Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 09-10-2011, 08:56   #9
Aschaar
Banned
 
Reputacja: 1 Aschaar wkrótce będzie znanyAschaar wkrótce będzie znanyAschaar wkrótce będzie znanyAschaar wkrótce będzie znanyAschaar wkrótce będzie znanyAschaar wkrótce będzie znanyAschaar wkrótce będzie znanyAschaar wkrótce będzie znanyAschaar wkrótce będzie znanyAschaar wkrótce będzie znanyAschaar wkrótce będzie znany
Post wspólny

Ciche stuknięcie dębowego drewna obwieściło wyjście Jego Książęcej Mości Pana Pilźnieńskiego jak oficjalnie Marius lubiał być i był tytułowany. Atmosfera była co najmniej napięta, czy może raczej należałoby powiedzieć za młodym pokoleniem: “What the fuck?”. Na sali, poza primogenami, rodziną książęcą i kilkoma mało znaczącymi pionkami byli wszyscy, którzy w Pilźnie się liczyli, mogli się liczyć lub chcieli się liczyć.
Pozostawiona przez Mariusa płyta leżała na stole. Przypominając o... no właśnie - czym? Prośbie, rozkazie, zleceniu? Słowa o rozwiązaniu sprawy nie zdążyły jeszcze przebrzmieć na dobre, kiedy Lucjusz kontynuował:
- Witajcie moi drodzy. Piękna noc na śmierć. Oby tylko nie naszą - zaśmiał się kipiąc dookoła pewnością siebie.
- Oby w ogóle niczyją - Havel skontrowała. - Jak na razie wystarczy nam ta jedna na płycie.

Loki w tym czasie podszedł do stolika i podniósł leżące DVD. Wyjął płytę i wsunął ją do odtwarzacza. Na ekranie ukazał się obraz z jednej z kamer miejskiego monitoringu. Nagranie zawierające datę sprzed dwu dni i godzinę lekko po północy ukazywało chodnik przy jednym z miejskich parków, czy moze raczej należało powiedzieć - zieleńcy. Chodnikiem szedł mężczyzna około trzydziestu lat, w ręce niósł papierową torbę, której zawartością najprawdopodobniej była butelka jakiegoś alkoholu. Zupełnie niespodziewanie została zaatakowany przez postać, która wyskoczyła z parku - jednym długim skokiem znajdując się przy ofierze. Wydarzenia potoczyły się błyskawicznie. Ręka ofiary została oderwana od tułowia, następny cios spowodował, że pięść napastnika znalazła się głęboko w klatce piersiowej. Bezwładne zwłoki upadły na kolana, a napastnik kopniakiem z półobrotu uderzył w głowę, która oderwana siłą ciosu od tułowia poleciała w stronę parku. Zupełnie tracąc zainteresowanie zwłokami napastnik wrócił do parku po drodze odrzucając urwaną rękę. Z nagrania o samym napastniku ciężko było coś powiedzieć - dość dobrze zbudowany, prawdopodobnie około metra dziewięćdziesięciu, może dwu metrów wzrostu; ubrany w szerokie dresowe spodnie, koszulkę z krótkim rękawem i czapkę z daszkiem. Prawdopodobnie doskonale zdawał sobie sprawę z obecności kamery - praktycznie cały czas ustawiony do niej tyłem nie pozwolił obiektywowi na zarejestrowanie twarzy czy jakichś bliższych, czy charakterystycznych, szczegółów swej osoby. Jedyne co da się powiedzieć o napastniku to to, że prawie na pewno był to mężczyzna.

