Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 09-10-2011, 14:01   #10
Smirrnov
 
Smirrnov's Avatar
 
Reputacja: 1 Smirrnov wkrótce będzie znanySmirrnov wkrótce będzie znanySmirrnov wkrótce będzie znanySmirrnov wkrótce będzie znanySmirrnov wkrótce będzie znanySmirrnov wkrótce będzie znanySmirrnov wkrótce będzie znanySmirrnov wkrótce będzie znanySmirrnov wkrótce będzie znanySmirrnov wkrótce będzie znanySmirrnov wkrótce będzie znany
Nie musiał się odwracać by wiedzieć do kogo należał ten głos. "Wielki ważniak i nekrofil. Chociaż włażenie na siłę tam gdzie cię nie chcą to chyba zdolność zawodowa. Tylko mógłby łaskawie zauważyć, że większość łącznie z opiekunem tego miejsca są zdekoncentrowani lub lepiej wkurzeni. No dobra, zobaczmy co dziadyga nam chce pokazać." Loki uśmiechając się do Adeli, jedynej wampirzycy w tym gronie, którą darzył dużym szacunkiem ze względu na wspólne miejsce pracy, przesunął swą nie-martwą osobę odsłaniając najbliższym wampirom widok na ekran. Bawiąc się wykałaczką w zębach obserwował nagranie oraz reakcje pozostałych. Spokojnie i powoli przysunął się do Toreadorki. Odgarnął wiecznie włażący "tam gdzie nie trzeba" kosmyk włosów i uśmiechnął się lekko.

- Cześć. Jak pacjenci? Nie powiedzą nic na twoją dzisiejszą nieobecność? - szepnął by nie zagłuszać dziwnych dźwięków dochodzących z nagrania.
Spokrewniona jedynie uśmiechnęła się i przytykając palec do ust wskazała wzrokiem ekran.

"Ale jatka. Ha, ten pali fajkę, tamten się uśmiecha, a mnie naszłą ochota na czerninę. Może by tak namówić Honzę... Niby jeść nie można ale spróbować poczuć smak i zapach nie zaszkodzi. Hmm, ciekawie ta głowa odleciała, tylko po co wsadzać dłoń w żebra? Reka rozumiem, głowa również ale bez sensu wciskać dłoń w coś żyjącego? I do tego bez zamiaru sprawienia przyjemności? To nieludzkie" Loki stłumił kaszlnięciem parsknięcie śmiechem z powodu swoich myśli. Wyszczerzył kły do tych co na niego spojrzeli zajął się oglądaniem. "Krótko, zwięźle i na temat. Albo wampir albo świeży sierściuch. Chociaż, świeżątko nie unikałoby kamer tak zgrabnie. Ciekawe czy nasz zwierzęcy kochaś wie o tym. Właściwie czego on tak szukał na placu?" Loki zdał sobie sprawę, że stoi gapiąc się w ekran z dziwną miną przypominającą rozbawienie.
Spojrzał nie zmieniając wyrazu twarzy na Adelę. - Co o tym myślisz moja droga? - rozejrzał się po sali rejestrując zaczątki innych rozmów - Nie wezwano was do tej sprawy? Nikt nie zgłaszał rozlewu krwi w klinice? -zaplótł ręce - A nasz miłośnik osób martwych nie dostał od kucharza tego tam z nagrania żeby go przebadać? - zapytał odwracając głowę do patologa.
Zrobił się mały huragan gdyż każdy chciał dodać swoje trzy grosze do sprawy. "Ludzie, uspokójcie się do cholery, jestem zmęczony i nie bawi mnie gonienie za jakimiś wróżkami czy nawet jebanymi łowcami chcącymi nas wywabić z kryjówek." Loki po chwili jednak wdał się w bezsensowną kłótnię

- Osobiście zgodzę i nie zgodzę się z Adelą, owszem mamy dostęp do kliniki ale najwięcej zabawy jest w kostnicy. A tam dostępu tak łatwo mieć nie będę
Adela dziwnie na niego spojrzała - Nie wiem na czym miałby polegać problem w uzyskaniu dostępu.
Skrzywił się na tę uwagę
- Problem z dostępem moja kochana polega na tym, że JESTEŚMY pracownikami działów nie powiązanych z cielesnymi puzzlami. No chyba, że chcesz obwieścić pracodawcom naszą historię. Ale dziwnie by to brzmiało. “Ej sorki, jestem wampirzycą i zmasakrowali jednego gościa podając się za nas. Mogę sprawdzić kto dokładnie to zrobił? Potrzebuję tylko tych zwłok do oględzin”. Wybacz ale mnie to nie rusza.
- Jestem pewna, że mogę po prostu zdobyć klucz do kostnicy. Nie trzeba nikogo informować - wampirzyca prawie warknęła, a Loki podniósł brwi w nagłym olśnieniu
- Punkt dla ciebie moja droga. Nie pomyślałem o tym, chyba jako jeden z nielicznych tutaj poruszam się komunikacją miejską i nie lubię gdy rujnują mi plany na wieczór. Mogę pogadać z ochroną i zabrać klucz. I nikt się nie dowie. A przy okazji zapraszam na małe RH+.

