Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 05-10-2011, 17:29   #63
Baczy
 
Baczy's Avatar
 
Reputacja: 1 Baczy ma z czego być dumnyBaczy ma z czego być dumnyBaczy ma z czego być dumnyBaczy ma z czego być dumnyBaczy ma z czego być dumnyBaczy ma z czego być dumnyBaczy ma z czego być dumnyBaczy ma z czego być dumnyBaczy ma z czego być dumnyBaczy ma z czego być dumnyBaczy ma z czego być dumny
Widok z pozoru martwych ludzi nie powinien być aż tak zaskakujący dla Piotra, w końcu wiele się zmieniło. To, co kiedyś wydawało się być niemożliwe, należeć do sfery fantazji, teraz było integralną częścią środowiska. Plujące kwasem rośliny, myślące roboty, zmutowane, gigantyczne zwierzęta i mężczyzna, którego ciało broni się przed zagrożeniem bez jego woli. Mimo wszystko, widok swojskich zombie nie był tym, co oczekiwał się zobaczyć brodacz. Jakieś humanoidalne stworki nie z tej ziemi, owszem, ale żywe trupy? Sama świadomość, że czyjeś martwe ciało w jakiś sposób nie leży grzecznie, tylko pałęta się po mieście, przerażała.

- Na Boga, to byli ludzie. To są ludzie, martwi, ale coś nie daje im spokojnie odejść...- Słowa wypowiedziane na głos zwiększyły siłę przekazu. Co się z nimi dzieje? Czy to tylko wprawione w ruch ciała, czy też są w nich uwięzione dusze nieszczęsnych ofiar? Piotr zaklinał Boga, żeby to było to pierwsze, inaczej zwątpiłby w dobroć i miłosierdzie Trójcy Świętej. Bo czym zawinili sobie Ci wszyscy ludzie na taki los? Turyści, lud pracujący, mężczyźni, kobiety, dzieci, starcy i młodzież- czy wszyscy są winni? Czy tak mocno grzeszyli za życia, żeby skazywać ich po śmierci na taką męczarnię i upokorzenie?

- Robin?- Dziecko nie odpowiadało, zupełnie jakby nie widziało zagrożenia.

Widok trójki mężczyzn biegnących w stronę namiotu wlał nadzieję w serce Sowińskiego. Dość łatwo poznał w nich swoich towarzyszy niedoli. Tym bardziej, kiedy powalone drzewo przygniotło namiot do którego weszli, wstrząsnęło nim to. Zdawało mu się, że widział jakiś ruch, nie mógł być jednak pewien, czy nic im nie jest.

Rozejrzał się, próbując znaleźć jakiś sposób na minięcie wygłodniałych cieni, jednak bez rezultatu. Mógłby co prawda zaryzykować zejście zboczem kilkanaście metrów dalej, jeśli, tak jak wnioskował, zombie skupiały się całkowicie na Robin, jednak gdyby zwróciły na niego uwagę, nie dałby rady wspiąć się z powrotem.

Dopiero dźwięk uruchamianego silnika wskazał mu właściwy tok rozumowania. Metro.
Jeden z tuneli nie był zasypany, istniała więc szansa, że i włazy ewakuacyjne zostały nieuszkodzone.

Piotr chwycił Robina za ramię i pociągnął delikatnie w kierunku stacji, ten jednak opierał się. Gdy zaś spojrzał na Piotra, temu zrobiło się strasznie żal chłopca. Widać było, jak bardzo nie chce wracać pod ziemię, zdawał się pytać "Ale dlaczego niby mielibyśmy to robić, przecież to nie ma sensu". Brodacz nie zgadzał się z nim w te kwestii, przynajmniej dopóki otaczały ich żywe trupy, uznał jednak, że dopóki nie wróci tu z towarzyszami, Robin może być potrzebny. Ściąga uwagę zombie na siebie, a w razie niebezpieczeństwa, powinien dać radę uciec, w końcu nie jest zwykłym dzieckiem.

Piotr pognał więc sam do stacji metra. Mijając Żuka pokiwał głową i powiedział, że nie mogą ruszać aż znajdzie swoich przyjaciół. Ile zrozumiał robot, tego nie był w stanie rozszyfrować. Wszedł na stare tory i ruszył tunelem, szukając drabiny i włazu prowadzącego na powierzchnię. W razie, gdyby stawiały opór, miał przy sobie klucz francuski, może z jego pomocą uda mu się sforsować przeszkodę, niepostrzeżenie wyjść na powierzchnię z dala od gromady zombie, a bliżej namiotu, w którym ostatnio widział towarzyszy.
 
__________________
– ...jestem prawie całkowicie przekonany, że Bóg umarł.
– Nie wiedziałem, że chorował.
Baczy jest offline