Aljur uśmiechnął się lekko i zerknął na ekran, po czym usiadł w fotelu, które przed chwilą zajmował książę, założył nogę na nogę i zaczął z ciekawością wpatrywać się w nagranie.
Loki odsłonił ekran siedzącym stając przy Adeli. Odgarniając włosy rozpoczął cichą rozmowę.
- Cześć. Jak w pracy? Nie będą mówić nic na temat twojej nieobecności na dyżurze?
Spokrewniona uciszyła Lokiego i wskazała na ekran.
Augustus ze stoickim spokojem oglądał film. W pewnym momencie wyjął ubitą tytoniem , drewnianą fajkę i zapalił, nie zważając na kose spojrzenia innych przeistoczonych. Sprawa wyglądała na coraz bardziej interesującą.
Jan wyszedł z kąta sali i przyglądał się uważniej filmowi.
- Możecie powtórzyć ten fragment jak przebija mu klatkę nie wiem czy dobrze zauważyłem, ale on chyba miał szpony a nie palce albo dość długie paznokcie.
Antonin również z uwagą przyglądał się nagraniu. Nie odzywał się ani słowem, nawet nie wyglądał na zainteresowanego obecnymi, przynajmniej do momentu, gdy tajemnicy napastnik nie skończył swojego “dzieła”:
- Pomyslcie: widzieliście już kiedykolwiek coś takiego? - zapytał, powoli odwracając się w stronę innych Spokrewnionych.

- A nasz miłośnik osób martwych nie dostał od kucharza tego tam z nagrania żeby go przebadać? - zapytał Loki odwracając głowę do patologa - I tak wydaje mi się to niecodzienne. Chociaż tak ładnie mu główka odpadła...
- Ładnie? Ja bym powiedział że precyzyjnie. I to dość szybko - odparł Jan
- A jak obstawiacie? Ktoś z Naszych czy może sierściuchy się pojawiły?
- A może Sabat się zaczął kręcić po okolicy? - pytanie Lokiego zostało uzupełnione przez Jana o trzecią z możliwości
- Od kiedy Sabat zabija dla samej sztuki zabijania? Nie jestem pewien, czy to aby na pewno był ktoś z Kainitów... - Toreador pokręcił głową z dezaprobatą i miną nauczyciela karcącego ucznia za złą odpowiedź.
- Daje tylko kolejne pomysły do rozważenia.I czekam na jakieś argumenty za lub przeciw może ktoś ma jakieś inne pomysły które warto rozważyć. - skontrował Jan uwagę Kandery
- Cóż... mnie to wygląda na dosyć sprytną prowokację. Zobaczcie, mamy istotę, która genialnie przygotowana, tj. zamaskowana oraz neutralnie ubrana, zabija kogoś w drastyczny sposób w publicznym miejscu, na dodatek pod samym okiem kamery. Nie wygląda to wam podejrzanie? - rzucił od niechcenia Augustus i dogasił fajkę.

- Obstawiam Fearie albo Lupina, nie sądzę, by Wampir od tak zabiłby kogoś dla samej radości zabijania. Nawet opętany przez Bestię. - Kandera westchnął ciężko, drapiąc się po głowie. - Pozostaje jeszcze kwestia tożsamości ofiary. Zwykłe bydło, czy ktoś połączony z Maskaradą?
- Opętany przez bestię na pewno nie pamiętałby o tym, by nie zdradzić swojej twarzy kamerze...
- To prawda. - Loki przyznał rację Adeli. - A co do Twojej wiary w członków Rodziny, Antoninie, niestety za dużo widziałem, aby móc ją podzielić... - rzucił tonem zgorzkniałego starca.
- I uważam, że nawet Lupini nie zabijają bez swoich powodów. Na dodatku w środku miasta; to po prostu nie jest ich terytorium. Możecie mi wierzyć, wiem coś na ten temat... - Adela zatrzymała się na chwilę jakby pogrążając się w wspomnieniach. - Chyba, że chcieli po prostu przysporzyć kłopotów spokrewnionym, co byłoby niezwykle dziecinne i bezcelowe, ale nie wydaje mi się, żeby było ich stać na takie przebiegłe... złośliwości. Niezbyt prawdopodobne.

