Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 17-09-2011, 09:00   #10
Bielon
 
Bielon's Avatar
 
Reputacja: 1 Bielon ma wspaniałą reputacjęBielon ma wspaniałą reputacjęBielon ma wspaniałą reputacjęBielon ma wspaniałą reputacjęBielon ma wspaniałą reputacjęBielon ma wspaniałą reputacjęBielon ma wspaniałą reputacjęBielon ma wspaniałą reputacjęBielon ma wspaniałą reputacjęBielon ma wspaniałą reputacjęBielon ma wspaniałą reputację
Szóstka spiskowców nie traciła czasu, nie mitrężyła go na rzeczy zbędne. Wiedziona sekretnym, znanym do dnia dzisiejszego wyłącznie Rostom korytarzem, szła w milczeniu. Nerwowym milczeniu. Przerywało je jedynie ciche przekleństwo, gdy który z mniej ostrożnych w ciemnościach przyrżnął łbem w zbyt niskie sklepienie, albo zawadził o nazbyt wąską framugę. Korytarza nie robiono jednak z myślą o paradnym marszu a o skrytej i bezpiecznej ucieczce. Idący przodem Dalmar nie czekał na maruderów. Nie było zresztą maruderów. Wypełniony szuraniem ciężkich buciorów, brzękiem ostróg korytarz wiódł ich w dal…

Aż w końcu doprowadził do upragnionego dla nich miejsca. Miejsca, gdzie Dalmar miał zamiar się z nimi rozstać.

***

Slawko uśmiechnął się szeroko słysząc nerwowość w głosie Sergia. Raz pod wozem, raz na wozie mawiano. Tutaj był tego żywy przykład. Sergio zarejestrował zainteresowanie, jakie ich spotkanie na placu z tyłu oberży wywołało pośród skrytych w podcieniu bramy obserwatorów. Przeklął się w duchu za tę nieostrożność. Mleko się jednak rozlało i pozostało grać kartami rozdanymi przez los. Slawko podrapał się kikutem w szczeciniastą brodę, po czym odparł. – Wiecie, mnie tam różne w życiu się rzeczy przytrafiały. Jakieś pół roku temu Walhor z Rybiego Kwartału zapłacił nam za to byśmy baczenie mieli na jeden taki stateczek. A jemu, znaczy Walhorowi, płacić miał właśnie jeden taki ciul. Pokazywał mi nawet chełpiąc się komu to on nie pomaga. To ten właśnie co w bramie siedzi, oko do mord mam, wiesz przecie. – Sergio wiedział. To zaś znaczyło, że jeśli Walhor nie łgał, a potrzeby nie miał, to rzeczywiście w bramie naprzeciwko „Miłej” siedział wykazujący nadmierne zainteresowanie oberżą szpicel Trybunału.

I w dodatku nie był sam…

***

Roland wsparty na głowicy miecza czekał przy zamkniętych wrotach frontowych. Widział, że reszta Rostów zajęła się sprawą a on miał jedynie zadbać o to…

O co miał zadbać w sumie nie wiedział. Chyba chodziło o to, by nikt przez frontowe wrota nie wlazł. Co jak co, ale takie zadanie wypełniał nie raz. Był prawdziwym królem drzwi frontowych. Stał czekając na rozwój wypadków myśląc nad tym co zrobi Dalmar i Sergio. Szczęściem, jak częściej już bywało, zdjęli mu z barków ciężar decyzji. Nie musiał wybierać, decydować, robić cokolwiek. Wystarczyło…

- W imieniu Króla otwierać! – krzyk i łomot kułaka o wrota „Miłej” wyrwały go z zadumy. Zaryglowane drzwi nie wpuściły tych, którzy czynili harmider na zewnątrz a być ich musiał co najmniej kilku. Solidne dębowe drzwi nie ustąpiły, choć ktoś tam naparł na nie mocno. – Otwierać mówię! Opór będzie traktowany jako zdrada stanu! Otwierać bo głowy dacie!

Ktoś tam za drzwiami pieklił się, ale nawet Roland zrozumiał, że to nie przelewki i o grubą sprawę idzie. Tyle, że decyzję co począć musiał chyba podjąć sam. Sergi był gdzieś na zapleczu a Dalmar w podziemiu. Tylko on był przy wrotach i do niego należała decyzja.

Niestety…

***

Dalmar wracał spiesznie. W sakiewce pobrzękiwały mu monety, które wszak zarobił całkiem łatwo. Skoro tak, dzień nie mógł być znów taki zły. Dziesięć lwów piechotą nie chadza. W sumie to była równowartość kilku dni ciężkiej pracy w „Miłej”. Lub jednego fartownego skoku. A do tego obietnica starego! Dalmar w myślach po raz wtóry wspominał słowa, jakimi ten, którego zwali de Lorh, go pożegnał.

„Dzięki ci dobry człowieku! Nie zapomnimy ci tego, nikt z nas tu obecnych a dadzą bogowie nadarzy się i okazja do odpłaty. Gdybyś kiedyś czego potrzebował masz tu znak. W Strzygach okaż go oberżyście a on ci we wszystkim pomoże. Powiedz, że de Lorh cię posłał”

Znak. Znak, phi. Wielkie mi hura bura. Zwykła wyblakła moneta. Z czasów zasranego Evarda Storma, barona Ainoru. Buntownika i mordercy. Fakt, nie bywała już w obiegu a ta nadto miała koronę wybitą co znacznie później uczyniono, ale zaraz znak. Mimo to powędrowała do sakiewki a Dalmar ruszył czym prędzej dalej. Już dochodził do piwnicy zadowolony z tego, że wszystko skończyło się tak szczęśliwie…

***

Sergio usłyszał hałas od biesiadnej i zrozumiał, że ma coraz mniej czasu na działanie. Roland mógł wszak… wszystko. Po Rolandzie bowiem można się było wszystkiego spodziewać. A Dalmar… niech to licho porwie! Żeby zaś wszystkiego było mało stojący na zapleczu Sergio, obserwujący sekretnie skrytych w bramie szpicli dostrzegł pośród nich poruszenie. I zauważył, że chyłkiem ruszają od tyłu ku oberży.

I to bynajmniej nie w dwóch…


.
 
Bielon jest offline