprawy!

W czasie podziału niewolników zaobserwowała dokładnie jak został on dokonany i kto trafił do poszczególnych grup. Jak na razie w jej towarzystwie znalazły się istoty, które najwyraźniej potrafiły coś zrobić. Może być ciekawie.

Propozycja Lasagne, czy jak on się tam zwał, brzmiało to w każdym razie jak jakieś egzotyczne danie, była niezła. Wolność? To akurat miało małe znaczenie dla Asceline. Ale najwyraźniej szykowała się jatka. A tego kobieta nie mogła sobie odpuścić.

Nie czekając na innych sięgnęła po broń. Widziała, że co po niektórzy również się za to zabrali - jednak nie sięgali po to, czego chciała ona. Złapała tylko ostatnią parę karwaszy - tym nie pogardzi. Chwyciła jeden ze sztyletów i już miała sięgnąć po miecz, gdy ktoś ją uprzedził. Syknęła na niego krótko, niczym wąż, ukazując szpiczaste zęby i wężowy język. Zgarnęła więc szybko bicz i cofnęła od reszty.
 
__________________
"To, jak traktujesz koty, decyduje o twoim miejscu w niebie." - Robert A. Heinlein
Zekhinta jest offline