Nie musiał się odwracać by wiedzieć do kogo należał ten głos. "Wielki ważniak i nekrofil. Chociaż włażenie na siłę tam gdzie cię nie chcą to chyba zdolność zawodowa. Tylko mógłby łaskawie zauważyć, że większość łącznie z opiekunem tego miejsca są zdekoncentrowani lub lepiej wkurzeni. No dobra, zobaczmy co dziadyga nam chce pokazać." Loki uśmiechając się do Adeli, jedynej wampirzycy w tym gronie, którą darzył dużym szacunkiem ze względu na wspólne miejsce pracy, przesunął swą nie-martwą osobę odsłaniając najbliższym wampirom widok na ekran. Bawiąc się wykałaczką w zębach obserwował nagranie oraz reakcje pozostałych. Spokojnie i powoli przysunął się do Toreadorki. Odgarnął wiecznie włażący "tam gdzie nie trzeba" kosmyk włosów i uśmiechnął się lekko.
- Cześć. Jak pacjenci? Nie powiedzą nic na twoją dzisiejszą nieobecność? - szepnął by nie zagłuszać dziwnych dźwięków dochodzących z nagrania.
Spokrewniona jedynie uśmiechnęła się i przytykając palec do ust wskazała wzrokiem ekran.
"Ale jatka. Ha, ten pali fajkę, tamten się uśmiecha, a mnie naszłą ochota na czerninę. Może by tak namówić Honzę... Niby jeść nie można ale spróbować poczuć smak i zapach nie zaszkodzi. Hmm, ciekawie ta głowa odleciała, tylko po co wsadzać dłoń w żebra? Reka rozumiem, głowa również ale bez sensu wciskać dłoń w coś żyjącego? I do tego bez zamiaru sprawienia przyjemności? To nieludzkie" Loki stłumił kaszlnięciem parsknięcie śmiechem z powodu swoich myśli. Wyszczerzył kły do tych co na niego spojrzeli zajął się oglądaniem. "Krótko, zwięźle i na temat. Albo wampir albo świeży sierściuch. Chociaż, świeżątko nie unikałoby kamer tak zgrabnie. Ciekawe czy nasz zwierzęcy kochaś wie o tym. Właściwie czego on tak szukał na placu?" Loki zdał sobie sprawę, że stoi gapiąc się w ekran z dziwną miną przypominającą rozbawienie.
Spojrzał nie zmieniając wyrazu twarzy na Adelę. - Co o tym myślisz moja droga? - rozejrzał się po sali rejestrując zaczątki innych rozmów - Nie wezwano was do tej sprawy? Nikt nie zgłaszał rozlewu krwi w klinice? -zaplótł ręce - A nasz miłośnik osób martwych nie dostał od kucharza tego tam z nagrania żeby go przebadać? - zapytał odwracając głowę do patologa.
Zrobił się mały huragan gdyż każdy chciał dodać swoje trzy grosze do sprawy. "Ludzie, uspokójcie się do cholery, jestem zmęczony i nie bawi mnie gonienie za jakimiś wróżkami czy nawet jebanymi łowcami chcącymi nas wywabić z kryjówek." Loki po chwili jednak wdał się w bezsensowną kłótnię
- Osobiście zgodzę i nie zgodzę się z Adelą, owszem mamy dostęp do kliniki ale najwięcej zabawy jest w kostnicy. A tam dostępu tak łatwo mieć nie będę
Adela dziwnie na niego spojrzała - Nie wiem na czym miałby polegać problem w uzyskaniu dostępu.
Skrzywił się na tę uwagę
- Problem z dostępem moja kochana polega na tym, że JESTEŚMY pracownikami działów nie powiązanych z cielesnymi puzzlami. No chyba, że chcesz obwieścić pracodawcom naszą historię. Ale dziwnie by to brzmiało. “Ej sorki, jestem wampirzycą i zmasakrowali jednego gościa podając się za nas. Mogę sprawdzić kto dokładnie to zrobił? Potrzebuję tylko tych zwłok do oględzin”. Wybacz ale mnie to nie rusza.
- Jestem pewna, że mogę po prostu zdobyć klucz do kostnicy. Nie trzeba nikogo informować - wampirzyca prawie warknęła, a Loki podniósł brwi w nagłym olśnieniu
- Punkt dla ciebie moja droga. Nie pomyślałem o tym, chyba jako jeden z nielicznych tutaj poruszam się komunikacją miejską i nie lubię gdy rujnują mi plany na wieczór. Mogę pogadać z ochroną i zabrać klucz. I nikt się nie dowie. A przy okazji zapraszam na małe RH+.
