Wątek: Cena Życia III
Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 08-10-2011, 21:27   #15
Eleanor
 
Eleanor's Avatar
 
Reputacja: 1 Eleanor ma wspaniałą reputacjęEleanor ma wspaniałą reputacjęEleanor ma wspaniałą reputacjęEleanor ma wspaniałą reputacjęEleanor ma wspaniałą reputacjęEleanor ma wspaniałą reputacjęEleanor ma wspaniałą reputacjęEleanor ma wspaniałą reputacjęEleanor ma wspaniałą reputacjęEleanor ma wspaniałą reputacjęEleanor ma wspaniałą reputację
Po rozmowie z Thomsonem, która ostatecznie nie przyniosła konkretnych decyzji, choć uświadomiła jej ukryte głęboko pragnienie spotkania z Johnem, poszła do rodziny. Dzieci już spały. Wtulone w siebie wyglądały tak słodko i niewinnie. Dorothy uniosła głowę spoglądając na nią z niepokojem. Niechciane łzy zamazały jej widok. Zamrugała by odzyskać zdolność widzenia. Uniosła dłoń by uspokoić siostrę:
- Porozmawiamy rano. - Wyszeptała jak najciszej - Będziemy czuwać na zmianę co półtorej godziny. Twoja wypada za trzy godziny. Prześpij się trochę.

Wzięła jeden ze znalezionych w motelu koców, owinęła się nim i usiadła w fotelu, który przysunęła do kominka. Podciągnęła nogi i skuliła się patrząc w ogień. Miała pilnować po Thomsonie, ale teraz zbyt wiele myśli kotłowało się w głowie, by była w stanie zasnąć. Może patrzenie na płonący ogień pomoże jej się trochę uspokoić...

Musiała się zdrzemnąć bo lekkie dotknięcie policjanta gdy przyszedł ją obudzić wstrząsnęło dziewczyną. W pierwszym momencie nie miała pojęcia gdzie się znajduje. Potem powróciły wspomnienia i uścisk w żołądku, który towarzyszył jej stale od dwóch dni. Wstała rozprostowała stężałe mięśnie i dołożyła do ognia. Potem wyszła na chwilę na zewnątrz by odetchnąć zimnym powietrzem i oprzytomnieć.
Otaczała ją całkowita ciemność i cisza. Zakłócały ją jedynie miarowe uderzania wodnych kropel. W tym momencie mogło się odnieść wrażenie, że cały świat, ogarnięty szaleństwem pozostał gdzieś bardzo daleko. A może nigdy nie istniał?

Pozorne poczucie spokoju zostało zniszczone szybciej niż mogłaby przypuszczać. Przez monotonny dźwięk dźwięk deszczu przebił się charakterystyczny warkot silników. Z pewnością więcej niż jeden pojazd, były już bardzo blisko.

Pośpiesznie wróciła do środka zalewając wodą płonące w kominku drwa, a potem podeszła do śpiącej Dorothy i dotknęła jej ramienia.
- Już czas na moją wartę? - Siostra mruknęła całkowicie przebudzona. Cała Dotty. Zawsze potrafiła prawie natychmiast oprzytomnieć. Nawet jeśli nie odpoczywała wcześniej zbyt wiele. Może była to cecha wszystkich kobiet, które wychowały kilkoro dzieci?
- Ktoś nadjeżdża – powiedziała cicho – Obudzę Nathana by tu przyszedł i pana Thomsona.
Chłopak spał na sąsiednim łóżku. We śnie wyglądał na zdecydowanie mniej niż szesnaście lat. Musiał być wyczerpany. Był przecież ranny. Może niepotrzebnie go budziła. Z drugiej strony lepiej by zrobiła to ona niż... wolała nie myśleć o potencjalnym, nadciągającym zagrożeniu. Obudził się gdy tylko wyszeptała jego imię i popatrzył z niepokojem.
- Ktoś tu jedzie – uprzedziła jego pytanie - Nie wiem kto, ale na wszelki wypadek pilnuj Dorothy i dzieci. Dobrze?
Skinął poważnie głową ponownie z chłopca stając się przedwcześnie dojrzałym mężczyzną.

Nie musiała budzić detektywa. Najwyraźniej obudził go odgłos wybuchu od strony miasteczka. Widziała jak podszedł do okna ostrożnie przez nie wyjrzał.
Potem rozległo się głośne zamykanych drzwi i dziwnie mętny głos. Ktokolwiek nadciągał nie krył się ze swoją obecnością i raczej nie należał do miłych osób.
Znajomy Marii pojawił się prawie w tym samym momencie. Znowu miała to dziwne odczucie, że gdzieś już widziała tę twarz. Jego słowa zmroziły ją. Kolejna walka. Śmierć deptała im cały czas po piętach... tak blisko... zbyt blisko!
Popatrzyła za znikającym detektywem i sama przywarła do szyby.
Tak jakby musiała zobaczyć kolejna scenę przemocy. Jakby była to winna tym wszystkim ginącym ludziom...
Padł pierwszy strzał...
 
Eleanor jest offline