Wątek: Cena Życia III
Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 07-10-2011, 21:00   #12
Campo Viejo
Northman
 
Campo Viejo's Avatar
 
Reputacja: 1 Campo Viejo ma wspaniałą reputacjęCampo Viejo ma wspaniałą reputacjęCampo Viejo ma wspaniałą reputacjęCampo Viejo ma wspaniałą reputacjęCampo Viejo ma wspaniałą reputacjęCampo Viejo ma wspaniałą reputacjęCampo Viejo ma wspaniałą reputacjęCampo Viejo ma wspaniałą reputacjęCampo Viejo ma wspaniałą reputacjęCampo Viejo ma wspaniałą reputacjęCampo Viejo ma wspaniałą reputację
Szaber udał się. Była ropa. Powinno wystarczyć na długą drogę. Na niedaleką przyszłość. Zakład mechaniczny był jak manna z nieba. Jorgensten zaciągnął się zapachem smarów i lakierów. Stęsknił się za tym co lubił robić oprócz seksu najbardziej. Chyba nawet bardziej lubił grzebać się w maszynach jak je prowadzić. Jedank żałował, że to drugie wychodziło mu zdecydowanie lepiej i jakoś tak naturalniej. Z zakładu wziął skrzynkę z narzędziami, którą z braku miejsca w bagażniku, wstawił w nogach pasażera. Goran ze spluwą na zeksa obserwował komisariat.

[MEDIA]http://www.youtube.com/watch?v=IStlBOX9F4o[/MEDIA]

Zeszło trochę, ale wkrótce byli znowu na drodze. Uciekali. Wojskowe halogeny przebijały się zajadle przez ciemność nocy prostymi strumieniami białych smug światła. Było cholernie zimno. Swen postawił kołnierz kurtki wojskowej. Odpalił papierosa. Zagryzanie filtra pomagało trochę odreagować ból. Ile można było zgrzytać zębami. Kiedy spalił zdecydował się połknąć tabletki od Greena. Popił alkoholem. Nie ma to jak prowadzeni pod wpływem zachnął się na wspomnienie opustoszałego posterunku policji.

Wyjeżdżając zza zakrętu oślepił go strumień reflektora ustawionego na środku drogi. Blokada. No tak kurwamać. Powtórka z Darrington. Wtedy skosili Williego i Billiego. Prospect zdechł później. Humvee. Tak raczej Humvee blokował drogę, ale ten drugi pojazd nie wyglądał na wojskowy. Chyba. Swen przysłonił rękawem czoło mrużąc oczy. Nie wiele mógł rozeznać. Pewnie szeryf albo deputowany z Winthrop. Wiedział, że Bruce Wright to kawał skurczybyka. W okolicy Darringotn nie było wiele miejscowości i z większością stróży prawa gang znał się przynajmniej z widzenia. Być może teraz w mundurze i po ciemku nie rozpozna facjaty Jorgenstena, minęło pięć cholernie długich lat, ale Jugola mógł kojarzyć nad wyraz dobrze. Posterunek z Winthrop cieszył się opinią szeryfów rodem z ogarniętych gorączką złota gór dzikiego zachodu. Nie brali w łapę i nie siedzieli w kieszeni klubu. Zresztą teraz nie miało to większego znaczenia.

- Tu armia Stanów Zjednoczonych Ameryki. Drogi są zamknięte dla wszystkich bez upoważnienia rządowego. Zawróćcie. Jeśli tego nie zrobicie, mamy upoważnienie do otwarcia ognia. – przez megafon zaskrzeczał zdecydowany i ostry głos miejscowego.

Stanowy rezerwista z gwardii państwowej lub glina. Albo ranger. Kurwa. Teraz żałował, że się nie ogolił lu nie sprawdził czy są maski przeciwgazowe. Kto wie może udałby się blef. A tak? Z facjatą obrośniętych małopoludów wyglądali co najmniej jak wojaki na wielomiesięcznej samowolce.

Goran zaklął cicho odbezpieczając glocka.