"Cholera, chcesz zaprosić ją na drinka, a tutaj cały tłum się zrzuca. Mogłem poczekać z tym zapraszaniem." Loki wypluł wykałaczkę w kąt pomieszczenia mając nadzieję, że nikt nie zwrócił uwagi, odgarnął włosy i spiął je luźno gumką. "Spadamy stąd bo jeszcze gotowi rozdzierać koszule i pokazywać który jest bardziej martwy. Czas się ukłonić."
- Jeśli pozwolicie, ja udam się na małego drinka i ogarnę sprawę z kliniką. A na ten... czas żegnam - to powiedziawszy Loki wyminął dyskutujących i wyszedł z pomieszczenia w drzwiach mijając następną wchodzącą postać jednak ku zdziwieniu wampira nie był to Samuel.
- No to zabawa odbędzie się beze mnie - mruknął podchodząc do Miroslava - Nie masz mi za złe tego małego zamachu? Spieszyłem się i nie chciałem czekać, akurat zaczęli wykład gdy wpadłem. A tak w ogóle to poproszę nóż z powrotem. - uśmiechnął się - I powiedz mi jeszcze czy ostatnio spod twych dłoni wyszedł na świat jakiś ciekawy akt lub scenka erotyczna? Brakuje mi czegoś na ścianie za łóżkiem, a niczego jeszcze nie wypatrzyłem.
- Nie, nic nowego ostatnio nie malowałem. - wyjął z jednej z szafek własność Lokiego.
- Cóż, szkoda ale daj znać jakby naszła Cię wena - odparł - Żegnam.
Na koniec rzucił jeszcze okiem w lustro lekko rozbawiony. Oczywiście niczego nie zauważył poza ścianą za sobą.
- Czasem mnie to wkurza - powiedział bezgłośnie w stronę odbijającej się ściany.
* * *
Wyszedł z Elizjum bawiąc się nożem. Dziwiło go wszystko, od zmieszania gospodarza i naprędce skrzykniętej sali po zadziwiającą ilość odpicowanych samochodów stojących przed budynkiem. Równym krokiem, również przyzwyczajeniem z jego pierwszej pracy po przeistoczeniu, skierował się w stronę swojego ulubionego klubu.
- Ciekawe czy Anezka się wścieknie że dziś poza normą wpadam. - mruknął do siebie - Trzeba będzie ją nieco obłaskawić, na szczęście przyzwyczaiła się do moich zimnych dłoni i braku wyczuwalnego pulsu. Poza tym zgłodniałem, a na mały głód najlepsze RH+ przyprawione drinkami.
Uliczki jak zwykle o tej porze w większości zostały opuszczone, a jedynymi nocnymi turystami były koty, szczury, bezdomne psy i wszyscy jemu podobni - Dzieci Nocy. Tych, których sen nie zmorzył Loki widział przez okna restauracji, słyszał z otwartych drzwi pubów lub mijał po drodze z drwiącym uśmiechem patrząc na ich splecione ręce lub zataczające się ciała. Rynek w porównaniu z tym co działo się kilka godzin temu oraz tego co przedstawiają na zdjęciach w internecie.
Loki przeszedł przez zaśmiecony plac i wszedł w jedną z zaciemnionych uliczek. Odgłos elektrycznej muzyki dotarł do uszu Tremera, a przez drzwi chwiejnym krokiem wyszła czerwonowłosa dziewczyna w bardzo interesującym stroju.
Wampir minął ją chłonąc zapach jej krwi wydobywający się z małej ranki na szyi, prawdopodobnie zadrapania. Opary dymu, perfum, ludzkiego potu i wszelkich drinków wprawiły go w dobry nastrój.
- Anezka jest u siebie? - spytał szatniarza przekrzykując lekko muzykę na co ten skinął głową. Loki nie zdejmując płaszcza - i tak nie odczuwał temperatury w taki sposób jak śmiertelni - rozpoczął lawirowanie między powoli rzednącą tłuszczą. Mrugnął barmance w kusej spódniczce i prześwitującej bluzeczce wchodząc na zaplecze. Tam, oddzielone od hałasu sali dało się słyszeć jęki bydła zaznającego cielesnych przyjemności. Anezka siedziała w pokoju pełnym poduch i różnych zadziwiających bibelotów.
-Cóż moja droga - powiedział widząc karcące spojrzenie dziewczyny - Wypadły mi doś ważne i skomplikowane sprawy. Chyba nie jesteś bardzo zła?
- Miałeś być punktualnie - wyrzuciła z siebie seksownym głębokim głosem - obiecałeś mi to ostatnio.
- Pamiętam, niestety nie ja dziś zarządzałem - Loki począł się wpatrywać uważnie w piwne oczy Anezki - Na pewno nie jesteś zła, jeszcze zdążysz mi dogodzić.
Oczęta damy stały się delikatnie szkliste i nieobecne - Owszem, czasu jest wystarczająco - język oblizał lubieżnie wargi wystrojone pomadką. Loki z uśmiechem począł zdejmować płaszcz...