Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 16-09-2011, 10:54   #7
Agape
 
Agape's Avatar
 
Reputacja: 1 Agape ma wspaniałą przyszłośćAgape ma wspaniałą przyszłośćAgape ma wspaniałą przyszłośćAgape ma wspaniałą przyszłośćAgape ma wspaniałą przyszłośćAgape ma wspaniałą przyszłośćAgape ma wspaniałą przyszłośćAgape ma wspaniałą przyszłośćAgape ma wspaniałą przyszłośćAgape ma wspaniałą przyszłośćAgape ma wspaniałą przyszłość
Siedziała w swojej klatce skulona, obejmując rękami podciągnięte kolana i opierając na nich podbródek. Uważnie obserwowała to co dzieje się wokół, nie widziała jednak niczego, co mogłoby dać jej choć cień nadziei na uwolnienie. Słońce prażyło niemiłosiernie, ale nie przejmowała się nim. Łuski doskonale chroniły ukrytą pod nimi delikatną skórę przed poparzeniem, jak również znacznie spowalniały wyparowywanie z ciała cennej wody. Gadzi metabolizm pozwalał czerpać część energii niezbędnej do życia prosto z promieni słonecznych. Teoretycznie była więc nieco mniej spragniona i głodna niż pozostali, co wcale nie oznaczało, że nie walczyła o jedzenie, wręcz przeciwnie. Każdy kawałek pożywienia był cenny gdyż pomagał jej zachować siły.

Usłyszała krzyk, potem kolejne, przez chwilę w jej sercu zagościła nadzieja, że to jej plemię przybyło jej na ratunek, szybko jednak zorientowała się, że to nie Drakoni i straciła zainteresowanie całym zajściem. O poranku miała okazję dokładniej przyjrzeć się skutkom nocnego zamieszania i ku swemu zaskoczeniu została wypuszczona z klatki. Wreszcie mogła rozprostować zdrętwiałe kończyny, przeciągając się jak kot kontem oka obserwowała podział niewolników. Sama stanęła kilka kroków od reszty jakby chciała podkreślić swoją odrębność, dać im do zrozumienia, że nie ma i nie chce mieć z nimi nic wspólnego. Nie zdradzając szczególnego zainteresowania słuchała słów niziołka przywodzącego jej na myśl wielkiego pulpeta. „O czym on gada? Szkarłatny Szczyt? Jajo wija? Zdaje się ten baldachim na niewiele się zdał, jak nic dostał porażenia słonecznego.” Dopiero kiedy zagrzechotała wysypywana z worka broń Velga wykazała większe zainteresowanie. Jej uwagę od razu przykuł metalowy topór, nie żeby umiała się czymś takim posługiwać albo chciała zagarnąć broń, nic z tych rzeczy. Topór stanowił po prostu ciekawy rzadki widok. Jeszcze ciekawsze było to, że podniósł go elf. Zapatrzyła się na reakcję osiłka, który do tej broni pasował jej zdaniem znacznie bardziej i nim się zorientowała kolejny elf zagarnął broń tym razem z przed jej nosa. Te dwa krótkie miecze zdawały się wprost dla niej stworzone, była wściekła i z miłą chęcią rzuciłaby się na spiczastouchego by odebrać swoją „własność”. Z trudem się powstrzymała. „Nierozważnie jest kopać psa, kiedy sfora patrzy.” Kiedy wszyscy wybrali już dla siebie broń i ona podeszła do tego, co zostało. Wybór miała niewielki, zabrała więc sztylet i z widoczną niechęcią podniosła z piasku oścień i małą okrągła tarczę. Tak wyposażona wróciła do szeregu z narastającym poczuciem odrębności. Jej zakurzone złote łuski kontrastowały z nagą skórą pozostałych, błękitne oczy z pionowymi źrenicami były tak odmienne od ich oczu. Nawet ubrana była zupełnie inaczej, miała na sobie jedynie spódniczkę ze skórzanych pasów w kolorze piasku i krótką tunikę bez rękawów z tego samego materiału. Z pogardą patrzyła na kolejnego elfa, który wziął Chatkchę, a teraz podlizywał się „pulpetowi”.
 
Agape jest offline