Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 19-09-2011, 18:55   #61
Baczy
 
Baczy's Avatar
 
Reputacja: 1 Baczy ma z czego być dumnyBaczy ma z czego być dumnyBaczy ma z czego być dumnyBaczy ma z czego być dumnyBaczy ma z czego być dumnyBaczy ma z czego być dumnyBaczy ma z czego być dumnyBaczy ma z czego być dumnyBaczy ma z czego być dumnyBaczy ma z czego być dumnyBaczy ma z czego być dumny
Piotr cały czas zerkał przez ramię na podążające za nim mechaniczne oko, zastanawiając się, dlaczego zdecydowało się udać za nim. Nakaz śledzenia go? Niewykluczone... Póki co jednak nie podejmował żadnych akcji względem robocika.

Udał się w kierunku Żuka, który, jak się okazało, naprawiał jeden z wagonów. Prawdopodobnie miał to być środek transportu dla Piotra i Robina, ten drugi jednak zdawał się znaleźć lepszą drogę, prowadzącą po powierzchni. Mężczyzna spojrzał na pracującego robota i powiedział mu, że idzie po Robina i mogą nie wrócić, jeśli zdecydują się na podróż "górą". Nie czekał na żadną konkretną reakcję, bowiem i tak nie mógłby być pewien jej znaczenia, zbyt krótko przebywał z Żukiem.

Gdy tylko zobaczył opuszczoną, pozostawioną w nieładzie bazę wojskową, serce przyspieszyło. W końcu skąd mógł mieć pewność, że jest faktycznie tak opustoszałą, na jaką wyglądała na pierwszy rzut oka? Nie było widać jednak ani żadnego światła, ani ruchu.

Piotr zobaczył Robina i zbliżył się. Mały nie reagował, chociaż mężczyzna był pewien, że zdaje sobie sprawę z jego obecności. Był skupiony, wpatrywał się w coś. Piotr wytężył wzrok i również patrzył się w tym samym kierunku, i, o dziwo, zauważył coś, jakby poruszenie, wewnątrz jednego z zabitych dechami okien.
Wtedy to przypomniał sobie, że nie jest sam. A raczej, nie był sam, gdy się obudził. Maks, Henry, James... Znajdowali się na powierzchni, podczas, gdy on zmuszony był iść kanałami i podziemnymi tunelami. Tak bardzo skupił się na sobie, na przetrwaniu, że prawie o nich zapomniał. Czy mieli jeszcze szanse się spotkać? Podziemne korytarze były pełne zakrętów, więc nie był w stanie określić kierunku, w którym się poruszał, ani tego, czy był zgodny z tym, który wskazał Maksowi, kiedy widział go po raz ostatni. Możliwe, że rozeszli się w dwie różne strony. Możliwe, że zdecydowali się iść do Punka, kiedy już Robina nie było w pobliżu. Gdziekolwiek by nie byli, Piotr miał nadzieję, że są bezpieczni.

Dopiero po chwili to zobaczył. To, bo nie wiedział, jak inaczej mógłby to nazwać, chociaż przyszła mu do głowy nazwa zombie. Humanoidalne kształty zaczęły podnosić się z otaczającej ich wody. Brak światła uniemożliwiał stwierdzenie czegokolwiek, jednak coś, co zbiera się z grupie, a w nocy wstaje z wody i się nie odzywa, nie może być niczym dobrym.

- Robin, wracajmy do środka, tu coś jest- powiedział, dotykając barku dziecka.
 
__________________
– ...jestem prawie całkowicie przekonany, że Bóg umarł.
– Nie wiedziałem, że chorował.
Baczy jest offline