Rzeczywiście, ciasno się zrobiło na górze. Pan Druzd ma to szczęście, że może stare kości (z całym szacunkiem) dalej wieźć w przytulnym wnętrzu. Wygląda na to, że wcale nie ma potrzeby generowania zbyt zawiłych dyskursów...
Rozumiem, że zaserwowane przez znerwicowaną siłę pociągową szarpnięcie nie przemieściło pasażerów z górnego pokładu w błoto.
I jeszcze z ciekawości - kto w takim razie zgarnął pulę? Rozum nakazywałby wskazać Philipa (to jest obowiązująca forma?), ale mam brzydkie podejrzenia względem tej, no, małmazji... |