Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 21-09-2011, 11:07   #12
Col Frost
Kapitan Sci-Fi
 
Col Frost's Avatar
 
Reputacja: 1 Col Frost ma wspaniałą reputacjęCol Frost ma wspaniałą reputacjęCol Frost ma wspaniałą reputacjęCol Frost ma wspaniałą reputacjęCol Frost ma wspaniałą reputacjęCol Frost ma wspaniałą reputacjęCol Frost ma wspaniałą reputacjęCol Frost ma wspaniałą reputacjęCol Frost ma wspaniałą reputacjęCol Frost ma wspaniałą reputacjęCol Frost ma wspaniałą reputację
Edricowi udało się zaskoczyć Sithów. Dwaj pierwsi zwalili się na ziemię zanim zdołali sięgnąć po broń. Z kolejnymi nie było już tak łatwo. Posiadali oni tylko broń białą, ale stworzoną ze specjalnego metalu, który mógł stawiać opór nawet klindze świetlnego miecza, choć tylko do czasu. Czerwonoskórzy zasłaniali się i blokowali ciosy padawana, ale nie powstrzymało go to od zadania śmiercionośnych ciosów kolejnej dwójce.

Maya obserwowała to wszystko leżąc płasko na ziemi. Wciąż nikt jej nie dostrzegał, chociaż walka toczyła się nie dalej jak metr od niej. Dziewczyna obawiała się by ktoś jej nie nadepnął w tej całej zawierusze. Nagle dojrzała jak któryś z wrogów obchodzi kotłowaninę i zamierza zaatakować Qel-Dromę od tyłu, podczas gdy ten zajęty był jego towarzyszami. Decyzję podjęła w jednej chwili.

Gdy tylko Sith znalazł się w jej zasięgu włączyła swój miecz jednocześnie pchając go z całej siły wprost w brzuch napastnika. Maya usłyszała cichy jęk, a może raczej wyobraziła go sobie, gdyż wokół trwał spory hałas, a czerwonoskóry obcy powoli osunął się na trawę. Dziewczyna szybko poderwała się na nogi i dołączyła do przyjaciela.

Pomiędzy walczącymi pojawił się w pewnym momencie wojownik wyższy o głowę od innych, ubrany w złotą zbroję i takież same nagolenniki. W rękach trzymał długą halabardę wymachując nią w sposób jakiego nie powstydziłby się i mistrz Jedi. Edric nie mógł się mylić, to był Massassi, elitarny żołnierz Sithów, groźny nawet dla Jedi.

Zaatakował on Qel-Dromę najwyraźniej uważając go za groźniejszego, a że do pomocy wciąż miał szóstkę Sithów nie musiał nawet uważać na Mayę. Padawan skutecznie zablokował kilka jego ciosów, ale nagle poczuł, że traci równowagę. To ten wojownik podhaczył mu nogę halabardą i teraz Jedi runął na ziemię.

Edric spojrzał w górę i ujrzał w zwolnionym tempie jak Massassi szykuje się do zadania ostatecznego ciosu. Chyba krzyczał, gdyż usta miał otwarte, ale chłopak go nie słyszał. W jego umyśle wszystko zagłuszało jedno zdanie "Nie ma śmierci, jest tylko Moc".

Napastnik jednak nie zaatakował. Spojrzał tylko gdzieś przed siebie, odwrócił się do tyłu i chyba rozkazał coś innym Sithom. Edric przekręcając głowę dostrzegł, że z krzaków wybiegła druga grupa. Początkowo Jedi wziął ich za kolejnych Sithów. Również mieli czerwoną skórę i smukłe ciała. Uzbrojeni jednak byli w prymitywnie wykonaną broń białą, a ich ubrania składały się z kawałka skóry zawieszonego na biodrach.


Obie grupy rzuciły się na siebie z głośnym krzykiem i rozgorzała regularna bitwa, w której stroną przeważającą zdawali się tajemniczy przybysze, których od Sithów odróżniały czarne pola wokół ich oczu. Atak z zaskoczenia na już walczących przyniósł nadspodziewanie dobry efekt. Sithowie padali jeden po drugim i wkrótce już tylko jeden Massassi ostał się żywy. Otoczyło go pięciu wojowników i raz po raz próbowało dziabnąć go swoim toporem ten jednak za każdym razem unikał lub parował wrogie ciosy. Dopiero łucznicy, strzelający zza muru swoich sojuszników, zdołali trafić go trzykrotnie w pierś.

Dopiero strzała, która utkwiła mu w gardle zakończyła jego żywot. Machnął jeszcze kilkukrotnie halabardą, ale w jego oczach pojawiły się łzy, a w kącikach ust krew. Wojownik upadł na plecy, zaharczał wyjątkowo głośno i zastygł w bezruchu.

Wtedy pomiędzy zwycięzcami, którzy poczęli radośnie krzyczeć, pojawił się jeden z kilkoma wisiorami wykonanych z kłów jakichś drapieżników. Pozostali mieli na szyi tylko po jednym i to wyróżniało go spośród reszty. Zbadał wzrokiem oboje padawanów i jakby zamyślił się. W tym czasie inni wojownicy już odzierali z odzienia trupy Sithów zabierając im wszystko co uznać musieli za przydatne. Na Massassim nie zostawili nawet biodrowej przepaski.

Osobnik z wieloma wisiorkami musiał być jakiegoś rodzaju przywódcą, gdyż nagle krzyknął coś w niezrozumiałym dla Jedi języku i cała grupa stanęła za nim. Teraz wskazał na Edrica i Mayę wypowiadając tylko jedno słowo. Wojownicy zaczęli ich otaczać.
 
Col Frost jest offline