[MEDIA]http://www.youtube.com/watch?v=Z_OE4O0CJZQ[/MEDIA]
...zaklinamy cię przez Boga Żywego.... Zabij go...przez Boga Prawdziwego, przez Boga Świętego, przez Boga, Który... zabij go zabij go zabij go... PIERDOL SIĘ!! zabij go albo ja zabiję ciebie... drżyj i uciekaj, ponieważ my wzywamy Święte i straszne Imię Jezus... ZABIJGOZABIJGOZABIJGOZABIJGO...
"Kotwica" puściła i Jakub odzyskał władzę nad swoim ciałem. Jednak to co działo się w jego głowie wyrwało się spod jakiejkolwiek kontroli. W tej krótkiej chwili nie wiedział już, który z szarpiących nim impulsów to jego własna wola, który pochodzi od Shamhayella, który do nowej istoty, która objawiła się w Poecie. Nie wiedział co było wymawiane na głos, a co było tylko szeptami w głowie. Nie miał pojęcia co w otaczającym koszmarnym krajobrazie jest jest materialnie istniejącą mutacją, a co halucynacjami. W pewnej chwili zorientował się, że przynajmniej połowa ze słyszanych głosów to wywrzaskiwany przez niego samego tekst egzorcyzmu.
- ...Boże niebios, Boże ziemi, Boże Aniołów, Boże Archaniołów, Boże Patriarchów, Boże Proroków... - Wstał szybkim, energicznym ruchem, lekko się zataczając powiódł wzrokiem dokoła. Nachylił się nad najbliższym ciałem i wyszarpnął z pnączy jego dłoni solidnej wielkości maczetę. Solidna, okręcona rzemieniem rękojeść dawała ukojenie. Broń była prawdziwa. Była żywym i namacalnym punktem styczności z materialnym światem. Jej potężne, wyważone ostrze zatoczyło łuk w powietrzu, rytualnie odcinając niewidzialne nitki szaleństwa.
zabij go bo ja zabiję ciebie zabij go zabijgozabijgozabijgozabijgozabijgo
Szkutnik spojrzał w oczy Pastora i wzniósł improwizowaną broń nad głowę z namaszczeniem godnym władcy zastępów niebieskich uderzającego na piekielne hordy. Spojrzenie jednoznacznie wskazywało że czas rozmów i odwoływania się do zdrowego rozsądku się skończył.
- ...Przez Chrystusa Pana naszego, Shamhayellu Władco Złych Myśli, Cofam zaproszenie udzielone ci przez szaleństwo Gabora i jego wyznawców. WYPIERDALAJ Z MOJEJ CELI!!! - Odwrócił się i wyprowadził dwa mocne cięcia wzdłuż i w poprzek krwawej masy zalegającej w celi.
Jakub nie rozumiał, co właściwie stało się z jego towarzyszem, ale jednego był pewien: W żelaznej woli demona (czy cokolwiek to było) właśnie zrobiono potężny wyłom, podobnie jak w jego rozdętej pewności siebie. Lepszego momentu na jego unicestwienie mogą nie mieć już nigdy.