"Cholera, chcesz zaprosić ją na drinka, a tutaj cały tłum się zrzuca. Mogłem poczekać z tym zapraszaniem." Loki wypluł wykałaczkę w kąt pomieszczenia mając nadzieję, że nikt nie zwrócił uwagi, odgarnął włosy i spiął je luźno gumką. "Spadamy stąd bo jeszcze gotowi rozdzierać koszule i pokazywać który jest bardziej martwy. Czas się ukłonić."
- Jeśli pozwolicie, ja udam się na małego drinka i ogarnę sprawę z kliniką. A na ten... czas żegnam - to powiedziawszy Loki wyminął dyskutujących i wyszedł z pomieszczenia w drzwiach mijając następną wchodzącą postać jednak ku zdziwieniu wampira nie był to Samuel.

- No to zabawa odbędzie się beze mnie - mruknął podchodząc do Miroslava - Nie masz mi za złe tego małego zamachu? Spieszyłem się i nie chciałem czekać, akurat zaczęli wykład gdy wpadłem. A tak w ogóle to poproszę nóż z powrotem. - uśmiechnął się - I powiedz mi jeszcze czy ostatnio spod twych dłoni wyszedł na świat jakiś ciekawy akt lub scenka erotyczna? Brakuje mi czegoś na ścianie za łóżkiem, a niczego jeszcze nie wypatrzyłem.
- Nie, nic nowego ostatnio nie malowałem. - wyjął z jednej z szafek własność Lokiego.
- Cóż, szkoda ale daj znać jakby naszła Cię wena - odparł - Żegnam.
Na koniec rzucił jeszcze okiem w lustro lekko rozbawiony. Oczywiście niczego nie zauważył poza ścianą za sobą.
- Czasem mnie to wkurza - powiedział bezgłośnie w stronę odbijającej się ściany.

* * *
Wyszedł z Elizjum bawiąc się nożem. Dziwiło go wszystko, od zmieszania gospodarza i naprędce skrzykniętej sali po zadziwiającą ilość odpicowanych samochodów stojących przed budynkiem. Równym krokiem, również przyzwyczajeniem z jego pierwszej pracy po przeistoczeniu, skierował się w stronę swojego ulubionego klubu.
- Ciekawe czy Anezka się wścieknie że dziś poza normą wpadam. - mruknął do siebie - Trzeba będzie ją nieco obłaskawić, na szczęście przyzwyczaiła się do moich zimnych dłoni i braku wyczuwalnego pulsu. Poza tym zgłodniałem, a na mały głód najlepsze RH+ przyprawione drinkami.

Uliczki jak zwykle o tej porze w większości zostały opuszczone, a jedynymi nocnymi turystami były koty, szczury, bezdomne psy i wszyscy jemu podobni - Dzieci Nocy. Tych, których sen nie zmorzył Loki widział przez okna restauracji, słyszał z otwartych drzwi pubów lub mijał po drodze z drwiącym uśmiechem patrząc na ich splecione ręce lub zataczające się ciała. Rynek w porównaniu z tym co działo się kilka godzin temu oraz tego co przedstawiają na zdjęciach w internecie.

Loki przeszedł przez zaśmiecony plac i wszedł w jedną z zaciemnionych uliczek. Odgłos elektrycznej muzyki dotarł do uszu Tremera, a przez drzwi chwiejnym krokiem wyszła czerwonowłosa dziewczyna w bardzo interesującym stroju.

Wampir minął ją chłonąc zapach jej krwi wydobywający się z małej ranki na szyi, prawdopodobnie zadrapania. Opary dymu, perfum, ludzkiego potu i wszelkich drinków wprawiły go w dobry nastrój.
- Anezka jest u siebie? - spytał szatniarza przekrzykując lekko muzykę na co ten skinął głową. Loki nie zdejmując płaszcza - i tak nie odczuwał temperatury w taki sposób jak śmiertelni - rozpoczął lawirowanie między powoli rzednącą tłuszczą. Mrugnął barmance w kusej spódniczce i prześwitującej bluzeczce wchodząc na zaplecze. Tam, oddzielone od hałasu sali dało się słyszeć jęki bydła zaznającego cielesnych przyjemności. Anezka siedziała w pokoju pełnym poduch i różnych zadziwiających bibelotów.

-Cóż moja droga - powiedział widząc karcące spojrzenie dziewczyny - Wypadły mi doś ważne i skomplikowane sprawy. Chyba nie jesteś bardzo zła?
- Miałeś być punktualnie - wyrzuciła z siebie seksownym głębokim głosem - obiecałeś mi to ostatnio.
- Pamiętam, niestety nie ja dziś zarządzałem - Loki począł się wpatrywać uważnie w piwne oczy Anezki - Na pewno nie jesteś zła, jeszcze zdążysz mi dogodzić.
Oczęta damy stały się delikatnie szkliste i nieobecne - Owszem, czasu jest wystarczająco - język oblizał lubieżnie wargi wystrojone pomadką. Loki z uśmiechem począł zdejmować płaszcz...
 
__________________
Kto lubi czytać, ten dokonuje wymiany godzin nudy, które są nieuchronne w życiu, na godziny rozkoszy.
Smirrnov jest offline