- Czy ktoś ma dostęp do ciał tej ofiary można by je zbadać i ewentualnie dowiemy się czegoś więcej . Bo trzeba znaleźć jakiś punkt zaczepienia. - zaproponował Jan
- Ja i Loki powinniśmy mieć dostęp do takich danych. Myślę, że możemy się tym zająć. - odparła Adela.
- Skoro mamy się tym zająć to powinniśmy mieć jakiś kontakt ze sobą chyba że każdy na własną rękę próbuje ale to raczej na dobre nie wyjdzie. - kontynuował Willhelm
- Jest nas zbyt dużo, by każdy mógł działać na własną rękę - Havel pokręciła głową. - W pewnym momencie wszyscy zaczęlibyśmy wchodzić sobie nawzajem w drogę.
- Ja nie mogę ufać każdemu Spokrewnionemu. Po prostu to wszystko jest bez sensu... - Antonin znów pokręcił głową. - Wydaje mi się, że to może być nieco głębsza sprawa niż jakiś odmieniec, który stara się zepsuć wszystko, co tworzyliśmy od setek lat.

- Adelo, czy jest szansa, że mógłbym z wami obejrzeć ciało? - Augustus zapytał wampirzycy. - Mam pewne doświadczenie medyczne, jednak obawiam się, że mój patent wygasł jakieś sto lat temu i mógłbym nim wzbudzić zbędną sensację... - dodał z uśmiechem.
- Oczywiście, że tak - weszła w słowo Shacklebotowi. - Ja również posiadam odpowiednie wykształcenie, i jestem przekonana, że wspólnymi siłami coś odkryjemy.
- Osobiście zgodzę i nie zgodzę się z Adelą, owszem mamy dostęp do kliniki ale najwięcej zabawy jest w kostnicy. A tam dostępu tak łatwo mieć nie będę. - odparł Loki.
- Nie wiem na czym miałby polegać problem w uzyskaniu dostępu. - Adela wyglądała na naprawdę zdziwioną.
- Jeśli mógłbym w czymś pomóc, również się zgłaszam. Swojego czasu zdobyłem odpowiednie przeszkolenie i trochę się na tym znam. - Toreador uśmiechnął się samymi kącikami ust
- Antoninie.. swego czasu w Warszawie, Sabat robił wszystko, aby nas zniszczyć. Wliczając w to bezsensowne mordy. - zwrócił się do wampira. Zastanawiało go, skąd taka naiwność w jego myśleniu.- zaś co do ciała, myślę że ja i Loki moglibyśmy też sprawdzić je na “inne okoliczności”.- rzucił , kiwając porozumiewawczo głową w kierunku wysokiego Tremere.
- Zaraz, zaraz nie wszyscy na raz, aż tylu patologów nam nie trzeba. Mój ojciec wspominał mi że jest pewna umiejętność sprawdzenie czyja to jest krew i jak dobra ona jest. Wiem że od zdążenia minęły już 2 dnia ale warto by może spróbować tej metody to dowiemy się przy najmniej z kim walczymy Wampir czy Lupin.

- Problem z dostępem moja kochana polega na tym, że JESTEŚMY pracownikami działów nie powiązanych z cielesnymi puzzlami. No chyba, że chcesz obwieścić pracodawcom naszą historię. Ale dziwnie by to brzmiało. “Ej sorki, jestem wampirzycą i zmasakrowali jednego gościa podając się za nas. Mogę sprawdzić kto dokładnie to zrobił? Potrzebuję tylko tych zwłok do oględzin”. Wybacz ale mnie to nie rusza. - odpowiedział Loki na pytanie Adeli.
- Jestem pewna, że mogę po prostu zdobyć klucz do kostnicy. Nie trzeba nikogo informować.
- Jeśli to nie problem, zwróćcie uwagę, czy czegoś nie brakuje. Równie dobrze cała sprawa może mieć podłoże okultystyczne, czy coś podobnego. - Kandera kierował te słowa to tej części drużyny, która wybierała się do szpitala.
 
Aschaar jest offline