Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 16-09-2011, 22:35   #9
Pinhead
 
Pinhead's Avatar
 
Reputacja: 1 Pinhead ma wspaniałą reputacjęPinhead ma wspaniałą reputacjęPinhead ma wspaniałą reputacjęPinhead ma wspaniałą reputacjęPinhead ma wspaniałą reputacjęPinhead ma wspaniałą reputacjęPinhead ma wspaniałą reputacjęPinhead ma wspaniałą reputacjęPinhead ma wspaniałą reputacjęPinhead ma wspaniałą reputacjęPinhead ma wspaniałą reputację
Wyjątkowo chudy elf zdecydował się zabrać głos. Był to nie tylko wyjątkowy akt odwagi, ale także rzecz bez precedensu. Niewolnik zwraca się bezpośrednio do swego pana. Nie tylko do niego mówił, ale o zgrozo patrzył mu w oczy.
Wysoki mężczyzna stojący obok Lazama już sięgnął po bicz, by skarcić niepokornego niewolnika. Uniósł broń w górę i bicz z głośnym świstem przeciął powietrze. Wtedy jednak stało się coś niebywałego. Schowany w cieniu baldachimu niziołek krzyknął:
- Stój!
Wysoki mężczyzna w ostatniej chwili zmienił kierunek uderzenia i bat w głuchy świstem uderzył w ziemię. Oczy Finrael spotkały zabójczy wzrok zausznika Lazama.
- Pozwól mu mówić! - zażądał niziołek.
- Czcigodny Lazamie Ishaarze, twa hojność jest zadziwiająca. Jednak zmuszony jestem cię prosić, byś podarował nam coś jeszcze. - elf wskazał na łachmany w które był odziany. - Nie chcesz chyba, by drużyna reprezentująca twoje interesy tak wyglądała, prawda? Nikt by nam nie uwierzył, że tak wyglądając pracujemy dla ciebie. Dlatego proszę cię byś ofiarował nam jakieś ubrania i może... pancerze? Posiadając je będziemy mieli większą szansę przeżycia, a co za tym idzie - spełnienia misji, którą nam zleciłeś.
Lazam słuchał słów elfa z coraz większym uśmiechem na twarzy. Widać było, że pochlebstwa działają na niego bardzo kojąco. Nie ulegało wątpliwości, że Lazam nie wierzy w szczerość niewolnika. Mimo to cieszył go i schlebiał mu fakt, że może się chełpić swoją władzą przed tak licznym gronem.
- Wydać im odzienie i pancerze. - rzekł tylko Lazam.
Słudzy niziołka przynieśli najróżniejsze szaty. Ich różnorodność sprawiła, że każdy mógł wybrać coś dla siebie. Znalazło się też kilka sztuk pancerza. Były to skorupy żółwi iłowych, ale i tak lepsze to niż nic. Oprócz tego, zapewne już przez nadgorliwość sług Lazama, w stosie rzeczy znalazł się także drewniany kostur, włóczni o dwóch ostrzach zwana Lotulis oraz bojowa siatka, jakiej używają gladiatorzy.
Na szczęście niziołek nie widział, jakie rzeczy zostały przyniesione. W przeciwnym wypadku mógłby zareagować bardzo różnie. Znudził i zmęczył się on już doglądaniem niewolników i kazał zanieść się do namiotu.
Doglądaniem niewolników zajął się wysoki mężczyzna, który do tej pory stał przy lektyce Lazama. Nie miał on jednak odwagi sprzeciwić się decyzji swego pana. I tak dzięki odwadze Finraela drużyna najemników zyskała dodatkowy sprzęt i odzienie.
Wysoki mężczyzna w spokoju doglądał jak grupa niewolników dzieli się ekwipunkiem. Gdy wszyscy byli już dozbrojeni, dryblas warknął:
- Za mną!
Mężczyzna zwany Rebisem zauważył, że do grupy dołączył jeszcze jeden człowiek. Nie wyróżniał się niczym i nikt poza nim nie zwrócił na niego uwagi. Szedł on na końcu pochodu i uważnie obserwował wszystkich wybrańców Lazama. Druid już wiedział dlaczego ich marsz ochrania tylko trzech strażników. Mężczyzna na końcu pochód musiał być potężnym psionkiem. Jego rysy twarzy wyraźnie wskazywały, że w jego żyłach płynie szlachetna krew. Obecność kogoś takiego w świcie Lazam lekko zdziwiła Rebisa. Moc jaka biła od tego człowieka była wręcz namacalna. Pozostawało mieć nadzieję, że nikomu z najemników nie przyjdzie do głowy uciekać i nie będą musieli poczuć na sobie mocy tego człowieka.

Po około godzinie marszu grupa doszła do wysokiej góry. Prowadzący ich mężczyzna zatrzymał się przed niewielkim wejściem do groty i rzekł:
- Oto Szkarłatny Szczyt. - jego głos był spokojny i pewny siebie. Słychać było, że długi marsz uspokoił jego nerwy. Dryblas wiedział, że teraz on ma władzę nad życiem stojących przed nim istot i żadne gładkie słówka, wygadanego elfa tego nie zmienią.
- Tutaj zaczyna się wasza misja. Na końcu tej groty znajduje się wąski tunel, który doprowadzi was do właściwej jaskini o której mówiłem. To w tej jaskinie na wyspie położonej na środku iłowego jeziora ma leże pustynny wij. Zejdźcie tam, zdobądźcie to o co prosił czcigodny Lazam, a będzie wam dana wolność. Nie próbujcie ucieczki, gdyż ta równoznaczna jest ze śmiercią. - zakończył swoją mowę dryblas. Jego ostatnie słowa nie brzmiały, jak groźba, czy przestroga, ale zwykłe, beznamiętne stwierdzenie faktu.
- Ruszajcie!

Siedmiu niewolników weszło do groty z nadzieją, że wszyscy wyjdą z niej żywi i wolni. U wyjścia z groty stanęło trzech uzbrojonych strażników, wysoki zausznik Lazama oraz tajemniczy mężczyzna. Wszyscy oni obserwowali jak grupa znika w tunelu prowadzącym do leża pustynnego wija.

W blasku, trzaskających pochodni grupa szła przez grotę w kierunku wskazanego tunelu. Grota była dość duża i spokojnie mogłaby posłużyć jako prowizoryczne lokum dla całej siódemki. Tunel jednak był wąski i mogły w nim iść obok siebie co najwyżej dwie osoby. Na szczęście po kilkunastu metrach rozszerzał się dość znacznie. Po przejściu kolejnych kilkudziesięciu metrów grupę zatrzymały dziwne dźwięki. Nie były to jeszcze na szczęście odgłosy wija, ale coś równie niepokojącego. Ci którzy byli obyci z życiem na pustyni rozpoznali w nich dźwięki charakterystyczne dla Thri-kreenów. Osobnik, który tak zawodził musiał być ciężko ranny. Odgłos dochodził z niewielkiej wnęki kilka metrów dalej. W świetle pochodni dało się dostrzec leżącego na ziemi Thri-kreena, który ściskał w ręku miecz. Leżał on na czymś co przypominało worek i wyglądało to tak, jakby swym ciałem próbował chronić pakunek.
 

Ostatnio edytowane przez Pinhead : 17-09-2011 o 12:09.
Pinhead jest offline