Chyba ich też nie mogli rozpoznać wcale, bo halogen którym jechali motocykliści z murzynem i Indianinami oślepiał równie skutecznie.

Swen wrzucił na wsteczny kątek oka zerkając w boczne lusterko. Wycofał się pewnie z bardzo dużą szybkością wyjeżdżając z zasięgu wzroku blokady. Halogen na drodze zgasł kiedy odjechali i teraz zaparkowany na poboczu pod osłoną drzew Humvee wtopił się w ciemność lasu. Jorg przez lornetkę wypatrywał na szosę. Teraz widział, że w poprzek drogi stoi Hummer. Jego światła pozycyjne oświetlały zaparkowaną obok terenówkę. Dalej nie widział czyją. Może glina, może ranger, może nawet Umbrella.

Goran patrzył w mapę.

- Za nimi jest most. – mruknął. – Co robimy?

- Przy autach kręci się dwóch facetów. Jeden ma na pewno karabin, albo shotgun... Kurwa, za daleko żeby wiedzieć na pewno. – odłożył noktowizję i obrócił się do tyłu. – Czerwoni. Sprawa jest prosta. Albo przez nich przejeżdżamy waląc z czego mamy. Albo przejeżdżamy przez nich waląc z czego mamy po zebraniu informacji. Potrzebny jest zwiad. Rozpoznanie. – powiedział patrząc na młodego Indianina. – Pójdziesz? Inne propozycje?

Chyba zdawali sobie sprawę, że alternatywą jest wysiadka, bo do miasteczka ich nowi biali koledzy nie zamierzali wracać. Green wydął wydatne murzyńskie wargi na swojej spoconej twarzy, w wymownym geście „Rób jak uważasz”. Znaczy się pomysłów nie miał. Najbardziej Swen liczył na to, że Czerwoni znając lepiej okolicę coś wymyślą.

Stanęło na tym, że poszedł stary. I młody. Swenchciał z początku zatrzymać starego, żeby młody miał większą motywacją na powrót. No ale cóż. Sytuacja wymagała okazania dobrej woli i kompromisu. Dostali po m4 z celownikami optycznymi i noktowizją i trochę amunicji.

- Po dwa clipy. - powiedział Jugol wręczając im karabiny.

- Daj im ładunek. Albo dwa. – rzucił Jorg. – Jak most nie jest obstawiony, to podłóżcie. Jak się nie da, zostawcie nad rzeką jak najbliżej mostu. Potem wracajcie.

Plan nie był skomplikowany. Ale cholernie niebezpieczny. Swen sam by go wykonał gdyby tylko mógł biegać. Pokazał czerwonym jak uzbroić c4. Po powrocie czerwonych miał zamiar jechać na barykadę ia w momencie detonacji mostu Jugol miał przestrzelić ustawione na drodze halogeny. Eksplozja miała odwrócić ich uwagę, a dodatkowe walecie o oczach włączonym halogenem miał niby oślepić tych na drodze. Wszystko jednak zależało od zwiadu. Jorg czuł po kościach, że stary może coś spierdolić. W takim wieku ludzie do tego się nie nadają. Ale nie było czasu na dyskusję. A sytuacja była wyjątkowa.

Zajrzał do tyłu i spojrzał na Greena. Wyglądał kiepsko.

Swen przez lornetkę obserwując barykadę czekał w napięciu. Czerwoni mogli po prostu spierdolić. Nie żeby za nimi tęsknił. Albo dwoma gnatami, pestkami czy plastikiem. Ale wtedy dalej będą w punkcie wyjścia. Albo jeszcze dalej od niego. Bo teraz drugim razem podjechać do tych ciuli może już się nie da. A może wręcz przeciwnie. Może jak teraz Swen otworzy do nich ogień to będą się tego jeszcze mnie spodziewali jak za pierwszym razem. Ale to się miało jeszcze okazać. Do Winthrop na pewno wracać nie będzie.
 
__________________
"Lust for Life" Iggy Pop
'S'all good, man Jimmy McGill
Campo Viejo jest offline